Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Znają sekrety "žZacisza"

Maria Warda
Obie panie, związane z kupiectwem od ponad 50 lat, postanowiły pożegnać się z zawodem. W minionym tygodniu po raz ostatni stanęły za ladą najbardziej znanego sklepu w Żninie.

Obie panie, związane z kupiectwem od ponad 50 lat, postanowiły pożegnać się z zawodem. W minionym tygodniu po raz ostatni stanęły za ladą najbardziej znanego sklepu w Żninie.

<!** Image 4 align=none alt="Image 186172" sub="fot. Maria Warda">Z pewnością nie jestem jedyną osobą, która nie wyobraża sobie „Kryształu” bez Pań. Nie żal odchodzić?

Krystyna Kobusińska: Pracuję w handlu ponad 50 lat. Czas przejść na emeryturę, zrobić miejsce innym. Kiedy zaczynałyśmy z Benią pracować na Śniadeckich, byłyśmy w sile wieku. Miałyśmy wspaniałych klientów. Wielu z nich traktowało nas jak rodzinę. Zwierzali się z kłopotów. Przyjeżdżały do nas babcie z całej okolicy i myślały, że my także je znamy. Tego klimatu będzie mi brakowało.

Bernadeta Jankowska: Podobnie jak Krysia, mam ponad 50-letni staż, w samym „Krysztale” - 21 lat. Przejęłyśmy ten sklep 14 lutego 1990 roku, po zmianie ustroju. Byłyśmy pełne zapału, miałyśmy ciekawe pomysły. Pamiętam mamy, które przychodziły z dziećmi w wózkach, a dziś już te dzieci przychodzą do nas kupować.

Początek lat 90. to prawdziwe eldorado dla handlu...

Krystyna Kobusińska: Ludzie w domach nic nie mieli, na rynku niczego nie było. Wszystko dopiero nabierało rozpędu. Towar sprowadzałyśmy z hurtowni wielkopolskich, a kryształy z południa Polski. Wszystko szło jak woda.

Bernadeta Jankowska: Klientów urzekały kolorowe plastiki, olbrzymim powodzeniem cieszyły się teflonowe patelnie. Kryształy i naszą porcelanę z Chodzieży, kupowano najczęściej na prezenty wysyłane za granicę.

Te towary pojawiały się także w innych sklepach, ale mieszkańcy Żnina i okolic najchętniej kupowali i kupują w „Krysztale”. W czym tkwi tajemnica?

Krystyna Kobusińska: Ważne jest jak się rozmawia z klientem. Trzeba wysłuchać i umieć doradzić. Jak czegoś nie ma, to mówiłyśmy jak świętej pamięci Jarosław Sytek (w latach 60. prowadził w Żninie sklep z artykułami gospodarstwa domowego, w którym często brakowało podstawowych towarów - przyp red.): „nie ma, ale na drugi tydzień będzie”.

Bernadeta Jankowska: Z każdym klientem rozmawia się inaczej. Ze starszymi to sobie po pałucku „pogodomy”, a z młodszymi rozmawiamy współczesnym językiem. Rozmowa z klientem to nie lada umiejętność i połowa sukcesu.

Gdzie Panie uczyły się tej sztuki?

Krystyna Kobusińska: Moim mistrzem był Władysław Nogalski, który prowadził PSS-owski sklep warzywniczy. To był prawdziwy handlowiec, potrafił nauczyć. Za uchem miał zawsze ołówek kopiowy, którym pisało się długie kolumny cyfr. Kiedy kończyłam naukę zawodu, a byłam przecież jeszcze bardzo młodą dziewczyną, nie miałam dwudziestu lat, a zostałam samodzielnym pracownikiem.

Bernadeta Jankowska: Pochodzę z Kcyni. Trafiłam do sklepu odzieżowego małżeństwa Łybków. To było świetne szefostwo. Do Żnina przybyłam, gdy skończyłam osiemnaście lat. Trafiłam do gastronomii w PSS-ach.

Wspomniałyście Panie, że pracowałyście w kultowej kawiarni „Zacisze”. To była mekka żnińskiej młodzieży...

Krystyna Kobusińska: Młodzi ludzie często urywali się z lekcji, aby posiedzieć w „Zaciszu”. Pracowałyśmy tam z Benią od 1975 roku, przez sześć lat. Śmiałyśmy się, że powinni nam szkodliwe płacić, bo tam powietrze było przesiąknięte dymem papierosowym. Miejsca nigdy nie było, czekało się w kolejce. Dorośli z dziećmi przychodzili na kawę po kościele. Sprzedawałyśmy dziennie tysiąc dwieście ciastek. Desery robiłyśmy same.

Bernadeta Jankowska: Znałyśmy wszystkich po imieniu. Młodzież przychodziła do kawiarni, później szła do kina i po kinie znowu wracała do nas. Grająca szafa chodziła na okrągło. Młodzi uwielbiali słuchać „Filipinek”, popijali pepsi lub herbatę. Często nauczyciele przychodzili na kontrolę. Wtedy młodzież uciekała nawet przez naszą kuchnię.<!** reklama>

Teczka personalna:
  • Krystyna Kobusińska, mieszkanka Żnina <!** Image 2 align=none alt="Image 186169" sub="fot. Maria Warda">

Pracuje w handlu od ponad 50 lat. Jej mistrzem był Władyslaw Nogalski. Od 14 lutego 1990 roku była współwlaścicielką sklepu „Kryształ” przy ulicy Śniadeckich w Żninie. Wychowała około 20 handlowców. Uwielbia pracować w ogrodzie. Wolny czas poświęci wnuczkom.

  • Bernadeta Jankowska, mieszkanka Żnina <!** Image 3 align=none alt="Image 186171" sub="fot. Maria Warda">

Pochodzi z Kcyni. Od 50 lat w handlu. Od 14 lutego 1990 roku była współwlaścicielką sklepu „Kryształ”. Wolny czas poświęci na uprawianie ogrodu. Ma zamiar odwiedzać wnuki w Poznaniu. Pragnie zwiedzić kilka miejsc w Europie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!