Okolice dworca kolejowego w Inowrocławiu należą chyba do najbrzydszych w mieście. Jednak prawdziwą „perełką” jest strasząca swym wyglądem opuszczona kamienica przy Magazynowej.
<!** Image 2 align=right alt="Image 84084" sub="Miasto twierdzi, że nie opłaca się remontować zrujnowanej kamienicy. Zdaniem okolicznych mieszkańców, władze mogłyby się jednak postarać o zrobienie tutaj porządku / Fot. Jarosław Hejenkowski">- To kolej jest winna wszystkiemu. Przecież ludzie nie mają mieszkań, więc mogłaby przekazać ten budynek miastu na ten cel. W nocy to aż strach tu przejść - nie kryje rozgoryczenia jeden z inowrocławian, mieszkający obok rudery.
Propozycja, aby budynek zaadaptować na mieszkania pojawiła się już kilka lat temu. Jednak ratusz ocenia, że aby stworzyć tu 8-10 lokali socjalnych, trzeba mieć pół miliona złotych. W zrujnowanej kamienicy wymiany wymagają tynki, instalacja elektryczna, podłogi, dach, instalacja wodno-kanalizacyjna i wiele innych rzeczy. - Sprawdzaliśmy to już kilka lat temu. Koszty byłyby zbyt wysokie. Przejmowanie obiektu pod kątem adaptacji na mieszkania jest naprawdę nieopłacalne. Dla miasta bardziej korzystne jest wykupywanie mieszkań z rynku wtórnego - mówi szefowa wydziału lokalowego ratusza, Alicja Sobczak.
<!** reklama>Rzeczywiście, już „na oko” wydaje się, że opłacalność remontu zrujnowanego obiektu jest mocno wątpliwa. Ale skoro miastu nie opłaca się tam inwestować, to mogłoby choć postarać, aby w tym miejscu zrobić porządek. Takie jest zdanie mieszkańców. Są też inne sprawy, które drażnią okolicznych lokatorów. Co prawda okna w budynku są zakratowane, ale twierdzą oni, że „element” ma sposoby na dostanie się do środka. - Straszne rzeczy tu się dzieją. Pijaństwo wielkie. Poza tym, ktoś non stop podpala ten budynek. Przez ostatni rok strażacy byli tu już trzy razy - narzeka jeden z mieszkańców.
Sprawą obiecał zająć się wiceprezydent miasta, Ireneusz Stachowiak. Problem w tym, że dotychczasowe negocjacje z PKP niewiele dały . - Tam nie ma z kim rozmawiać - twierdzi. Wydatki na rozbiórkę zrujnowanych kamienic w Inowrocławiu to niewielki procent w budżecie miasta. W tym roku rozebranych zostanie siedem obiektów - przy ulicach Wałowej 24, Świętego Mikołaja 8, Szerokiej 10, Narutowicza 20, Cegielnej 7, Świętokrzyskiej 14 i Wałowej 32. Kosztować to ma blisko ćwierć miliona złotych. Jest to jednak i tak więcej niż w ubiegłym roku, kiedy to na rozbiórkę przeznaczono niewiele ponad 20 tysięcy złotych. Obiektów zagrożonych zawaleniem lub wymagających generalnego remontu jest znacznie więcej.
- Spośród tych siedmiu wymienionych kamienic, pięć jest komunalnych, a dwie - prywatne. Kwalifikujących się do rozbiórki budynków jest na pewno więcej, ale tylko na te mamy decyzje powiatowego inspektora nadzoru budowlanego - mówi Alicja Sobczak.
Większość zrujnowanych budynków jest w rękach prywatnych. Ich właściciele nie mają pieniędzy na jakiekolwiek inwestycje, więc obiekty stoją i niszczeją, przyciągając przy okazji „element”.
