<!** Image 1 align=left alt="Image 26003" >Zwykła, zdawałoby się, osiedlowa bójka niespodziewanie nabrała globalnego wymiaru. Dwóch „aktywistów” ustawki między Kapuściskami i Wyżynami prysnęło przed policją za granicę. Jeśli prokuratura wyda za nimi list gończy, mogą być poszukiwani niemal w każdym zakątku świata, podobnie jak niedawno złodziej z Polski, który w Brukseli maczał palce w zabójstwie młodego Belga. Zapyta ktoś: Czy to nie przesada? Grupa chuliganów dała sobie po razie i teraz ma się tym zajmować policja w Grecji, Szwecji i na wyspach Hula-Gula? Moim zdaniem, ma to sens. Kryminolodzy podkreślają, że najskuteczniejszym straszakiem na potencjalnych przestępców nie jest surowość kary, lecz jej nieuchronność. A z tą nieuchronnością mamy w Polsce kłopot od lat. Jeśli nawet uda się ująć złoczyńców, postawić przed sądem i skazać, to potem okazuje się, że nie ma dla nich miejsca w więzieniu.
<!** reklama right>Do tego doszedł ostatnio dopust boży dla kryminalnych w postaci otwartych granic. Skoro w większości państw Unii można je teraz przekroczyć w tłumie wyjeżdżających za chlebem, pokazując zwykły dowód osobisty, to od pomysłu do realizacji mały krok. W poniedziałek popełniasz przestępstwo, a we wtorek wynajmujesz pokój na Malcie czy pod kołem podbiegunowym i udajesz, że szukasz pracy. Jeśli takich Jasiów Wędrowniczków zostawimy w spokoju, to tego spokoju nie będzie - ani pod kołem podbiegunowym, ani na Wyżynach. Trzeba wreszcie pamiętać, że zwykła bójka może mieć finał równie tragiczny jak mafijne porachunki. Po awanturze na Wyżynach jeden z uczestników do dziś leży w szpitalu w stanie śpiączki. O osiedlowych wojnach dziś o siedemnastej będziemy dyskutować w klubie „Modraczek”. Wszystkich, którym ten temat nie jest obojętny, serdecznie zapraszamy. Będą Państwo mogli nie tylko słuchać, lecz także wyrazić swą opinię.