https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Tour de France na mecie

nad, www.tvn24.pl
Losy tegorocznego Tour de France rozstrzygnęły się już sobotę na morderczym podjeździe na Górę Wiatrów - Mont Ventoux.

Losy tegorocznego Tour de France rozstrzygnęły się już sobotę na morderczym podjeździe na Górę Wiatrów - Mont Ventoux.

Jako pierwszy na giganta Prowansji wjechał Juan Manuel Garate, ale... to Alberto Contador był największym wygranym. W tym bowiem momencie można już było powiedzieć, że po raz drugi w historii wygrał 96. edycję Tour de France, wyprzedzając Andy’ego Schlecka i Lance’a Armstronga o kilka minut.

Góra Wiatrów nazywa się tak nie bez kozery. W sobotę rano, przed 20. etapem, na szczycie Mont Ventoux wiał wiatr z prędkością dochodzącą do 110 km na godz. Na szczęście, potem nieco się uspokoił i przeszkadzał kolarzom tylko z siłą 40 km na godz. Na szczycie giganta Prowansji (1912 m. n.p.m.) postawiona była meta, która przyniosła ostateczne rozstrzygnięcie Tour de France.

<!** reklama>Do mety na Mont Ventoux prowadzi 22-kilometrowy podjazd non stop w górę, bez odcinków, na których kolarze mogliby odpocząć. Przed miesiącem etap wyścigu Dauphine Libere na tej górze wygrał Sylwester Szmyd, odnosząc życiowy sukces. Teraz, w dwudziestym etapie Tour de France, pierwszy metę minął Juan Manuel Garate (Rabobank). Tuż za nim Tony Martin, a trzeci... drugi w klasyfikacji generalnej Andy Schleck. 167 kilometrów jako czwarty ukończył lider generalki - Hiszpan Alberto Contador. Jako że już wcześniej miał kilka minut przewagi nad drugim - Schelckiem i trzecim, mistrzem Wielkiej Pętli - Lancem Armstrongiem, to właśnie on, Contador, mógł świętować triumf w klasyfikacji generalnej.

Lance Armstrong. który do samego końca próbował po raz ósmy w karierze wygrać TdF, musiał uznać wyższość kolegi z teamu Astana. Na Mont Ventoux nigdy nie wjechał jako pierwszy i także i tym razem nie zdołał pokonać Góry Wiatrów.

Niedzielny „etap przyjaźni”, jak zwykło się nazywać ostatni odcinek TdF, przebiegał spokojnie. Sprawa zwycięstwa rozegrała się na wcześniejszych odcinkach. Na 40 kilometrów przed metą grupa siedmiu kolarzy zdecydowała się na ucieczkę. Peleton spokojnie kontrolował ucieczkę i na 5 kilometrów przed metą dopadł rywali.

Ostatecznie, po finiszu z peletonu, najlepszy okazał się Brytyjczyk Mark Cavendish (Team Columbia).

Swe marzenie spełnił Marcin Sapa - polski jedynak na Wielkiej Pętli. Przed startem nasz kolarz stwierdził, że jego największym sukcesem byłoby ukończenie tego prestiżowego wyścigu.

Sztuka ta udała się Polakowi. Sapa w trakcie tegorocznego TdF pokazał się z dobrej strony. Dwa razy decydował się na długie ucieczki, także dzisiaj przez moment był na czele peletonu, który gonił uciekinierów. Ostatecznie Sapa został sklasyfikowany na 146. miejscu.(nad, www.tvn24.pl)

Fakty

  • Klasyfikacja generalna (ukończyło 156 kolarzy): 1. Alberto Contador (Hiszpania, Astana) 85:48,35 godz., 2. Andy Schleck (Luksemburg, Saxo Bank) - strata 4,11 min, 3. Lance Armstrong (USA, Astana) - 5,24, 4. Bradley Wiggins (Wielka Brytania, Garmin-Slipstream) - 6,01, 5. Fränk Schleck (Luksemburg, Saxo Bank) - 6,04, 6. Andreas Klöden (Niemcy, Astana) - 6,42,7. Vincenzo Nibali (Włochy, Liquigas) - 7,35, 8. Christian Vande Velde (USA, Garmin-Slipstream) - 12,04... 146. Marcin Sapa (Polska, Lampre-NGC) - 3.41,46.
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski