Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zwierzenia przy muzyce. - Dla mnie rodzina jest najważniejsza - mówi skrzypaczka Patrycja Piekutowska

Magdalena Jasińska
Patrycja Piekutowska
Patrycja Piekutowska patrycjapiekutowska.com
Rozmowa z Patrycją Piekutowską, skrzypaczką, która niedawno koncertowała w Filharmonii Pomorskiej, a obecnie promuje swój ósmy autorski i pierwszy rozrywkowy album „My Journey”.

Jest Pani polską skrzypaczką, ale częściej koncertuje Pani za granicą niż w kraju...
Cieszę się, że na tej trasie wiecznej podróży znalazła się Bydgoszcz.

Ostatnio została Pani nominowana w plebiscycie „Ona to skarb” - znajduje się Pani na razie na drugim miejscu, w gronie znakomitych pięciu kobiet - Ewy Misiak, Moniki Kuszyńskiej, Ewy Wachowicz czy Magdaleny Różczki...
Jest to dla mnie bardzo duże wyróżnienie - plebiscyt pod patronatem Pierwszej Damy, pani Anny Komorowskiej, przed laty wymyśliła Agata Młynarska, a w kapitule znalazły się, m.in., Beata Tyszkiewicz, Kayah, Ilona Łepkowska i Henryka Krzywonos. Zostałam wybrana i jestem jedyną kobietą - muzykiem klasycznym. Myślę, że to efekt mojej ciężkiej pracy nad promocją płyty rozrywkowej. Postanowiłam udowodnić, że to nie jest tak, że w Polsce można słuchać jedynie gwiazdy z talent show. Uważam, że można zrobić coś, co jest z górnej półki, ale dla szerszego odbiorcy.

Ta płyta to odzwierciedlenie muzyczne miejsc, które są Pani bliskie. Skrzyżowanie muzyki rozrywkowej, filmowej, nawet klasycznej...
Ale jednak muzyka jest napisana dla mnie od zera. Powiem szczerze, że muzyka powstała najpierw, a potem dobieraliśmy utwory do miast. Jak się okazało, że nic nie pasuje do Krakowa, to kompozytor Marcin Nierubiec napisał nowy utwór. Przetestowaliśmy go na moim mężu, który studiował w Krakowie. Jak powiedział, że to rzeczywiście brzmi jak Kraków, to dopiero dograliśmy ten utwór na płytę.

Pani wiecznie zaskakuje słuchaczy. Kolejne przedsięwzięcie, to za każdym razem inne odsłony Patrycji Piekutowskiej.
W pewnym momencie życia, kiedy zdałam sobie sprawę, że koncertuję więcej za granicą niż w Polsce, przestałam przejmować się, że tak jest. Nie z mojej winy tak wyszło, choć nie znaczy, że ja nie mam publiczności w Polsce. Zaczęłam szukać innych dróg, aby pokazywać skrzypce ludziom w Polsce. Jednym z moich przedsięwzięć jest recital na skrzypce solo, od Bacha do Pendereckiego. Zjechałam z nim niemal cały świat - od Pekinu przez Nowy Jork, Ekwador, Moskwę, Madryt.

Jestem sama na scenie i pokazuję słuchaczom, jak fantastyczna jest muzyka napisana w oryginale na same skrzypce, od baroku do współczesności, przy czym tej współczesności jest najwięcej. Okazuje się, że w momencie, kiedy jest tak intymny kontakt z publicznością, ten recital stał się bardzo modny w pewnych środowiskach, szczególnie biznesowych. Ten mariaż biznesu i sztuki jest na całym świecie niezwykle silny. Teraz mój rozrywkowy album zyskał szersze grono słuchaczy.

Aż się boję, co będzie dalej, skoro już teraz znakomicie się Pani czuje w muzyce rozrywkowej. Jazz?
Zupełnie nie. Niektórzy namawiają mnie do drugiej odsłony „My Journey”. To jednak są skoki w bok na chwilę. Teraz wracam na swoją ścieżkę z dwoma hitami muzyki skrzypcowej: III Sonatą Brahmsa i Sonatą Francka.

Z tymi kompozycjami jestem związana od ponad 17 lat. Zawsze marzyłam, aby nagrać te utwory - to będzie dziesiąta moja płyta. Towarzyszy mi znakomita młoda pianistka z Krakowa - Anna Miernik. Jest to bardzo rzadki przypadek muzyka, który z góry postanowił zainwestować w muzykę kameralną. W dzisiejszym świecie każdy chce być solistą, a prawdziwej kameralistyki jest bardzo mało.

Od jakiegoś czasu mieszka Pani w Bukareszcie, wcześniej była Moskwa. Jeździ Pani za mężem?
Mój mąż jest dyplomatą. Znakomicie się dobraliśmy, bo uprawiając zawód muzyka jest mi w sumie obojętnie, gdzie zamieszkam. Rumunia znakomicie się rozwija od czasu wejścia do Unii. Dla mnie te wyjazdy stanowią możliwość odpoczynku. Ostatnie trzy lata były dla mnie szaleństwem. Teraz ten Bukareszt jest takim wyzwoleniem od kieratu, który sama sobie stworzyłam. Teraz planujemy, aby nasz syn, Antoś, miał rodzeństwo.

W tym czasie - wiem po pierwszym dziecku - potrafię absolutnie wyhamować. Jak urodził się Antoś, odłożyłam skrzypce na siedem miesięcy. Trzeba mieć jakieś priorytety w życiu. Dla mnie rodzina jest najważniejsza.

Czy jest jeszcze coś, o czym Pani marzy zawodowo?
Chciałabym zagrać w Australii i pojeździć po świecie z moją najnowszą - dziesiątą płytą. Przylgnęła do mnie taka etykieta, że gram przede wszystkim muzykę współczesną. Ten Brahms i Franck to możliwość pokazania tego, co najważniejsze w muzyce skrzypcowej dla wielu osób. Mam nadzieję, że uda mi się zorganizować większą trasę z tym programem, chociażby z okazji jubileuszu 15-lecia mojej fonografii.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!