- Pamiętam, że zawsze wieczorem w przededniu mikołajek pastowałem buty na glanc. Świeciły się jak wojskowe oficerki. Tak nie było nigdy w żadnym innym dniu w roku - mówi poseł Piotr Król. - W moim rodzinnym domu 6 grudnia zwykle w butach znajdowaliśmy słodycze. To były czasy PRL-u, więc niewiele można było kupić w sklepach, większe prezenty razem z moją młodszą siostrą otrzymywaliśmy na święta Bożego Narodzenia. Ale zawsze czekałem na mikołajki.
To Cię może też zainteresować
O sobie mówi tak: - Jestem chłopakiem ze Starego Fordonu i bardzo zależy mi, aby teraz w dorosłym życiu sprawić frajdę mieszkańcom mojej dzielnicy. W najbliższą sobotę (7 grudnia) o godz. 17 w dawnej synagodze organizuję wspólnie ze Stowarzyszeniem Miłośników Starego Fordonu koncert mikołajkowy podczas, którego wystąpi zespół Golden Life.
Bieg z karpiem
Poseł Piotr Król ma też wspomnienie związane już bezpośrednio z Bożym Narodzeniem. - Byłem chłopcem, gdy mama trzy dni przed świętami wysłała mnie do sklepu rybnego, który mieścił się przy Rynku w Starym Fordonie - mówi. - Ekspedientka zapakowała mi karpia do reklamówki. Szybko zorientowałem się, że ryba nie może oddychać i tak się przejąłem, że całą drogę do domu biegłem z tym karpiem. Uznałem, że życie tej ryby jest w moich rękach. Uspokoiłem się dopiero, gdy wpuściłem karpia do wanny.
Najcenniejszy prezent
Michał Sztybel, zastępca prezydenta Bydgoszczy, też miło wspomina mikołajki z dawnych lat, ale... od chwili, gdy prezydent Rafał Bruski rozpoczął tradycję spotkań w mikołajki z dziećmi z Bydgoskich Placówek Opiekuńczo-Wychowawczych spojrzał na ten dzień zupełnie inaczej.
- To był moment, w którym uświadomiłem sobie jak to ważny dzień dla dzieci, szczególnie tych potrzebujących najwięcej ciepła i opieki - mówi. - Przypomniałem sobie jak sam czyściłem buty i czekałem, czy Święty Mikołaj coś dla mnie zostawił. Oczywiście, pod warunkiem, że wcześniej butów za mnie nie sprawdził mój pies. Uważam jednak, że my dorośli musimy zdecydowanie częściej patrzeć oczami dzieci, bo wtedy łatwiej będzie nam przewidzieć, co dla nich jest ważne. A najcenniejszym prezentem dla dziecka jest czas, jaki poświęcają mu dorośli.
Ciastka dla Świętego Mikołaja
Z sentymentem mikołajki z dzieciństwa wspomina też bydgoszczanka Kinga Kołaczyńska, finalistka Miss Polski 2018.
Sprawdź koniecznie
- To było dla mnie wyjątkowe święto – mówi. - Co roku czułam ogromne podekscytowanie tym, że gdy rano się obudzę w moich bucikach będą prezenty od Świętego Mikołaja. Wieczorem zawsze je czyściłam, bo rodzice powtarzali mi, że tylko w takich coś dla mnie zostawi. Pamiętam, że ja również przygotowywałam upominek dla niego. Razem z moją mamą piekłam ciastka, które zostawiałam później w korytarzu, na wypadek gdyby Święty Mikołaj zgłodniał.
Kinga Kołaczyńska przyznaje, że teraz z perspektywy czasu dostrzega, jak bardzo starali się jej rodzice, aby doświadczyła magii tego święta.
- Rano w mikołajki zawsze czekał na mnie list od Świętego Mikołaja, w którym pisał, m.in. że jest dumny ze mnie i mojego brata - mówi. - W przedszkolu i szkole też odbywał się co roku dzień świąteczny, podczas którego zamiast zajęć i lekcji były konkursy i zabawy. Bardzo miło wspominam ten czas i przyznam szczerze, że chętnie wróciłabym do tamtych lat.
Osoby o tym imieniu są najniegrzeczniejsze. To łobuziaki! Za...
