Przez rok Krzysztof Sz. musi się pilnować i nie narazić na zarzuty, że znów zniesławia dr. Dariusza Lebiodę.
Decyzją sądu ma także wpłacić 500 zł na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej w Warszawie 500 zł oraz pokryć koszty procesu. Takie rozstrzygnięcie zapadło na sali sądowej 6 maja. Jest nieprawomocne.
O sprawie „Express” pisał w kwietniu.
- Powiedziałem „dość”, kiedy wpisy w internecie pana Sz. zaczęły dotyczyć seksualności. A już teksty o tym, że zostałem wyrzucony z Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy za nieobyczajne czyny wobec studentek, przelały czarę goryczy. Uczelnię opuściłem, bo nie zrobiłem habilitacji w wymaganym okresie ośmiu lat. Dlatego wkroczyłem na drogę sądową - tłumaczył Dariusz Tomasz Lebioda, poeta, krytyk i prezes oddziału bydgosko-toruńskiego Związku Literatów Polskich, autor bloga Dziennik Ornitologa.
Na tymże blogu w grudniu umieścił recenzję tomiku wierszy Krzysztofa Sz., toruńskiego poety. Zatytułował ją „Uwaga, grafomania!!!” i otagował hasłami „ludzie, patologie”.
Pod recenzją Dariusz Lebioda doczekał się imiennych komentarzy torunianina Krzysztofa Sz. Czytamy w nich np., że bydgoszczanin to „molestant seksualny”, „handlarz statuetek za 350 euro”, a torunianin bierze w obronę oszukane kobiety. Obraźliwe komentarze pozostały w internecie „w celach procesowych”.
- Wiele kobiet zostało skrzywdzonych i oszukanych - twierdził jeszcze przed wejściem na salę sądową poeta Krzysztof Sz.
Pierwsza rozprawa - ugodowa - w Sądzie Rejonowym w Toruniu odbyła się 26 kwietnia. Skłóceni literaci, mimo namowy sędziego, nie zdecydowali się jednak ugodzić. Stąd ich kolejne spotkanie w sądzie 6 maja. Sprawa miała wyłączoną jawność, dlatego informujemy tylko o jej przyczynach i finale.