Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żył z włamań do grobowców - zabierał złote zęby i obrączki

Krzysztof Błażejewski
Krzysztof Błażejewski
Ta trudna do uwierzenia historia miała miejsce w naszym mieście w 1961 roku. Wieść o złodzieju dobierającym się do... grobów wywołała oburzenie i powszechne potępienie.

Ta trudna do uwierzenia historia miała miejsce w naszym mieście w 1961 roku. Wieść o złodzieju dobierającym się do... grobów wywołała oburzenie i powszechne potępienie.

<!** Image 3 align=none alt="Image 223768" >

Wiosną 1961 roku w naszym regionie mnożyły się zgłaszane milicji przypadki rozkopania grobów na bydgoskich cmentarzach i profanowania zwłok. Oględziny przeprowadzane na miejscu wyraźnie wskazywały, że jakiś makabryczny złodziej szukał w ten sposób łupu.

<!** reklama>

Co tylko dało się sprzedać

Przypadki te odnotowywano głównie w Bydgoszczy, ale także w jej okolicach, m.in. w Fordonie, Koronowie i Nakle. Po dostaniu się do trumien, zwykle osób niedawno pochowanych, złodziej wyrywał ze zwłok złote zęby, a także zabierał ze szczęk korony i mostki wykonane ze szlachetnych metali, co było wówczas dentystycznym standardem. Rabuś zabierał również pozostawione na zwłokach pierścionki, sygnety, obrączki i wszystko to, co tylko dało się spieniężyć. Wiadomo było, że złodziej ma spore doświadczenie w swoim fachu, zwykle bowiem tak maskował swoją wcześniej przeprowadzoną robotę, że czasem tylko z wielkim trudem dostrzegano ślady jego działalności.

Opowieść o cmentarnej hienie, próbującej wzbogacić się w tak niezwykły sposób, lotem błyskawicy obiegła Bydgoszcz. Zwłaszcza głośno zrobiło się po tym, jak niezwykły rabuś włamał się do grobowca rodziny znanego bydgoskiego kamieniarza Trieblera, gdzie świeżo pochowano okrutnie zamordowane dzieci kamieniarza, czym niedawno żyło dosłownie całe miasto. W tej sytuacji ludzie niemal codzienne zaglądali na cmentarze do swoich bliskich w obawie, że i oni mogą zostać ofiarami dziwnego zboczeńca - jak powszechnie nieznanego rabusia nazywano.

Milicja kilkakrotnie zastawiała pułapkę na niezwykłego złodzieja, zwykle na próżno. Dopiero w nocy z 3 na 4 maja 1961 roku mundurowi odnieśli sukces. Obstawili wówczas w ramach wielkiej akcji jednocześnie większymi siłami kilkanaście cmentarzy w Bydgoszczy i okolicach. Przyłapali wówczas na gorącym uczynku rozkopywania grobu na cmentarzu w Nakle Bernarda S. Jak się okazało, był on już wcześniej wielokrotnie karany, przede wszystkim za kradzieże. Jeszcze przed II wojną był już trzykrotnie sądzony w Bydgoszczy i Cieszynie. Po wojnie wyjechał na Śląsk, gdzie trudnił się dalej złodziejstwem, aż wpadł na pomysł okradania grobów. Po kilku latach tego typu działalności na Śląsku i w centralnej Polsce zdecydował się na „występy” w rodzinnej Bydgoszczy.

Jak się okazało, tylko w okresie dwóch miesięcy 1961 roku Bernard S., który do trudniejszych robót brał ze sobą wspólnika, mieszkańca Fordonu Aleksandra F., obrabował ponad 70 trumien.

W październiku 1961 roku Sąd Powiatowy w Bydgoszczy skazał Bernarda S. na karę 7,5 roku pobytu za kratami, a jego wspólnika na karę 3 lat pozbawienia wolności.


Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!