Wiele zmieniło się po powrocie Bydgoszczy i Torunia do Polski w 1920 roku, jednak młodego państwa polskiego nie było stać na budowę lepszych dróg.
W różnych województwach
O tym zaczęto mówić dopiero, kiedy kraj zaczął wychodzić z głębokiego kryzysu gospodarczego, w połowie lat 30. ub. wieku. Jednak z racji położenia obu miast w różnych województwach, o poprawie stanu połączeń drogowych nikt właściwie nie chciał rozmawiać.
Wojewoda skierował do władz centralnych wniosek o uwzględnienie autostradowego połączenia drogowego Bydgoszczy i Torunia w ramach ogólnokrajowego planu budowy dróg.
Od 1 kwietnia 1938 roku Bydgoszcz, po reformie granic administracyjnych kraju, znalazła się w województwie pomorskim ze stolicą w… Toruniu. To była wreszcie okazja, by wspólnie zadbać o interesy łączące obydwa miasta, w tym połączenie szosowe. Jako ze modne było wówczas włoskie słowo „autostrada” (to na Półwyspie Apenińskim powstały pierwsze tego typu drogi), wojewoda skierował do władz centralnych wniosek o uwzględnienie autostradowego połączenia drogowego Bydgoszczy i Torunia w ramach ogólnokrajowego planu budowy dróg.
Plan ten przewidywał budowę autostrad (oczywiście w ówczesnym rozumieniu tego słowa) łączących Warszawę z większymi miastami Polski.
Złudne nadzieje
Odcinek łączący Bydgoszcz z Toruniem nie wchodził w grę jak część połączenia Warszawy z Poznaniem, ale mógł zostać częścią autostrady prowadzącej ze stolicy do rozbudowującej się coraz bardziej Gdyni z „obejściem” Wolnego Miasta Gdańska. Niestety, wieści, które nadeszły latem tego samego roku z Warszawy, nie były pocieszające.
Pomysł budowy dodatkowej autostrady z Bydgoszczy do Torunia nie był w ogóle rozpatrywany z uwagi na brak środków.
Projekt budowy autostrady do Gdyni przez Toruń i Bydgoszcz został bezwzględnie odrzucony. Tańsza, szybsza i krótsza droga prowadzić miała przez Grudziądz i Tczew.
Natomiast pomysł budowy dodatkowej autostrady z Bydgoszczy do Torunia, bo i taką alternatywę zgłoszono, nie był w ogóle rozpatrywany z uwagi na brak środków.
