Nikt nie interesuje się tym, że w Bydgoskim Parku Przemysłowym tysiące drzew idzie na przemiał - alarmują leśnicy.
<!** Image 2 align=right alt="Image 85022" sub="Przemysław Jurek uważa, że BPP nie prowadzi żadnych inwestycji na swoim terenie, zajmuje się głównie sprzedażą drewna z wyciętych lasów / Fot. Sławomir Bobbe">Odwoływali się do ministra środowiska, szukali pomocy u wojewody i rzecznika praw obywatelskich. Chcieli otworzyć nawet wspólny front walki z tradycyjnym przeciwnikiem myśliwych - organizacją Greenpeace. Wszystko na nic, czas płynie, a wraz z nim na ziemię zwala się drzewo za drzewem. Myśliwi i leśnicy liczą jeszcze na marszałka województwa, że uratuje choć część lasu okalającego Zachem, a rosnącego na terenie Bydgoskiego Parku Przemysłowego.
- Każda cywilizacja, która sprzeciwiała się przyrodzie, upadła. Każdy biznes, który żeruje na środowisku, też upadnie - nieco filozoficznie zaczął rozmowę Przemysław Jurek, sekretarz Koła Łowieckiego „Leśnik”, gdy pokazywał „Expressowi” ogromne połacie wykarczowanego terenu.
<!** reklama>Leśnicy nie wytrzymali, gdy dowiedzieli się, że jest kolejna zgoda na wycięcie tym razem ponad 56 hektarów lasu. - Łącznie park ma zgodę na ponad 200 hektarów, to i tak o połowę mniej, niż wnioskował - mówi Przemysław Jurek.
Myśliwi chcą, aby marszałek województwa zatrzymał wylesianie. - BPP nie realizuje żadnych inwestycji, wycina drzewa, a sprzedaż drewna wydaje się stanowić jego główny dochód - piszą w liście do marszałka.
- Proszę zobaczyć, choć na początku mieli decyzję o wylesieniu 30 hektarów, wycięli drzewa tylko tam, gdzie nadawały się na sprzedaż, jakieś 10 hektarów, po czym wystąpili o następne zezwolenia - irytuje się Przemysław Jurek. - A przecież nawet prasa pisała o tym, że inwestycje będą powstawać w miejscu starych instalacji przemysłowych, nie kosztem drzew.
Myśliwy pokazuje ogólnodostępne zdjęcia satelitarne, na których widać, jak z terenów zajmowanych przez Zachem wiatr gna chmurę pyłów nad okoliczne osiedla. - Te drzewa stanowią, a właściwie stanowiły, naturalną barierę dla wszystkich skażeń. Gdyby mieszkańcy wiedzieli, co tu się dzieje, chwyciliby się za głowy. Jestem w szoku, że do tego przykłada ręce i daje pieniądze Unia Europejska - nie może wyjść ze zdziwienia sekretarz. - Nie trzeba być naukowcem, to wiedza na poziomie czwartej klasy podstawówki - im więcej drzew, tym więcej tlenu, tym zdrowsze powietrze. I odwrotnie - im mniej drzew, tym atmosfera w mieście cięższa. Tymczasem tu legnie pod siekierami 30 tysięcy drzew, a mam wrażenie, że obchodzi to kilka osób!
Myśliwi nie wierzą już, że drzewa uda się uratować. zamierzają je jednak pomścić. - Pracujemy już nad stroną internetową, pod roboczą nazwą „chrońmy nasze lasy”. Tam na liście hańby umieszczać będziemy wszystkie firmy, które zainwestują na terenie wyciętego lasu - zapowiada Przemysław Jurek.
Prezes BPP przebywa za granicą. Dyrektor Jadwiga Pilarczyk, choć otrzymała od „Expressu” pytania, nie skomentowała zarzutów myśliwych.