Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Złamana drabina w Inowrocławiu - dziwne fakty wychodzą na jaw. Dochodzenie jest w toku

Adam Willma
Adam Willma
Co było powodem wypadku? Na raport ekspertów poczekamy jeszcze wiele tygodni.
Co było powodem wypadku? Na raport ekspertów poczekamy jeszcze wiele tygodni. PSP Toruń
Lukratywny przetarg, starcie gigantów i wielkie bum. Co kryje się za strażacka drabiną złamaną w Inowrocławiu?

Dla inowrocławskich strażaków zakup nowej ogromnej drabiny był świętem. Do tej pory dysponowali jedynie podnośnikiem hydraulicznym o ograniczonych możliwościach, bo drabina daje możliwość sprawniejszego ewakuowania zagrożonych osób.

Niczego nie testowaliśmy


Volvo z drabiną austriackiej firmy Rosenbauer kosztował 3 mln 382 tys. zł.
Podczas uroczystego przekazania sprzętu 27 stycznia poświęcony został również samochód rozpoznawczo-ratowniczy oraz o gaśniczy za kolejne 1,2 mln.

Ale chociaż feta przekazania sprzętu odbyła się w styczniu, strażacy mieli okazję testować nową zabawkę już od grudnia. I robili to niemal codziennie. Do końca stycznia drabinę zdążyli już rozciągać kilkadziesiąt razy, stąd feralnego 30 stycznia - jak podkreśla Jarosław Skotnicki, oficer prasowy inowrocławskiej straży – ćwiczenia „miały charakter nie zapoznawczy, ale doskonalący”.

Skotnicki zżyma się na hasło „test”:

- Nie było żadnego „testowania drabiny”. Nie wiem skąd się wzięło sformułowanie „test” w przekazach prasowych. Straż pożarna niczego nie testuje, ale ćwiczy obsługę i zaznajamia się z możliwościami sprzętu. Od testów są inne instytucje – producent, instytucje zajmujące się certyfikowaniem. Oni mają do tego przyrządy i procedury.

Co ciekawe, pomimo że próby trwały od miesiąca, w koszu nie było strażaków. Dowódca kazał jako obciążenia użyć worków z sorbentem.

Różne siły

- Sprzęt został pozyskany jako nowy i należało zaznajomić się z jego walorami taktyczno-technicznymi – mówi Jarosław Skotnicki. - Symulowanie obciążenia jest procedurą przewidzianą w takiej sytuacji. Z tego powodu również do ćwiczeń z ewakuacji wykorzystujemy manekina, a ćwicząc zachowania w pomieszczeniach zadymionych posługujemy się dymem teatralnym. Z dnia na dzień zakres ćwiczeń miał być poszerzany. Może intuicja, a może wieloletnie doświadczenie sprawiły, że komendant i dowódca założyli, że ćwiczenia odbędą się obciążonym koszem.

Ciężar worków wynosił 400 kilogramów (maksymalny udźwig drabiny jest o 100 kilogramów większy). Drabina został wysunięta do wysokości 38 metrów i o godzinie 14:25 wygięła się i została przełamana na końcu drugiego przęsła.

- Układ działania sił i to która z nich spowodowała przegięcie jest przedmiotem badań zespołów z ramienia producenta i instytucji certyfikujących – mówi Jarosław Skotnicki. - Po widoku uszkodzonej konstrukcji wyraźnie widać, że drabina uległa wielu siłom i działały również siły skręcające.

A drabina skręcić się nie miała prawa.

Korony mogą się kołysać

W pojawiających się w internecie głosach strażaków natknąć się można na opinie, że szefostwo inowrocławskiej straży dmuchało na zimne, bo powszechna była wiedza o śmiertelnym wypadku podobnego modelu drabiny w Katarze. „Po prostu - uratowali chłopakom życie” - czytamy w jednym z komentarzy.

Jarosław Skotnicki zapewnia, że ćwiczenia wykonywane w Inowrocławiu odbywały się z uwzględnieniem wszelkich norm technicznych, przede wszystkim odnośnie siły wiatru, która w przypadku drabiny Rosenbauera nie może przekroczyć 12 m/s.

