By uniknąć drastycznych podwyżek cen biletów, konieczna jest likwidacja dublujących się linii autobusowych i tramwajowych w rejonie dworca.
<!** Image 3 align=none alt="Image 207079" >
Wczoraj eksperci zastanawiali się, skąd wziąć brakujące 6 mln na komunikację miejską. Zgodnie z projektem budżetu Bydgoszczy z biletów powinno się uzbierać 80 mln zł. Bez podwyżek, likwidacji ulg lub ograniczania kursów to niemożliwe.
- Z matematycznego punkt widzenia to proste zadanie - uważa wiceprezydent Bydgoszczy Łukasz Niedźwiecki. - Polegałoby ono na sumowaniu poszczególnych pozycji, tak aby uzyskać 80 mln. Chcemy jednak uwzględnić społeczny odbiór takich zmian. Stąd dyskutujemy o różnych wariantach.
<!** reklama>
Przycinanie linii
W trakcie dyskusji drastyczne podwyżki cen biletów sieciowych - powyżej 100 zł - praktycznie wszyscy uczestnicy debaty uznali za nie do przyjęcia. Rozmowy skupiły się na likwidacji ulg. Towarzyszyć ma im przebudowa układu linii w rejonie dworca. W debacie rozważano między innymi skrócenie linii nr 79 do węzła Garbary oraz linii nr 93 i 94 w rejon Śródmieścia.
Linia nr 79 dubluje się na 2 kilometrowym odcinku z nowym torowiskiem tramwajowym. Z kolei linie nr 93 i 94 zabierają pasażerów „trójce”. - Warto jednak podkreślić, że obecny układ nie jest docelowy. Tramwaj na dworzec zacznie pełnić swoją rolę wraz z otwarciem torowiska do Fordonu i na Kujawskiej. Jednak rzeczywiście taka operacja przyniosłaby oszczędności rzędu 3,5 mln zł - tłumaczył Rafał Grzegorzewski z ZDMiKP
Drogowcy przymierzają się także do likwidacji linii nr 84, kursującej na trasie PKS - Myślęcinek. Jednak w tym przypadku trudno mówić o oszczędnościach. W zamian wzmocnione zostaną linie 52 i 80.
Ten kierunek za lepszy niż sięganie do kieszeni bydgoszczan uważa radny PiS, Tomasz Rega. - O propozycjach ZDMiKP na pewno będziemy dyskutować na posiedzeniu klubu. Jednak podwyższanie cen biletów to droga na skróty.
Pasażerom będzie trudno zaakceptować jakikolwiek wzrost cen. - Na wszystkie problemy rozwiązaniem mają być podwyżki i kary - nie kryje oburzenia jeden z internautów. - Wolę już cięcia niż kolejną podwyżkę, bo czuję, że na jednej się nie skończy.
Duża część bydgoszczan uważa za zasadne wprowadzenie minimalnych opłat dla emerytów. - Nie rozumiem, dlaczego seniorzy nadal mają bezpłatne przejazdy? Ich dochody są i tak o wiele wyższe niż wielu pracujących ludzi. Poza tym zatrudnieni mają jeszcze na utrzymaniu dzieci. Dlaczego pracującym osobom serwuje się kolejne podwyżki, a emeryci nadal mają przywilej bezpłatnych przejazdów? - pyta jeden z naszych Czytelników.
Emocje gwarantowane
Inni wstawiają się za emerytami. - Oni nie tylko wychowali nowe pokolenie, ale również wspierają finansowo swoich wnuków. Czepiać się można wszystkiego, ale przede wszystkim słabo zarządzających miastem - napisał inny internauta.
Ratusz może spodziewać się również sprzeciwu związków zawodowych, działających w MZK. Wcześniejsze próby zabierania darmowych przejazdów kierowcom kończyły się groźbami strajku. Jednak, zdaniem wielu bydgoszczan, to dziwna sytuacja, w której pracownicy jednego przewoźnika mają prawo do 100-procentowej ulgi.
Ratusz straci też w oczach mieszkańców Fordonu i Osowej Góry. Mieszkańcy tych dzielnic nie dojadą już na jeden bilet do centrum, ponieważ zlikwidowany ma być system A+T. Pasażerowie korzystający z biletów jednorazowych - jeśli kupią bilet godzinny - zapłacą 4,2 zamiast 3,2 zł.