Środowym zwycięstwem nad GKS Tychy 3:0, bydgoski zespół zakończył tegoroczne zmagania o punkty. Pozycja wyjściowa jest dobra. Drugie (ex aeguo) miejsce i tylko 3 punkty straty do lidera.
<!** Image 2 align=right alt="Image 137231" sub="Sztab szkoleniowy II-ligowego Zawiszy: od lewej Mariusz Kuras, trener bramkarzy Ryszard Ługowski i drugi trener Tomasz Łachowski. Fot. Dariusz Bloch">Czy na przerwę udaje się Pan mając poczucie dobrze spełnionego obowiązku?
Powiem tak: zawsze może być lepiej, ale ta runda naprawdę była dla nas udana i nie ma co narzekać. Nie ulega z kolei wątpliwości, że musimy poprawić dyspozycję w spotkaniach na obcym terenie. Jeśli od początku do końca chcemy liczyć się w walce o awans, to punktów z wyjazdów musimy przywozić więcej!
A trudno zmobilizować Panu zespół na mecze z zespołami teoretycznie slabszymi?
Chyba to taka polska mentalność, że na pojedynki z drużynami z dołu tabeli wychodzi się mniej skoncentrowanym. Albo te słabsze drużyny bardziej motywują się na liderów. Można takich przykładów z tej rundy podać kilka. Raków nam się postawił, a przegrał z Elaną. Polonia Słubice strzeliła nam trzy gole, żeby poźniej z tą samą Elaną wysoko przegrać. W rundzie wiosennej takie nastawienie koniecznie musimy zmienić. Chociażby z tego względu, że sześć spotkań rozegramy u siebie, a aż dziewięć na wyjeździe.
Jak Pan sam ocenia swój zespół. Czy późniejszy transfer Marcina Sobczaka zmienił jego oblicze?
Nie można wszystkiego sprowadzać do jednego zawodnika. Faktem jest, iż Sobczak dołączył do nas później, i że mimo mniejszej liczby występów strzelił pięć goli, lecz to wszyscy nowi gracze, a było ich siedmiu, stanowili siłę tej drużyny. Jacek Magdziński też nie grał dużo, a zdobył tyle samo bramek.
<!** reklama>Napastników Zawiszy trudno znaleźć w czołówce strzelców...
Dlatego wolałbym nie wyróżniać Sobczaka, bo byłoby to nie fair wobec innych zawodników. Pięć trafień mają też na swoim koncie Lilo oraz Szymon Maziarz. Cieszę się z każdej zdobytej bramce. Szkoda zaś, że Sobczak zafundował sobie dłuższą przerwę z powodu czerwonej kartki. Nie zapominajmy również o tym, że ktoś na te gole musiał zapracować.
Przypadek Magdzińskiego to chyba rzadkość?
No tak, za każdym razem trafiał do siatki wychodząc z ławki. Jacek nie przepracował dobrze okresu przygotowawczego. Ale pokazał się z dobrej strony. To coś optymistycznego.
Jak już jesteśmy przy nowych nazwiskach, i jeśli możemy pójść naprzód, to czy z bramkarzem Andrzejem Witanem można zawojować pierwszą ligę?
To trudne pytanie. Nie mam jednak do niego większych pretensji. Indywidualne błędy popełnił tylko w Tychach. Był do nas sprowadzony ze względu na przepis o młodzieżowcu, ale kiedy on się zmienił, nie widziałem potrzeby, żeby Marcina od bramki odstawić. Witan robi postępy. W czerwcu będziemy z Lechem rozmawiać o jego przyszłości.
Na pewno pozytywnie zaskoczyli kibiców Lilo i Cezary Stefańczyk!
Ten drugi do meczu w Grudziądzu miał świetny okres gry. Próbkę swoich możliwości pokazał także w ostatnim spotkaniu z Tychami. Lilo też świetnie pokazał się na starcie, strzelił pięć goli, ale od początku mówiłem, że stać go na więcej i te słowa się sprawdziły.
Czy Tomasz Warczachowski nie zostawia czasem rywalom zbyt dużo miejsca?
To już starszy zawodnik i pewnych nawyków u niego się nie zmieni. Tomek dobrze jednak wkomponował się do naszego zespołu.
A nowy stoper Tomasz Midzierski to już powoli taki pewniak, czy wciąż melodia przyszłości?
Pojawił się u nas, jak kontuzji nabawił się Marcin Łukaszewski. Później okazało się, że słabszą formę ma Maciej Dąbrowski. Midzierski mógł zastąpić obu, ale „Dąbroś” ostatnio zrzucił kilka kilogramów i spisywał się bez zarzutu. Przyjście Midzierskiego na pewno więc zwiększyło konkurencję na środku obrony.
Przed wami towarzyskie mecze z Unią Solec Kujawski i ŁKS Łódź. Co potem?
Treningi do 1 grudnia i przerwa do 4 stycznia. Później mamy w planach zgrupowanie w górach i sparingi z zespołami ekstraklasy - Arką, Lechią, Lechem i Bełchatowem.