Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z wojennego frontu wprost pod sąd rodzinny w Bydgoszczy. 22-letnia Elena walczy o córkę

Maciej Czerniak
Maciej Czerniak
Młoda matka może stracić córkę. O losie dziecka zdecyduje bydgoski sąd
Młoda matka może stracić córkę. O losie dziecka zdecyduje bydgoski sąd Archiwum PPG
W środę w miejscowości Kobylarnia pod Bydgoszczą błąkała się młoda kobieta. Jak twierdzi jeden z mieszkańców, dotarła tam pieszo z ośrodka tymczasowego pobytu uchodźców w Prądocinie. Sprawa jest skomplikowana i decyzję w niej podjął już bydgoski sąd rodzinny.

- Szukała swojego dziecka – słyszymy od jednego z mieszkańców Kobylarni.

Elena (imię zmienione, red.) zabłądziła w nieznanej sobie okolicy. Źle odczytała mapę w telefonie. Nazwę jednej z ulic wzięła za podobnie brzmiącą nazwę innej miejscowości. - Mówiła coś, że jej dziecko trafiło do obcych ludzi, że chciała się z nim zobaczyć – dodaje świadek.

Elena ma 22 lata i 23 sierpnia tego roku przyjechała do Polski. Pochodzi z okolic Nowej Kachowki. To frontowe ukraińskie miasto stało się znane powszechnie po tym, jak rosyjskie wojsko wysadziło tamtejszą tamę. Sytuacja okolicznych mieszkańców, już przedtem dramatyczna z powodu wojennej pożogi, stała się potem już nie do zniesienia.

Kobieta zdecydowała się wyjechać z kraju, między innymi, a może przede wszystkim ze względu na dobro swojej liczącej cztery lata córeczki, Swiatłany. W Polsce od kilku lat pomieszkiwał brat, pani Eleny, ale ona – jak twierdzi – nie chciała „mu wchodzić na głowę”. Mężczyzna, po wybuchu wojny ściągnął z Ukrainy do Wrocławia swoich bliskich, w tym troje dzieci.

Radość z pobytu w Polsce pani Eleny i jej córki, szybko się jednak skończyła. To, co nastąpiło potem, jest obecnie przedmiotem wyjaśniania przez policję i Sąd Rejonowy w Bydgoszczy. Z relacji kobiety wynika, że 31 sierpnia w ośrodku w Prądocinie mieszkańcy ośrodka zorganizowali małe spotkanie. Był grill, był też podobno alkohol. Ktoś z mieszkańców w pewnym momencie zawiadomił policję o tym, że matka samotnie opiekująca się czterolatką, pije alkohol.

Jak wynika z usłyszanej relacji, na miejsce dotarli mundurowi. Kobieta była wzburzona, być może nie do końca rozumiała, o co chodzi policjantom (Elena posługuje się językiem rosyjskim). Już następnego dnia mała Swiatłana trafiła do pieczy zastępczej, czyli pogotowia opiekuńczego.

- Boję się, że ją stracę – mówi Elena. - Muszę coś zrobić, żeby odzyskać córkę.

Sędzia VI wydziału rodzinnego i nieletnich w Sądzie Rejonowym w Bydgoszczy 1 września zdecydowała, że Swiatłana zostaje umieszczona w pieczy, w rodzinie zastępczej niedaleko Bydgoszczy.

Elena zgłosiła się z prośbą do Kujawsko-Pomorskiego Domu Ukraińskiego w Bydgoszczy. Skontaktowano ją z prawnikiem udzielającym pomocy obcokrajowcom.

- Sąd wydał postanowienie o umieszczeniu dziecka w pieczy zastępczej. Tak się dzieje w sytuacji, kiedy dziecko znajduje się w środowisku, w którym nie ma zagwarantowanego bezpieczeństwa – mówi Sławomir Miodowski, prawnik Stowarzyszenia "Kujawsko - Pomorski Dom Ukraiński". - Matka, która jest osobą młodą i może nieco zagubioną, choć nie mnie to oceniać, bo nie mam przygotowania psychologicznego, musi zachować spokój i czekać na kolejne postanowienie. Sąd ma dwa miesiące, by zdecydować o dalszym losie dziecka.

Pani Elena postanowiła jednak zwrócić się do sądu, nie czekając na wydanie kolejnej decyzji. - Pomogłem pani sformułować pismo w formie zażalenia na decyzję sądu – mówi Miodowski. - Matka chce, by sąd do stanowienia pieczy zastępczej wyznaczył babkę dziewczynki, która mieszka w Ukrainie, w obwodzie lwowskim.

Sąd – mówi prawnik - ma na uwadze przede wszystkim dobro dziecka. - W interesie matki, która pragnie, by jej dziecko zostało zwolnione z pieczy zastępczej, pozostaje pokazanie, że jest w stanie opiekować się nim w sposób odpowiedzialny i gwarantujący mu bezpieczeństwo. Nadmienię tylko, że w podobnych sprawach, również w Kujawsko-Pomorskiem, zapadały już takie orzeczenia, a zapotrzebowanie na miejsca, gdzie sprawowana jest piecza zastępcza, jest ogromne. To świadczy, że mamy do czynienia z problemem, a historie, jak ta, nie są jednostkowe – dodaje.

Jakie były dokładne przesłanki, którymi kierował się sąd w sprawie córki pani Eleny? Czekamy na odpowiedź od prezesa Sądu Rejonowego w Bydgoszczy. Czekamy również na potwierdzenie przebiegu interwencji policji w Prądocinie i na odpowiedź z Komendy Miejskiej Policji w Bydgoszczy.

- Tak zwyczajnie, po ludzku, szkoda mi tej pani – mówi jeden z rodziców zastępczych. Mężczyzna zaznacza, że przepisy nie zezwalają mu na komentowanie spraw dotyczących konkretnych podopiecznych. Potwierdza jedynie, że dziewczynka jest w dobrym stanie i że bariera językowa w jej przypadku nie jest problemem. - Dorosły człowiek musi brać odpowiedzialność za swoje postępowanie. Nam zależy na dobru dzieci, które mamy pod opieką. A obecnie jest ich siedmioro.

- Te same zasady i przepisy dotyczą zarówno spraw obywateli polskich, jak i ukraińskich. Obowiązuje mnie tajemnica. Chodzi o dobro dziecka, ale też jego rodziny – mówi Arleta Miłuch. dyrektorka Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie - To jest szczególna, delikatna sytuacja. Jeśli policja, czy też pracownicy socjalni uznają, że występuje zagrożenie życia i zdrowia dziecka, jest podejmowana interwencja. Moja rola, jako dyrektora Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie, to robić wszystko, żeby dla dziecka znaleźć miejsce w pieczy.

O dalszym losie Swiatłany zdecyduje sąd. Jak ustaliliśmy, matka pani Eleny, by uzyskać możliwość opiekowania się wnuczką, zamierza przyjechać do Polski.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera