Zimą odszedł z ekstraklasowego ŁKS Łódź. Wybrał dobrze sobie znane miejsce, bo w Bydgoszczy grał już wcześniej. Czy w niedzielę będzie cieszyć się z Zawiszą z kolejnego awansu?
Przychodząc do tego klubu ponad dwa lata temu, chyba Pan nie przypuszczał, że tak szybko nadarzy się szansa na grę w ekstraklasie?
Muszę przyznać, że byliśmy wtedy średniakami. Faktycznie, nie sądziłem, że realia tak szybko się zmienią. Z mojej strony powrót do Bydgoszczy był bardzo dobrym posunięciem.<!** reklama>
Przed wami ostatnie 90 minut...
I może być nawet tak, że awansujemy razem z Piastem. Przy naszym remisie i porażce Pogoni w Gdyni, taki scenariusz jest możliwy.
Trener Jurij Szatałow zaczął was już do tego meczu mobilizować?
Do tej pory raczej starał się zdjąć z nas tą presję. Staraliśmy się skupiać tylko na najbliższym meczu, nie patrzeć w przyszłość. Ale co to ukrywać, kiedy pojawił się Szatałow marzyliśmy o sytuacji, w której znajdujemy się obecnie. Musimy postawić tylko kropkę nad „i”. Przed meczem czeka nas jeszcze dokładna analiza gry rywala i ruszamy do Gliwic.
Jest Pan w kontakcie z Tomaszem Podgórskim z Piasta, z którym grał Pan wcześniej w Zawiszy?
Tak, ale nie będziemy rozmawiać przed meczem. Pogadamy później.
Pełno bydgoszczan będzie was również oglądać w telewizji, zapowiada się wyjątkowa niedziela...
Będziemy musieli z tymi emocjami sobie poradzić. Zagramy swoje, o trzy punkty, najlepiej jak potrafimy!
Zbigniew Boniek, wychowanek Zawiszy
Żyję już mistrzostwami Europy, lecz na razie najbardziej interesuje mnie to, co się wydarzy w niedzielę w I lidze. Gdyby bydgoskiej drużynie udało się wejść do ekstraklasy, byłoby to coś pięknego i fantastycznego. Jeszcze niedawno Zawisza był w drugiej lidze, a tu nadarza się taka okazja. Życzę temu klubowi awansu. Byłby to też wielki sukces miasta. Zatem w niedzielę będą kibicował Zawiszy. Potem dopiero przyjdzie czas na Euro.
rozmawiał MARCIN KARPIŃSKI
__