Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zabawa w Dionizosa

Artur Olewiński
Artur Olewiński
Aby zostać winiarzem amatorem wystarczy trochę sprzętu, dobre owoce, znajomość kilku zasad i oczywiście pokłady zapału oraz cierpliwości.

Aby zostać winiarzem amatorem wystarczy trochę sprzętu, dobre owoce, znajomość kilku zasad i oczywiście pokłady zapału oraz cierpliwości.

<!** Image 3 align=none alt="Image 195989" sub="Pani Jadwiga Łuczkowska wyrabia własne wino [Fot. Grzegorz Olkowski]">Zbiory winogron u wczesnych odmian rozpoczęły się już w sierpniu, ale większość winiarzy jeszcze czeka, by zerwać pierwsze grona. To doskonała okazja, by zainteresować się owocami, które dojrzewają w naszych ogrodach i czekają, by odkryć ich szlachetniejsze wnętrze.

<!** reklama>

Zanim zerwiemy owoce

Aby produkować domowe wino trzeba się uzbroić w odpowiedni sprzęt, choć, jak mówi pani Jadwiga Łuczkowska, pierwszorzędny winiarz amator wcześniej lepiej trochę o winie poczytać, sięgając do specjalistycznej literatury.

- Ja nauczyłam się sztuki winiarskiej od mojego ojca, który produkuje wino od ponad pół wieku - opowiada pani Jadwiga. - Jeśli jednak nie mamy takiego doświadczonego nauczyciela, to radzę sięgnąć po szersze artykuły lub fachowe książki. Wiele można też znaleźć w Internecie. Potem już tylko trzeba zdobywać doświadczenie, bo każdego roku wino jest inne.

Kiedy już mamy podstawy teoretyczne, trzeba zgromadzić oprzyrządowanie. Tu podstawą jest gąsior, najlepiej szklany. Takie butle, nazywane popularnie balonami można dziś kupić w większości supermarketów i na targach. Na dobry początek wystarczy nam taki o pojemności do 10 litrów, chyba że naprawdę mocno wierzymy w swoje winiarskie możliwości. Nierzadko w zestawie z butlą można dostać rurkę fermentacyjną, która odpowiada za odprowadzanie gazów z trunku. To bardzo ważny element. Nieco mniej istotny będzie na początku korek - można zainwestować w ten tańszy, gumowy. Nieco później będziemy jeszcze potrzebowali butelki z ciemnego szkła, do których trafi wino, i wężyka, którym będzie je można przelewać. Z takim uzbrojeniem można już myśleć o owocach.

Wino w najszlachetniejszej postaci robi się oczywiście z winogron, a odstąpienie od tej oczywistości bywa traktowane z niesmakiem. Nie oznacza to jednak, że napój z innych owoców to winne świętokradztwo. Do produkcji wina można w końcu z powodzeniem wykorzystać jabłka, porzeczki, śliwki i gruszki.

- Wszystko zależy od tego, co akurat jest na działce - albo czerwone, albo czarne porzeczki, ewentualnie winogrona różnego rodzaju – wylicza Jadwiga Łuczkowska. - Najlepsze są według mnie wina z czarnej porzeczki. Wiele razy robiłam też wino z winogron, ale te dojrzewają u nas dopiero około 20 września, kiedy pogoda może nie dopisywać. Tymczasem winogrono potrzebuje dużo słońca, by wytworzył się cukier gronowy. Z kolei porzeczka jest już w połowie lipca i ma czas, by poprzebywać na słońcu.

Owoce to podstawa, dlatego muszą być dobrego gatunku, dojrzałe i świeże. Niektórzy podkreślają smak owocami suszonymi, np. rodzynkami lub morelami. Inni stosują także syropy, a nawet owoce z puszki. To, w jakich proporcjach je stosować, zależy tylko od naszego smaku.

Wśród winiarzy amatorów rozpowszechnione jest zdanie, że przy przygotowaniu owoców nie należy ich myć, by nie stracić naturalnych drożdży. Fachowcy twierdzą jednak, że jeśli wyrób wina chcemy przeprowadzić prawidłowo, z zastosowaniem czystej kultury drożdży, należy dbać o to, aby na owocach i w moszczu było jak najmniej dzikich drożdży oraz innych drobnoustrojów, a fermentacja odbywała się wyłącznie pod wpływem wprowadzonych drożdży szlachetnych. Odszypułkowane i wydrylowane owoce trzeba wycisnąć uzyskując tzw. moszcz. Możemy do tego użyć sokowirówki lub maszynki do mielenia.

Tak rodzi się wino

Moszcz trafia do gąsiora I czas na dodatki, w tym cukier. Jego dodawanie bywa przyjmowane jako winiarski grzech, ale jest akceptowane. Wszystko dlatego, że owoce mogą mieć zbyt mało cukru. Trzeba więc rozpuścić go w wodzie i przygotowany syrop wlać do moszczu. Im więcej cukru, tym mocniejsze wino. Teraz czas na drożdże winiarskie. Można je kupić w niektórych sklepach z winami oraz przez Internet. Trzeba jednak sprawdzić, jakie wino chcemy uzyskać, bo w zależności od tego trzeba dobrać drożdże. Trzeba je jeszcze rozmnożyć w zaczynie z soku, na bazie którego powstanie wino i łyżki cukru. Po 4 dniach mamy już odpowiednią ilość, by przygotować nawet 15-20 litrów wina.

Kiedy już mamy drożdże i moszcz, trzeba je umieścić w butli, zalewając ją w około dwóch trzecich i zatykając korkiem z rurką do odprowadzania gazu. Najlepszą temperaturą będzie stabilne 18-20 stopni Celsjusza. Do kontrolowania fermentacji przyda się specjalny alkometr. Domowy sposób - na ucho - może okazać się trudny dla początkujących. Wino jest gotowe, kiedy przestaje puszczać gazy przez rurkę. Teraz już trzeba zlać je i oddzielić od osadu. Tę czynność wykonujemy około trzech razy, co kilka tygodni. Po trzech miesiącach można już rozlać wino do butelek. Te powinny leżakować w temperaturze ok. 10-14 stopni. Potem wino umieszczamy już tylko... w kieliszkach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!