Sprawa P. pierwszy raz ujrzała światło dzienne w lutym 2017 roku. Relację jego żony, Karoliny Piaseckiej, opublikował m.in. „Express”. Opowiadała o tym, jak się nad nią znęcał. Potem w sieci zaczęły krążyć wstrząsające nagrania z awantur domowych w domu P.
P. miał się wdać w awantury w Warszawie, wtargnąć do mieszkania, do którego żona zabrała dwie ich córki.
Bicie, podduszanie
Dwa miesiące później Rafał P. oddał mandat radnego PiS. W oświadczeniu napisał, że robi to „w związku z brakiem dalszej możliwości pełnienia funkcji”. Radnym był od 2010 roku... Zresztą nie tylko nim. Koordynował kampanię wyborczą posła PiS, a dziś ministra w kancelarii premiera - Łukasza Schreibera.
Na prokuratora Rafał P. długo czekać nie musiał. Śledztwo ostatecznie prowadziła Prokuratura Rejonowa Warszawa Praga-Południe. Uznała ona, że mężczyzna znęcał się nad żoną psychicznie, fizycznie, ekonomicznie i seksualnie od lutego 2006 do stycznia 2017 r. w Bydgoszczy i Łochowie. Rafał P. miał m.in. wszczynać awantury, poniżać kobietę, zabierać samochody i telefon oraz - to po zajściu w Warszawie - naruszyć mir domowy. Miało też dochodzić do rękoczynów - bicia, podduszania, kopania...
Wstrząsające nagranie
Pojęcie o grozie tego, co działo się w domu P., dają w części nieznane dotąd, a odtworzone podczas wtorkowego posiedzenia sądu w Bydgoszczy nagrania dokonane przez Karolinę Piasecką.
Na wstrząsających zapisach z 2014 roku słychać byłego radnego, jak wrzeszczy na żonę bez żadnych hamulców. Pretekst może być dowolny - od porysowanego auta po rozgotowany makaron... Także godzina spóźnienia: - Nie zasługujesz na nic. Rzygam tobą. Pier... cię (...) Jeb...ta jesteś. Spier...j, kur... Zaj... cię!
Nie zasługujesz na nic. Rzygam tobą. Pier... cię (...) Jeb...ta jesteś. Spier...j, kur... Zaj... cię!
Rafał P. nie słucha wyjaśnień żony, nakazuje jej nawet „znaleźć sobie pedała”. Wielokrotnie powtarza, że ma „wypierd...” z domu.
Podczas odtwarzania nagrań Rafał P. starał się mieć kamienną twarz. Zaciskał palce na złotej dziesiątce różańca założonego na palec.
Jakby tych niespodzianek było we wtorek na sali sądowej mało, pojawiła się na niej jako ostatni świadek kolejna kobieta. Całkowicie anonimowa - to policjantka, z którą Rafał P. związał się pod koniec 2017 roku. Tu też nie wszystko było - delikatnie mówiąc - w porządku, ale...
Już na samym początku oznajmiła, że niczego złego ze strony Rafała P. nie doświadczyła. Potem jednak - po przysiędze - nagle straciła pamięć. Mówiła, że wyprowadziła się od byłego działacza PiS, a będąc wieczorem w domu, zobaczyła za oknem jego sylwetkę. Wezwała policję. Powstała wtedy notatka z listą oskarżeń wobec Rafała P. - Chyba wtedy zostałam przez kolegów policjantów źle zrozumiana - zeznawała funkcjonariuszka. - Nie wiem, na jakiej podstawie założono wtedy „niebieską kartę”. Nie było na przykład takich sytuacji, że Rafał P. zmuszał mnie do stosunku, jak zapisano w notatce. Ja się na to zgadzałam.
Od początku procesu Rafał P. nie przyznawał się do winy. Potem na kolejne posiedzenia sądu w ogóle się nie stawiał, zapowiadając, że wyjaśnienia złoży po zeznaniach wszystkich świadków. No i we wtorek złożył - nie przyznał się do żadnego zarzutu.
O nagraniach powiedział tak: - Kwestionuję ich wartość dowodową. Słychać na nich różne głosy, są niewyraźne. Jako amator też potrafiłbym zmontować takie nagrania.
Podkreślał, że jego żona jest mistrzynią manipulacji i to wykorzystuje. Media zrobiły na niego nagonkę, ale on nigdy żony do niczego nie zmuszał i nie robił krzywdy.
Zdruzgotani
Niezrozumiały w tym wszystkim jest wniosek warszawskiej prokuratury, która w świetle dowodów wnioskowała jedynie o karę... dwuletniego ograniczenia wolności dla Rafała P. w postaci trzydziestu godzin w miesiącu tzw. prac społecznie użytecznych. To np. sprzątanie ulic albo trawników.
- Jestem tym wnioskiem zdruzgotany. Po raz pierwszy spotykam się z tak niezwykłą łaskawością prokuratury wobec oprawcy - oświadczył po wyjściu z sali mec. Filip Dopierała, pełnomocnik pokrzywdzonej Karoliny Piaseckiej. On sam wnioskował dla oskarżonego o 6 lat więzienia i przymusowe leczenie psychiatryczne z powodu agresji...
Jestem tym wnioskiem zdruzgotany. Po raz pierwszy spotykam się z tak niezwykłą łaskawością prokuratury wobec oprawcy
- Wniosek prokuratury jest śmieszny - komentuje Robert Lubrant, od 15 lat zajmujący się przemocą w rodzinie, prezes Stowarzyszenia „Bezpieczeństwo Dziecka”. - Przez cały okres swoich działań widzę, że wnioskowane i zasądzane kary za o wiele lżejsze zarzuty, dotyczące przemocy w rodzinie, są o wiele wyższe. Sądy zaczynają to zjawisko traktować ostrzej. Przypomnę, że paragraf 207 w punkcie pierwszym za znęcanie się fizyczne i psychiczne określa wymiar kary od minimum trzech miesięcy do pięciu lat pozbawienia wolności. A tu zarzutów było o wiele więcej... Podobnie niezrozumiałym jest dla mnie zachowanie policjantki - to, że ona się wycofuje, niczego nie powinno zmieniać, bo z tego paragrafu dochodzenie wszczyna się z urzędu.
Akta do kontroli
Wątpliwości co do wniosku o prace społeczne ma Prokuratura Krajowa. Zażądała akt do kontroli. - Wnioskowanie tego rodzaju i rozmiaru kary wydaje się rażąco niskie - tłumaczy biuro prasowe PK. - Jeśli kontrola postępowania potwierdzi, że prokurator domagał się dla Rafała P. kary rażąco nielicującej z popełnionym przez niego przestępstwem, to wnioski w sprawie kary zostaną zweryfikowane.
Wyrok - 13 sierpnia.
