Bez silników Jawy żużlowcy sobie poradzą. Większym problemem może być brak ram do motocykli, które także produkowała firma z Czech.
Jawa powstała w 1929 roku. Wtedy to Janecek i Wanderer (nazwa firmy od pierwszych dwóch liter nazwisk obu panów) założyli przedsiębiorstwo produkujące motocykle, motorowery, a także samochody.
<!** reklama>Jednak kibicom czarnego sportu znana jest przede wszystkim z produkcji kompletnych motocykli żużlowych.
- Firma ostro weszła na polski rynek w połowie lat sześćdziesiątych - wspomina w rozmowie z „Przeglądem Sportowym” Zenon Plech, indywidualny wicemistrz świata z 1979 roku. - Maszyna spisywała się nieźle, skoro rewolucja technologiczna w latach siedemdziesiątych nie wyparła Czechów z rynku. Pojawiły się motocykle typu Wesley i Godden, które sprawowały się bardzo dobrze, ale one już dawno zniknęły, a Jawa ciągle się trzymała.
Jeszcze w 1994 roku w finale indywidualnych mistrzostw świata w Vojens całe podium zajęli zawodnicy jeżdżący na Jawie (Tony Rickardsson, Hans Nielsen, Craig Boyce). Z biegiem lat żużlowcy zaczęli jednak odwracać się od czeskiej maszyny i korzystać z włoskiego GM-a. Dlaczego tak się działo?
- Aby silnik Jawy działał jak należy, trzeba było dokonać w nim wielu zmian - mówi naszej gazecie Tomasz Suskiewicz, były mechanik 6-krotnego mistrza globu Tony’ego Rickardssona. - Wyjmowało się niektóre części i wkładało podzespoły z GM. Niektórzy, jak Kenneth Bjerre, który jeszcze rok temu ścigał się na Jawie, budowali własne głowice. To nie miało sensu. Przy GM nie było tylu problemów - dodaje.
- Zarząd Jawy nie słuchał uwag tunerów i zawodników, cały czas tkwił w socjalistycznych nawykach - zauważa Jacek Gajewski, menedżer żużlowy.
Skończyło się na tym, że firma ogłosiła bankructwo. Możną ją kupić za milion euro, ale chętnych brak.
<!** Image 2 align=none alt="Image 203817" sub="Duńczyk Kenneth Bjerre jako ostatni ze światowej czołówki korzystał z silników Jawy. Dokonywał w nim jednak wielu przeróbek [Fot.: Jarosław Pabijan]">Bez silników Jawy światowy speedway sobie poradzi, bo zdecydowana większość zawodników i tak korzysta z GM. Gorzej z ramami do motocykli. Około 60 procent żużlowców ściga się na tych wyprodukowanych przez Jawę, pozostali korzystają z usług innej czeskiej firmy - Stuhy.
- My korzystamy z Jaw, która jest twardsza od Stuhy i bardziej pasuje do stylu jazdy Emila Sajfutdinowa - kontynuuje Suskiewicz, obecnie menedżer Rosjanina. - Swego czasu kupiliśmy od Jawy większą liczbę ram, więc jakoś sobie poradzimy.
Zapasy jednak kiedyś się skończą. Co wtedy? Przesiadka na Stuhę? A może powstanie coś nowego? Nad nową ramą pracuje ponoć polska firma Promex.
- Wyprodukowanie nowego modelu nie jest takie proste. Cały pic polega na tym, aby znaleźć odpowiedni materiał. Jawa miała niepowtarzalny... - kończy Tomasz Suskiewicz.