Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z ważną mamą na co dzień

Katarzyna Oleksy
MatkaMatka 2
MatkaMatka 2 Anita Etter
W pracy oficjalne, zdystansowane, rzeczowe. Dopiero w domu mogą pozwolić sobie na bycie ciepłą, życzliwą i oddaną, po prostu mamą.

W pracy oficjalne, zdystansowane, rzeczowe. Dopiero w domu mogą pozwolić sobie na bycie ciepłą, życzliwą i oddaną, po prostu mamą.

<!** Image 3 align=right alt="Image 120644" sub="Joanna Franczak (druga z prawej), właścicielka hotelu „Bohema” z córkami (od prawej): Aleksdandrą, Basią i Pauliną Fot. Archiwum">Jak radzą sobie znane bydgoskie mamy? - Nie jest to łatwe łączyć pracę zawodową z byciem mamą, ponieważ nie jest to praca od 7 do 15, często są wyjazdy, zdarza się, że trzeba zabrać obowiązki do domu - mówi Iwona Waszkiewicz, kujawsko-pomorska kurator oświaty, mama studentki Agnieszki i maturzysty Kamila. Miała ich na oku, gdy chodzili do gimnazjum i VI Liceum Ogólnokształcącego, którego była dyrektorką...

- Chciałam, by skończyły dobrą szkołę, a ta naprawdę dawała wiele możliwości - mówi obecna pani kurator, która cieszy się, że do dziś cała rodzina razem spędza wakacyjne wolne od pracy tygodnie.

Dorosłe dzieci najbardziej doświadczonej bydgoskiej radnej Felicji Gwincińskiej, 46-letni Tomasz i 45-letnia Katarzyna wakacje spędzają każdy na swój sposób. Jak wyglądały początki kariery pani Felicji? - Rozpoczynałam ją dość późno. Najpierw pracowałam w szkole podstawowej, potem w instytucie kształcenia nauczycieli, dopiero w 1984 roku zostałam wiceprzewodnicząca Wojewódzkiej Rady Narodowej, dzieci były już w szkole średniej. Jestem zdania, że matka musi się rozwijać i realizować zawodowo, jednak przy małych dzieciach jest to trudne, zwłaszcza, jeśli nie ma rodziny lub przyjaciół, którzy mogliby się zająć dziećmi pod jej nieobecność - mówi Felicja Gwincińska, która jest również szczęśliwą babcią 4 wnucząt i 2 prawnucząt. Nie ukrywa, że jej znane w mieście nazwisko nie pomaga rodzinie w codziennym życiu, a zwłaszcza w tym zawodowym. - Ktoś słyszy od córki nazwisko i od razu pyta, czy jesteśmy rodziną. Choć nie mówię, były sytuacje w codziennych sprawach, na przykład zdrowotnych, że spotykałyśmy życzliwych ludzi - opowiada.

Jak u Czechowa

Paulina, Ola i Basia to trzy siostry, z których żadna nie jest podobna do kolejnej... - Nie wyobrażam sobie życia bez dzieci, uwielbiam chodzić w ciąży, mieć dzieci, opiekować się nimi, wychowywać je. Robię to wszystko z czystego egoizmu. Jestem spod znaku Wagi i naturalną potrzebą jest to, że równoważę życie prywatne z zawodowym - mówi Joanna Franczak, mama 22-letniej Pauliny, 21-letniej Aleksandry i 4-letniej Basi, właścicielka hotelu „Bohema”, jedynego pięciogwiazdkowego w województwie. - Gdy coś robię, robię to całą sobą. Gdy urodziły się starsze córki, pomiędzy którymi jest niecały rok różnicy, przez trzy lata zajmowałam się tylko ich wychowaniem. Potem były studia, wyjazdy i to był bardzo ciężki czas. Gdy więc wspominałam o kolejnym fakultecie, wszyscy wstrzymywali oddech! - śmieje się dziś blond piękność. Jej najstarsza córka, Paulina, podobna do mamy jak kropla wody, jest jej prawą ręką w interesach. Aleksandra z kolei, fizyczne przeciwieństwo zarówno mamy jak i siostry, studiuje iberystykę. - Ma to chyba we krwi. Nawet na zajęciach pytają ją, czy jest prawdziwą Hiszpanką! - mówi właścicielka „Bohemy”.

<!** reklama>- Gdy córki zdały maturę i wiedziałam, że opuszczą dom wystraszyłam się, że zostanę sama i zapragnęłam mieć kolejne dziecko - opowiada. Zawsze mogła liczyć na rodzinę, nie wie, jak poradziłaby sobie bez jej pomocy, gdy pociechy były małe. - Teraz dziadek Staś codziennie odbiera Basię z przedszkola, są taką zakochaną parą - żartuje pani Joanna. Do kogo podobna jest najmłodsza latorośl? - Do samej siebie! - żartuje mama. Gdy czterolatka dorośnie, pewnie będzie wspierała siostry w przygotowaniach nietypowych prezentów na dzisiejsze święto. W ubiegłym roku panny Franczak zafundowały mamie tablicę rejestracyjną z napisem „Supermama”. Efektem były uśmiechy i pozdrowienia przechodniów i kierowców...

Praca w domu

Z kolei trójka młodych mężczyzn wyszła spod skrzydeł prof. Małgorzaty Tafil-Klawe, prorektor do spraw Collegium Medicum w Bydgoszczy, Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. - Bardzo się starałam, zresztą do dziś to robię, być dobrą mamą, choć zdarza mi się słyszeć - i to ostatnio coraz częściej - że nie zawsze to wychodzi. Zdarza się, że słyszę, że nawet jeśli jestem w domu, to jestem w pracy - mówi mama 23-letniego Filipa, 20-letniego Łukasza i 12-letniego Jakuba. Obowiązkami rodziców po równo podzielili się pani profesor i jej mąż. Zdarzało się, że chłopców trzeba było zostawić u zaufanych osób. - Pod tym względem najwięcej szczęścia ma Jakub, można śmiało powiedzieć, że ma swoją drugą rodzinę - mówi prof. Małgorzata Tafil-Klawe.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!