Zdrowie w oryginalnym wydaniu

Minister zdrowia Bartosz Arłukowicz starał się pokazać lekarzom, kto w Polsce rządzi. W końcu pod presją ogólnopolskiego strajku (na południu kraju zamknięte zostały przychodnie POZ)minister zgodził się na negocjacje.

Po piętnastu godzinach rozmów z przedstawicielami Porozumienia Zielonogórskiego Arłukowicz spełnił prawie wszystkie postulaty lekarzy.

Minister zdrowia nie pierwszy raz wykazał się ślepą konsekwencją w realizowaniu swoich, nie zawsze trafionych, wizji. „Ślepą”, bo przedstawiciele Porozumienia już od połowy 2014 roku wytykali błędy w ministerialnych projektach pakietów: onkologicznego i kolejkowego. Ale minister wcześniej słuchać nie chciał...

Zachowanie pana ministra przypominało mi kilka innych historii - pierwsze, powszechnie znane, to te o chłopakach w piaskownicy, łopatkach i zabawkach.
Drugie to te o uszach milusińskiego, które na złość mamie poddane zostały działaniu wiatru i mrozu.

Kolejną opowieść przekazał mi znakomity rzecznik wszystkich polskich strażaków - st. brygadier Paweł Frątczak. Rozmawialiśmy o oryginalnych i niebezpiecznych wyczynach Polaków. Historia „sprzedana” przez pana rzecznika należy do tych, które winny być opatrzone napisem „tylko dla dorosłych”. Dlatego też postaram się ją przekazać Państwu w miarę łagodnie.

Otóż, strażacy w jednym z uniwersyteckich miast musieli zdjąć z metalowego ogrodzenia nagiego, młodego mężczyznę. Okazało się, że chciał on zaimponować swoim kolegom ze studiów, pokazując im nietypowy sposób na to, by sobie „dogodzić”. Rozebrał się i wszedł na płot. Niestety, rozkosz zastąpił ból, bo mężczyzna stracił równowagę i nadział się na kilka metalowych prętów.
Co łączy ministra z pijanym studentem wiszącym na płocie? Pragnienia! W obu przypadkach efekty poddania się owym żądzom były... żałosne.