https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Żużel na deskach teatru

Michał Szmyd
„Szwoleżerowie” to sztuka kontrowersyjna, momentami szokująca i brutalnie przejaskrawiająca zwyczaje panujące poza torem.

„Szwoleżerowie” to sztuka kontrowersyjna, momentami szokująca i brutalnie przejaskrawiająca zwyczaje panujące poza torem.

<!** Image 2 align=none alt="Image 177127" sub="Fot. Tadeusz Pawłowski">Reżyser twierdzi, że dla ludzi obcujących na co dzień z tą dyscypliną sportu, samego żużla będzie za mało, natomiast dla osoby, która tego sportu nie zna, będzie o żużlu za dużo. I jak na kogoś, kto o sobie mówi, że jest kibicem teatru, udało mu się doskonale.

Sztuka zainspirowana została artykułem o samobójczych śmieciach młodych żużlowców, którzy targnęli się na swoje życie będąc właściwie u progu karier. Dlaczego? Co ich do tego skłoniło? Te pytania nadal nie znajdują odpowiedzi nie tylko w środowisku żużlowym, ale przede wszystkim wśród ich najbliższych. Tytuł nawiązuje do pułku szwoleżerów walczących u boku Napoleona. Odważni i nieustępliwi, szli na każdy bój bez wahania, nawet jeśli bitwa miała być tą ostatnią. Podobnie jest z żużlowcami, bo trudno odmówić odwagi człowiekowi jadącemu 100 km/h na zamkniętym torze o szerokości od 10 do 15 metrów. A tu trzeba jeszcze walczyć z rywalami, którzy też chcą wygrać. Niektórzy powiedzą: wariaci, co z tego mają? Kosztuje ich to zdrowie, pieniądze, życie rodzinne. A jednak kilka razy w tygodniu wsiadają na motocykle i jadą, bo to ich praca, pasja i coś bez czego nie mogą żyć.

<!** reklama>Przygotowując sztukę, Jan Klata spędził mnóstwo czasu na rozmowach o żużlu z zawodnikami, członkami ich rodzin i z ludźmi związanymi ze sportem żużlowym. Efektem tego jest przedstawienie, które dotyczy nie tylko samego sportu żużlowego. Pokazuje też w jaki sposób wygląda życie kobiet będących partnerkami i żonami zawodników. Ich rola jest przejaskrawiona, niczym w filmach Stanisława Barei. Bareja robił to z potężną ironią, w „Szwoleżerach” Klaty ta ironia jest bardzo gorzka i brutalna - ukazuje panie radzące sobie z problemami życia codziennego, których mężowie spędzają tygodnie w podróżach.

Zawodnicy przez cały czas występują w kaskach, bo to nie wygląd jest ważny, a punkty, które trzeba zdobyć - to wytwarza presję utrzymaną przez kibiców, środowisko, działaczy oraz kolegów z toru. Co za tym idzie, trzeba jechać do przodu, bo dla tego, który zostaje w tyle zaczyna brakować miejsca w składzie, zastępują go nowi zawodnicy, w końcu presja okazuje się silniejsza. Wszystko kończy się wypadkiem, po którym już nie tak łatwo odkręcić manetkę do końca, czym sportowiec „naraża się” działaczom oraz kibicom, dla których najważniejszy jest wynik, a nie zawodnik. Nikogo nie obchodzi tłumaczenie prywatnymi problemami - wynik musi być i basta.

Spotęgowanie wszystkiego prowadzi do tego, iż zawodnik zaczyna się bać. Boi się podjechać pod taśmę, paraliżuje go strach przed tym, co może się stać, obawia się śmierci. Scena, w której prezes zatrudnia psychologa jest bardzo wymowna. Sam nie chce rozmawiać o problemach, wprowadza więc osobę z zewnątrz, której brak doświadczenia w kontaktach z takimi ludźmi.

Stres u każdego z nich pokazany jest w inny sposób - brak otwartości, poniżanie kolegów czy też brak wiary we własne możliwości to skutek presji wywieranej przez otoczenie.

Spektakl pokazuje taką stronę sportu żużlowego, jakiej nie znamy zasiadając na trybunach. Wielu z kibiców przychodzi na zawody, bo jest to forma niedzielnej rozrywki. Nikt nie myśli o tym, jak to wygląda z drugiej strony. Ot, wyjadą, poklaszczemy, pogwiżdżemy, wygrają, przegrają i tyle. Jednak żużlowcy to ludzie mający własne problemy, z którymi zmagają się tak samo jak my. Warto wziąć to pod uwagę, zanim skomentujemy pewne sprawy z wysokości trybun, bo z perspektywy parkingu widać to zupełnie inaczej.

„Szwoleżerowie” to przedstawienie, w którym bardzo wiernie został oddany klimat speedwaya. Rewelacyjnie odwzorowane sylwetki zawodników imitujących jazdę po łuku, branżowy język, muzyka na żywo, scenografia dopracowana w najdrobniejszych szczegółach i przede wszystkim kontrowersja zawarta w treści. To wszystko powoduje, że wychodząc z teatru mamy o czym rozmawiać. Warto dłuższą chwilę pomyśleć nad przesłaniam „Szwoleżerów”.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski