1. edycja Otwartych Mistrzostw Bydgoszczy odbyła się w miniony piątek. Zanim zaczęto ścigać się na poważnie (wygrał Aleksandr Łoktajew, były zawodnik naszej drużyny, obecnie Falubaz Zielona Góra), na torze pojawili się żużlowcy Polonii z lat 70., 80. i 90.
Wśród nich był m.in. Piotr Gluecklich, który skontaktował się z naszą redakcją.
- Po zawodach udaliśmy się na grilla - opowiada. - Po jego zakończeniu podszedłem do pana Władysława Golloba, by podziękować za zaproszenie. Nagle usłyszałem, że tylko potrafimy narzekać; że następnym razem będziemy musieli za wszystko płacić lub przywieźć swoje motocykle. Pan Władysław dodał, że jak się nie podoba, to w kolejce czeka dziesięciu innych chętnych. Nie wpraszaliśmy się na tę imprezę, zostaliśmy na nią zaproszeni. Przyjechałem na zawody specjalnie z Berlina. Impreza była fajna, ale takiego pożegnania się nie spodziewałem. Rozmawiałem z kilkoma byłymi kolegami z toru i nasza noga więcej na stadionie Polonii nie postanie - kończy Piotr Gluecklich.
Co na to Władysław Gollob?
- Dość specyficzny sposób podziękowania za możliwość pokazania się kibicom - odpowiada właściciel żużlowej spółki. - Piątkowa impreza to były duże koszty dla klubu: byłym zawodnikom Polonii podstawiliśmy motocykle, daliśmy stroje, zorganizowaliśmy trening, zapewniliśmy toromistrza i karetkę. To był szereg uprzejmości z naszej strony. Tymczasem po zawodach były narzekania na tor i na motocykle: że siodełka źle ustawione, że kierownice za wysoko. Co do toru, to weterani startowali przed zawodami więc nawierzchnia była w bardzo dobrym stanie. Powiedziałem, że następnym razem trzeba będzie przywieźć swój sprzęt lub wypożyczyć odpłatnie z klubu. Chociaż nie wiem, czy w ogóle zorganizujemy raz jeszcze taką imprezę...
TUTAJ: WIDEO I ZDJĘCIA Z MISTRZOSTW BYDGOSZCZY NA ŻUŻLU">