Coraz więcej osób zbiera metale kolorowe i w miesiąc potrafi zarobić nawet tysiąc złotych. Mandat zapłacą tylko wtedy, gdy opalą kabel na podwórku.
<!** Image 2 align=right alt="Image 131826" sub="Na zbieraniu złomu i jego obróbce można zarobić kilkaset złotych, dlatego ludzie chętnie opalają kable Fot. Mateusz Boinski
">Pan Grzegorz z Nakła zaczął zbierać złom kilka lat temu. Nie wystarczało mu miesięczne wynagrodzenie, więc postanowił, że będzie odkładać wszystkie aluminiowe puszki po piwie. Składował je w przydomowej szopce z narzędziami i drewnem. Po kilku miesiącach zauważył, że jest to całkiem opłacalne.
- Poprosiłem znajomych, by podrzucali mi niepotrzebne rzeczy - stalowe, miedziane i mosiężne. Miałem czas, żeby wyciągać ze sprzętów radiowo-telewizyjnych najbardziej wartościowe części i to wszystko segregować. Chociaż i tak najwięcej trafiało do mnie puszek aluminiowych - powiedział pan Grzegorz.
Na zbieraniu można zarobić całkiem sporo, zwłaszcza na metalach kolorowych. Już za kilkogram, czyli za około 60-70 puszek, można dostać dwa złote. Przy lepszej sytuacji ekonomicznej na rynku, ceny mogą podskoczyć nawet do czterech złotych.
- Najłatwiej zdobyć puszki. Wystarczy przejść się późnym wieczorem w miejsca, gdzie często młodzież pije piwo - parki, alejki, nad Notecią. Jest to przyjemne z pożytecznym, bo można ze sobą zabrać na spacer psa, a przy okazji zebrać kilkadziesiąt puszek. Gorzej jest w sezonie zimowym, gdy mniej osób pije na zewnątrz, ale wtedy szukam kabli i innego złomu. Zawsze coś się znajdzie - twierdzi pan Jan z Nakła.
<!** reklama>Za mosiądz możemy liczyć obecnie na 7-8 złotych, a najwięcej pieniędzy dostaniemy za miedź - około 13-14 złotych. Jeszcze w zeszłym roku ceny tego surowca dochodziły nawet do 20 złotych.
- I tak nie jest teraz źle, ponieważ straty na puszkach czy miedzi można nadrobić złomem stalowym, który wyceniają teraz na 60 groszy za kilogram. Poza tym jestem w dobrej sytuacji. Pracuję w firmie zajmującej się segregacją odpadów. Wszystko do nas trafia, więc codziennie przywożę do domu parę kilogramów kolorowych metali. Na lepsze ceny czeka u mnie w domu ponad dwadzieścia kilogramów miedzi, tyle samo mosiądzu i kilka razy tyle puszek aluminiowych, chociaż jak trzeba, to i teraz sprzedaję - dodaje pan Grzegorz.
Złomiarze, aby dostać się do miedzi w kablu, muszą wypalić przewód. Jedni robią to na podwórku, inni wykorzystują zbliżający się okres jesienno-zimowy i przepalają go razem z drewnem lub węglem w domowym piecu. Powstaje wówczas czarny, niekiedy nawet fioletowy, śmierdzący dym, który wielu osobom przeszkadza. Można to zgłosić do straży miejskiej, która wystawi mandat.
- Ostatnio nie mieliśmy zgłoszeń o wypalaniu kabli, ale osoba, która to robi, może otrzymać za zanieczyszczanie środowiska mandat w wysokości do 500 złotych w zależności od sytuacji materialnej, w jakiej się znajduje lub czy już wcześniej była za to karana - powiedział Marek Kurpik ze Straży Miejskiej w Nakle.
Ale zapłacić karę będzie musiała jedynie osoba, która robi to na podwórku, na przykład, w beczce. Jeśli wypalamy w domowym piecu, to nic nam nie grozi, ponieważ nie mamy obowiązku wpuścić strażników do mieszkania.