"žOdyseusze" wrócili z mistrzostw świata z tarczą

Licealiści z Bydgoszczy zajęli siódme miejsce na świecie, a ich młodsi koledzy - 25. Od początku kibicowaliśmy naszym ekipom, które właśnie wróciły z USA z globalnego finału konkursu kreatywnego myślenia.

<!** Image 3 align=none alt="Image 190823" >

W maju zostali mistrzami Polski w konkursie „Odyseja umysłu”. Po raz pierwszy bydgoszczanie wygrali w dwóch grupach wiekowych - licealnej (I LO) i szkół podstawowych (SP nr 14). I wtedy pojawiły się schody. Zdobycie około 130 tysięcy złotych na udział naszych dzieciaków w finale w Iowa. I ten problem rozwiązano nieszablonowo. Na te wielkie koszty zrzucili się, m.in., Urząd Miasta Bydgoszczy, radni wojewódzcy, Urząd Marszałkowski, liczni sponsorzy i rodzice. Reszta była w głowach „Odyseuszy”... <!** reklama>

I nie zawiedli. - Zajęliśmy w swojej kategorii 7. miejsce na świecie wśród 63 drużyn - mówi Beata Gołębiowska, trenerka z I LO. - To był absolutnie szalony czas. Przed wyjazdem postanowiliśmy nie mnożyć kosztów transportem naszej teatralnej scenografii i zredukowaliśmy ją do minimum. Jednak na miejscu młodzież zdecydowała, że trzeba ją odbudować i rzuciła się do pracy, nawet po nocach. Tu pomógł też fenomen klimatu „Odysei”. Aktywni w tej pomocy byli zawodnicy z Wenezueli, Hiszpanii, USA - nasi konkurenci. „Odyseja” to nie tylko świetny program kreatywnego myślenia, ale też wielka lekcja integracji, troski o innych, myślenia społecznego.

Na początku była obawa, że ekipa licealna nie wystartuje. - Kłopoty z dotarciem mieli nasi maturzyści, którzy - ze względu na egzamin dojrzałości - musieli dolecieć dzień później. Ogromnej pomocy udzielił nam nasz amerykański opiekun, Roy, który pomógł w transporcie (dzięki niemu zresztą, już po zakończeniu zawodów, zobaczyliśmy i Nowy Jork, i Niagarę). Za tę niewiarygodną przychylność poprosiliśmy o przyznanie mu nagrody specjalnej - mówi Beata Gołębiowska.

„Jedynkowicze” występowali w kategorii aktorskiej i - jak twierdzi ich trenerka - w swoich strojach i z instrumentami, bardzo się wyróżniali. Nauczycielki były też bardzo zbudowane łatwością nawiązywania międzynarodowych kontaktów. - Oni świetnie mówią po angielsku, hiszpańsku. Korzystali z rówieśnikami z całego świata z przygotowanych zajęć dodatkowych - sportowych, kulinarnych, edukacyjnych. Bardzo dobrze się bawili na spotkaniu, w którym uczestniczyło blisko 8,5 tysiąca ludzi.

Uczniowie z ciekawością podglądali realizacje innych ekip, zwłaszcza w swojej kategorii (dzieci z SP nr 14 miały wyjątkowo trudne zadanie, bo w ich konkurencji - konstrukcji z drewna balsa - najlepsi są Chińczycy, którzy zawsze zajmują pierwsze miejsca). Każda ekipa do twórczego rozwiązania Szekspirowskiego dylematu „być albo nie być” wniosła coś innego, coś kreatywnego. Tym większy splendor, że w zadaniu specjalnym - tak zwanym spontanicznym (zawodnicy nie znają go wcześniej, muszą prawie bez przygotowania znaleźć najoryginalniejsze rozwiązanie) - młodzi bydgoszczanie byli drudzy na świecie.

Tak jak obiecali, na miejscu byli ambasadorami Bydgoszczy i województwa (choć słowo „Bydgoszcz” dla większości było nie do wymówienia). Opowiadali o nich rówieśnikom, rozdawali gadżety, zawsze chodzili ubrani w koszulki z logo sponsorów (i komercyjnych, i samorządowych). Mądrze odpłacili za pomoc w tym ważnym dla nich przedsięwzięciu.

Podstawówka też dała radę!

• Drugą mistrzowską ekipą, która reprezentowała Bydgoszcz w Iowa, byli piątoklasiści ze Szkoły Podstawowej nr 14.
• 7-osobowy zespół zajął w swojej kategorii wiekowej 25. miejsce na świecie.
• Ich 14,6-gramowa dźwignia z drzewa balsa uniosła 220 kg!