Spis treści
- Prawnicy już wiedzą, że kompromis legislacyjny to fikcja i dostawcy AI będą mogli robić co chcą
- Bruksela zostawia zbyt wiele swobody twórcom technologii. Ludzie mogą być bezbronni
- Prawnicy pośrednio zarzucają Brukseli działanie dla pozoru
- Istnieje ryzyko zachwiania zasady równego traktowania. Powstanie grupa uprzywilejowanych i cenzura innych?
- Jeśli przepisy wejdą w życie, to Komisja Europejska przejmie kontrolę nad światem cyfrowym
Nie jest tajemnicą, że niektóre modele sztucznej inteligencji mogą stwarzać znaczne ryzyko dla zdrowia, bezpieczeństwa i praw podstawowych ludzi. Stąd unijni decydenci wzięli się za dostosowanie ich do rygorystycznego systemu prawnego UE, szczególnie w zakresie zarządzania danymi oraz ryzykiem. Wygląda jednak na to, że próba nawet częściowego okiełznania tej technologii jest trudniejsza, niż można było się spodziewać jeszcze kilka miesięcy temu.
Prawnicy już wiedzą, że kompromis legislacyjny to fikcja i dostawcy AI będą mogli robić co chcą
Biuro Prawne Parlamentu Europejskiego wydało właśnie negatywną opinię na temat filtrów klasyfikacji wysokiego ryzyka. Eksperci prawni mają tak dużo zastrzeżeń do kompromisu, nad których pracują europosłowie, że na dziś cały projekt można wrzucić do kosza. Czego obawiają się legislatorzy? Sprawie bliżej przyjrzał się także brukselski serwis Euroactive.
Bruksela zostawia zbyt wiele swobody twórcom technologii. Ludzie mogą być bezbronni
Według ekspertów obecny projekt kompromisu legislacyjnego prowadzi do tego, że twórcy sztucznej inteligencji będą de facto decydować, czy ich system spełnia jeden z warunków filtrowania. Wynika to ze stosunkowo wysokiego poziomu abstrakcyjności i ogólności przepisów, które nie precyzują w wymaganym stopniu, co należy do obowiązków dostawców.
Prawnicy pośrednio zarzucają Brukseli działanie dla pozoru
Co ciekawe kompromisowy tekst zobowiązuje Komisję Europejską do opracowania wytycznych dotyczących stosowania filtrów. Tymczasem biuro prawne PE zauważa, że wytyczne są z natury niewiążące. Prawnicy podkreślają też, że pozostawienie tak wysokiego poziomu swobody dostawcom sztucznej inteligencji jest sprzeczne z ogólnym celem aktu w sprawie sztucznej inteligencji, jakim ma być przeciwdziałanie ryzyku szkód stwarzanych przez systemy AI wysokiego ryzyka. A to z kolei prowadzi do niepewności prawa.
Istnieje ryzyko zachwiania zasady równego traktowania. Powstanie grupa uprzywilejowanych i cenzura innych?
Zdaniem prawników obecny system filtrów jest sprzeczny z zasadą równego traktowania, ponieważ może prowadzić do sytuacji, w których modele wysokiego ryzyka są traktowane jako modele niewysokiego ryzyka i odwrotnie. Oznacza to, że jeden dostawca będzie uznany za tego, który dostosowuje się do wytycznych, a inni będzie określony jako ten, który nie spełnia norm.
Prawnicy dostrzegli też na obecnym etapie postępowania ryzyko naruszenia kolejnej reguły unijnej, tj. zasady proporcjonalności. Wynika to z tego, że obecnie procedowane przepisy prawdopodobnie nie będą w stanie osiągnąć celu regulacyjnego aktu w sprawie sztucznej inteligencji.
Jeśli przepisy wejdą w życie, to Komisja Europejska przejmie kontrolę nad światem cyfrowym
Biuro prawne Parlamentu Europejskiego dostrzegło jeszcze jeden problem w kwestii powstającego, nowego prawa. Chodzi o zakres kompetencji KE. Zgodnie z powstającymi przepisami, to Bruksela miałaby posiadać specjalne uprawnienie do zaktualizowania warunków filtrowania, i to za pomocą zwykłego aktu delegowanego. Zdaniem prawników, to niedopuszczalne.
