Zawisza jest super, lepszy od mistrza!

Dwa miesiące temu, kilka kilometrów dalej, na Stadionie Narodowym zdobyli po raz pierwszy w historii klubu Puchar Polski. Wtedy trenerem był Ryszard Tarasiewicz, teraz zawiszanami opiekuje się Portugalczyk Jorge Paixao. Obu trenerów łączy nie tylko wspólny sukces z Zawiszą. I jeden, i drugi nie kryją swojej religijności. Pierwszego nieraz mogliśmy oglądać, jak przed meczem całuje święte obrazki, a w dłoniach trzyma różaniec. Drugiego przed spotkaniem o Superpuchar telewizyjne kamery uchwyciły, gdy modlił się ze złożonymi dłońmi, a na koniec posłał specjalną prośbę ku niebu. Jak się później okazało, po 90 minutach, została ona spełniona w szczególny sposób. Wahan Geworgian gola na 3:2 dla Zawiszy strzelił już w doliczonym czasie gry, gdy nad zespołami ciążyła seria rzutów karnych. A ta wiadomo - jest loterią. Możemy się dziwić, że ktoś powierza wydarzenia boiskowe opatrzności bożej, ale mecz meczem, umiejętności umiejętnościami, a... zwycięstwo musi być po naszej stronie! Jak to jest z opieką tego najwyższego przekonali się we wtorkowy wieczór „Canarinhos”. W meczu z Niemcami Bóg najwyraźniej opuścił Brazylijczyków, a przynajmniej odwrócił się na kilkanaście minut pierwszej połowy. W środę wieczorem Luis Carlos, najlepszy zawodnik Zawiszy (gol i asysta) w meczu z Legią na chwilę zapomniał o wtorkowym upokorzeniu. A my, kibice Zawiszy, mogliśmy znowu pomyśleć: Bóg jest Brazylijczykiem! Luis Carlos z taką formą mógłby spokojnie zagrać na mundialu w miejsce gwiazdorów „Canarinhos”.