Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żużel i medycyna. Coś tu chyba nie gra...

JP
Adrian Miedziński
Adrian Miedziński Sławomir Kowalski
Jason Doyle nie mógł chodzić, ale wystartował w Grand Prix Danii. Adriana Miedzińskiego niektórzy kierują do psychiatry. Czy medycyna nadąża za żużlem?

Widok był wstrząsający - kuśtykający o kulach Jason Doyle na prezentacji, potem przy wyborze pół startowych w półfinale i finale. Bohater i wojownik - komentują niektórzy, ryzykant i niepoważny człowiek - odpowiadają inni.

I obie strony mają rację! Jason Doyle jest sportowcem i niewątpliwie twardym człowiekiem. Rok temu kontuzja odebrała mu mistrzostwo świata i nie zamierza znowu do tego dopuścić. Nikt mu nie zabronił jazdy, więc postawił wszystko na jedną kartę. Tym razem wygrał, ale czy to oznacza, że w żużlu dziś wolno wszystko?

Wydaje się, że speedway i medycyna są dla siebie obcy. Trudno sobie wyobrazić, że Doyle dostałby zgodę na starty po rzetelnych badaniach, skoro nie był w stanie utrzymać się na nogach, a kilka dni wcześniej przeszedł poważny zabieg.

Jego obrońcy przekonują, że przecież nie stanowił zagrożenia na torze. Tym razem - faktycznie nie. Ale gdyby doszło do groźnego upadku z jego udziałem? Kto byłby wówczas winny - zawodnik czy lekarz, który dał mu zgodę na rywalizację. Ze złamaną ręką można grać w szachy, ba, nawet w grę w typie siatkówki, gdy nie ma bezpośredniego kontaktu z przeciwnikiem. Ale na czarnym torze każde zachwianie równowagi może skończyć się kolizją.

Środowisko wykazuje wobec takich sytuacji wielką wyrozumiałość. Choć ledwie kilka dni wcześniej zdążyło „ukrzyżować” Adriana Miedzińskiego. Torunianin po niedawnym upadku na Motoarenie leczy kontuzję. Przez część dziennikarzy oraz kibiców jest wysyłany na badania psychiatryczne. Zarzuca mu się agresywną i niebezpieczną jazdę.

Miedziński został już namaszczony na brutala na torze. Teraz musi zmierzyć się nie tylko z kontuzją, ale z falą nieprzychylnych komentarzy, a na niektórych stadionach zapewne także z wrogością widowni. To dodatkowa presja w i tak bardzo trudnym psychicznie sporcie.

CZYTAJ DALEJ NA KOLEJNEJ STRONIE >>>

To może być sprawa bez precedensu, która wykaże co wolno dziennikarzom i tzw. ekspertom. Torunianin zapowiada bowiem pozwy wobec osób, które sugerują problemy psychiczne. „Odnosząc się do ostatnich publikacji dotyczących mojej osoby, chciałbym oświadczyć, że są one dla mnie bardzo krzywdzące. Publikacje te spowodowały, że otrzymuję liczne negatywne opinie na mój temat, które źle wpływają na moją psychikę, w szczególności teraz, w okresie mojej rekonwalescencji związanej z wypadkiem” - napisał w oświadczeniu.

Sprawa jest delikatna, zwłaszcza dla zawodników i nie powinna być omawiana przy piwie. Czy społeczeństwo kibiców i media słusznie przejmują rolę lekarzy? Może nie mają wyboru, gdy Polski Związek Motorowy i PGE Ekstraliga milczą.
Sama idea komisji lekarskiej nie jest zła. Wydaje się, że Speedway Ekstraliga, tak starająca się być profesjonalna we wszystkich dziedzinach, o opiece medycznej nieco zapomniała. Podobne mechanizmy ochronne już dawno wykształcił choćby boks i tam można poszukać wzorców.

Na pewno warto prześwietlić badania lekarskie przed sezonem, przyjżeć się startom zawodników kontuzjowanych, co staje się regułą w ostatnich latach. Doyle nie jest jedynym przypadkiem, a dowodem, że profilaktyczna opieka medyczna w żużlu to fikcja.

POLUB NASZ PROFIL NA FACEBOOKU

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!