Aresztowanego tydzień temu 23-letniego ojca 4-miesięcznej Oliwii już wszyscy nazywają katem i zwyrodnialcem. W szpitalu udawał, że dziecko zostało uderzone kubkiem, ale lekarze stwierdzili u niemowlęcia poważne obrażenia główki. Dziecko jest w śpiączce. - Stan jest ciężki, wciąż bez zmian - mówi Marta Laska, rzecznik szpitala im. Jurasza.
Mała Oliwia walczy o życie w szpitalu. Leży w śpiączce. Ojciec siedzi w areszcie
Dwa dni temu podobny przypadek był w Łodzi. Rok temu w Świeciu 21-letni ojciec niemal nie zabił 3-miesięcznego chłopca - ale dopiero lekarze zauważyli, że to nie był wypadek. W kwietniu do szpitala we Włocławku trafił 3-latek ze złamaną nogą i ta sama historia - doktorzy zauważyli siniaki, a policjanci mogli przedstawić zarzuty ojcu...
Wybuch nie do kontroli
Można szybciej zapobiegać takim tragediom? Jest instytucja „Niebieskiej Karty”. Mogą ją zakładać już nawet nauczyciele, którzy zauważą u dzieci coś niepokojącego. Mogą, ale nie zakładają. Rocznie w mieście policjanci zakładają ok. 600 kart. Teoretycznie rodziny powinny być kontrolowane przez dzielnicowego.
Ale bywa z tym różnie. Trzy lata temu Najwyższa Izba Kontroli oceniła, że od kiedy policji zabrano całkowity nadzór nad NK, karty nie zdają egzaminów - za dużo w niej papierkowej roboty.
- Musielibyśmy mieć tylu pracowników, ile w Bydgoszczy jest rodzin, ale takie myślenie to droga donikąd... - mówi Marian Gliniecki, rzecznik bydgoskiego Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. - Przypadki brutalnego pobicia dzieci to czasami efekt impulsu, kwestia uwarunkowań charakterologicznych rodzica... Trudno to kontrolować.
Pogrozili palcem 400 rodzicom
W ostatnich latach w Bydgoszczy były tylko dwa przypadku zabrania - po interwencji pracowników MOPS - dzieci od agresywnych rodziców. W ub. roku w mieście policjanci w ramach wspólnych z Ośrodkiem patroli przeprowadzili rozmowy ostrzegawcze z 400 rodzicami...