W instytucie Meteorologii i Gospodarki Wodnej sprawdziliśmy jaka była siła wiatru w Inowrocławiu 30 stycznia. W najbliższym punkcie pomiaru w Kołudze Wielkiej około 14 (do wypadku doszło o 14.25 ) maksymalne porywy wiatru oszacowano 9,9 m/s. Obrazowo przedstawiając, jest to wiatr przy którym kołyszą się korony mniejszych drzew. Teoretycznie drabina Rosenbauera powinna bez problemu poradzić sobie z takim problemem.

Wszystkie drabiny wycofane

Po wypadku w Inowrocławiu wszystkie eksploatowane drabiny firmy Rosenbauer o wysokości ratowniczej ponad 40 m zostały czasowo wycofane przez komendanta głównego PSP do czasu zbadania przyczyn wypadku.

Dochodzenie prowadzone w sprawie zdarzenia dotyczącego drabiny L42A-XS prowadzi osobno Centrum Naukowo-Badawcze Ochrony Przeciwpożarowej oraz Rosenbauer.

„Po zgraniu w ubiegłym tygodniu danych z czarnej skrzynki drabiny L42A-XS, przystąpiono do szczegółowej ich analizy
. Z uwagi na fakt, że dochodzenie nie zostało jeszcze zakończone, nie możemy uczestniczyć w żadnych spekulacjach ani umieszczać przedwczesnych komentarzy dotyczących ww. sprawy” - otrzymaliśmy odpowiedź z firmy Rosenbauer.

Na raport ekspertów zatem poczekamy pewnie jeszcze wiele tygodni, natomiast wypadek w Inowrocławiu był dla firmy Fire-Max pretekstem do nagłośnienia szczegółów lukratywnego przetargu. Niektóre z nich rzeczywiście wymagają szczegółowego zbadania.

Odstępstwo w kilku punktach?

Pierwszy przetarg na drabiny 30- i 40-metrowe miał miejsce na jesieni 2019. Stanęło do niego dwóch potentatów w dziedzinie sprzętu pożarniczego – austriacki Rosenbauer oraz Fire-Max oferujący sprzęt innego giganta niemieckiego Magirusa. Pod względem liczby sprzedanych dotąd strażakom drabin liderem w Polsce jest Fire-Max (sprzedał ich w Polsce około 250), Rosenbauer, który sekcję drabin zbudował w oparciu o przejętą niemiecka firmę Metz, sprzedał polskiej straży około 30-40 drabin.

Przedmiotem pierwszego przetargu było łącznie 20 drabin. W dwóch kolejnych chodziło o drabiny dla Inowrocławia i Grudziądza. We wszystkich trzech odsłonach przetargu oferta Rosenbauera była wyraźnie tańsza.

Przetarg na 20 drabin:

- 2.447.700,00 zł Rosenbauer, 3.069.711,00 zł Fire-Max,

Przetarg na dostawę drabiny do Inowrocławia:

- 3.381.885,00 zł Rosenbauer, 3.522.720,00 zł Fire-Max,

Przetarg na dostawę drabiny do Grudziądza:

- 3.518.046,00 zł Rosenbauer, 4.131.570,00 zł Fire-Max.

Jedno słowo: „komputerowy”

Fire-Max uznał ofertę konkurenta za skrajnie zaniżoną. Warszawska firma wskazuje również, że termin dostawy wyznaczono na koniec października 2021 roku, tymczasem drabiny Rosenbauera zostały dostarczone z kilkumiesięcznym opóźnieniem (trzykrotnie aneksowane za zgodą KW PSP w Toruniu). Pomimo to Rosenbauer nie został obciążony żadną karą za opóźnienie. Co więcej:

„Dostarczono drabiny niespełniające norm PN/EN co potwierdziło CNBOP wydając certyfikat z odstępstwem technicznym w kilku punktach dla każdej drabiny”.

Najważniejszy zarzut Fire-Maxa dotyczy jednak braku aktywnych systemów komputerowych stabilizacji przęseł w produkcie konkurenta, który znacząco zwiększa bezpieczeństwo strażaków.

W pierwszym przetargu wymóg dotyczący tłumienia drgań brzmi zapis w specyfikacji brzmi następująco:

„Drabina wyposażona opcjonalnie w automatyczny, komputerowy system tłumienia drgań przęseł przy gwałtownych zmianach obciążenia kosza drabiny”

W kolejnych przetargach wykreślone zostało słowo „komputerowy”, co sprawia, że hydrauliczna metoda tłumienia drgań stosowana przez Rosenbauera mieści się już w specyfikacji.

Drgania stłumione

„To, co Rosenbauer może dostarczyć w opcji, to prosty, hydrauliczny układ działający w sposób ograniczony tylko w kierunku pionowym. Taki system zasadniczo nie reaguje na boczny wiatr” - argumentuje Fire-Max. Jako dowód warszawiacy przedstawili ekspertyzę Instytutu Badania Dynamiki Systemów na Uniwersytecie w Stuttgarcie, z której wynika, że drgania w konkurencyjnej drabinie nie mogą one być skutecznie tłumione.

- Co ciekawe, Krajowa Izba Odwoławcza nie uznała jednak tego wątku za istotny, argumentując, że ponieważ drabiny będą dopiero wyprodukowane w przyszłości, to odpowiedniego sprawdzenia należy dokonać podczas odbioru końcowego – nie kryje poirytowania Piotr Pajor, wiceprezes firmy Fire-Max.

Według Komendy Wojewódzkiej w Toruniu „wszystkie dostarczone drabiny w przetargach realizowanych przez KW PSP w Toruniu, do tej pory wyposażone są w system tłumienia drgań i jest to ten sam system. Przy opisie systemu tłumienia drgań zastosowano zapis >>automatycznego systemu tłumienia drgań przęseł przy gwałtownych zmianach obciążenia kosza drabiny<<, co jasno określa funkcjonalność systemu jaką oczekuje zamawiający”.

Dlaczego zatem system komputerowy zniknął ze specyfikacji? „Zastosowany opis >>automatyczny<< jest wystarczający do opisu systemu i jego funkcji tj. tłumienia drgań”. A poza tym: „W każdym kolejnym postępowaniu wprowadzane są zmiany w opisie przedmiotu zamówienia”.

Wyjazd bez programu

Fire-Max argumentuje również, że w czasie, w którym rozstrzygał się przetarg podwładnym komendanta wojewódzkiego był szef wydziału technicznego w KW, a później komendanta PSP w Wąbrzeźnie, który aktualnie pracuje dla Rosenbauera.

Pojawił się również wątek wyjazdu służbowego do siedziby Rosenbauera w Karlsruhe komendantów wojewódzkich, naczelnik wydziału oraz księgowego. Po co tak liczna delegacja? - zapytaliśmy rzeczniczkę Komendy.

„Zgodnie z umową na dostawę, została przeprowadzona jednodniowa inspekcja produkcyjna w miejscu produkcji pojazdu, w której udział wzięła 4-osobowa komisja z KW PSP jako strona postępowania przetargowego. Celem inspekcji była wizja procesu produkcji, postępów prac i ustalenia dalszej realizacji dostawy”.

Jaki był program wizyty?

„Było to robocze spotkanie o charakterze inspekcji produkcyjnej. Takowe nie posiada oficjalnego programu” - czytamy w odpowiedzi Małgorzaty Jarockiej, rzeczniczki KW PSP w Toruniu.

Wszystko wskazuje na to, że dwie komisje badające sprawę wypadku w Inowrocławiu to jednak za mało, a sprawie przetargu będzie musiało przyjrzeć się inne grono ekspertów.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Złamana drabina w Inowrocławiu - dziwne fakty wychodzą na jaw. Dochodzenie jest w toku - Gazeta Pomorska