„Express” wraz z bydgoszczanami tym razem wybiera się na trudną wspinaczkę. Celem jest najwyższa góra w Europie - Mont Blanc.
<!** Image 2 align=right alt="Image 59578" sub="Uczestnicy wyprawy: Jan Lisiewicz, Wojciech Polasik, Jacek Kuś, Jacek Spielow, Jakub Polasik wczoraj wczesnym rankiem, przed redakcją „Expressu”, patrona bydgoskiej ekspedycji. /Fot. Tadeusz Pawłowski">Wczoraj wczesnym ranem grupa pięciu przyjaciół, w wieku od 20 do 60 lat, chwyciła za plecaki i ruszyła w drogę. Czekają na nich Alpy, kraina, nad którą króluje Biała Góra. To tutaj, według wielu opinii, natura osiąga swój absolut i przytłaczające piękno.
Ekspedycja ma potrwać pięć dni. W tym czasie globtroterzy zmagać się będą z nieujarzmioną przyrodą. Dotarcie na sam szczyt jest przedsięwzięciem trudnym, lecz osiągalnym. Mont Blanc stawia wysokie wymagania. Nawet najmniejszy błąd może okazać się tragiczny w skutkach. Turyści muszą wykazać się szczególną ostrożnością. - Gwałtowne załamanie pogody może zmienić stoki w bezlitosne piekło. Nawet łatwe podejście do schroniska może kryć nieoczekiwane niebezpieczeństwa - przestrzega Jacek Kuś, jeden z uczestników.
<!** reklama left>Ekipa do podróży przygotowywała się przez ponad pół roku, ćwicząc na siłowni i jeżdżąc na rowerze. Posiadają zawodowy sprzęt wspinaczkowy. - Nasze wyposażenie jest doskonałe. Chcemy być bezpieczni, więc zaopatrzyliśmy się w profesjonalne kurtki, buty, uprząż, czekany, kaski i okulary z polaryzacją - zapewniają.
W dobę pokonają niewiarygodną wysokość. W środę w środku nocy wyruszą z wysokości 2600 m n.p.m., by wspiąć się na ponad 4800 m n.p.m. Muszą jednak pamiętać, by wrócić tego samego dnia do bazy. Bydgoszczanie w czasie podróży, ktorej patronuje „Express”, chcą promować nasze miasto. Kulminacyjnym punktem tej wyprawy będzie zatknięcie flagi z herbem Bydgoszczy na szczycie góry. W trakcie wspinaczki będą prowadzić codzienną dokumentację. W swoich plecakach przywiozą notatki oraz mnóstwo fotografii.
- Przypuszczalnie nie ma wspinacza, który by nie czuł, choćby przez jeden jedyny raz, potrzeby wejścia na szczyt - twierdzą amatorzy wyzwań.
Każdy z uczestników jest doświadczonym turystą wysokogórskim. Zdobyli już Tatry. - Jednak nie pozwolilibyśmy sobie na samotną wspinaczkę. Na miejscu spotkamy się z dwoma przewodnikami, doświadczonymi alpinistami, którzy pomogą nam spełnić jedno z naszych marzeń - zapewnia Jacek Kuś, który już dziś planuje następne ekstremalne wypady.