Niektórzy prawnicy uważają, że konkurs na dyrektora szpitala miejskiego można unieważnić ze względów formalnych. Ratusz temu zaprzecza.
Poznaliśmy treść odpowiedzi Anny Lewandowskiej, dyrektor szpitala miejskiego na pismo przewodniczącego Rady Miasta Romana Jasiakiewicza. Przewodniczący, przypominamy, wyraził w nim swoje obawy o przyszłość placówki i zarzucił pani dyrektor m.in. to, że nie informuje radnych o tym, co dzieje się w szpitalu. <!** reklama>
- Do tej pory nie zostałam poproszona przez Pana o przekazanie informacji - broni się Anna Lewandowska. - Brałam czynny udział w komisji polityki zdrowotnej. Nie sposób też wspomnieć o odbytych posiedzeniach rady społecznej szpitala, w której skład wchodzą także przedstawiciele miasta. Na bieżąco odbywają się także merytoryczne spotkania z panem prezydentem.
Pani dyrektor podtrzymała też wcześniejszą obietnicę - we wrześniu przedstawi program naprawczy WSM im. E. Warmińskiego.
Ustaliliśmy jednak, że spotkań z członkami rady społecznej nie było zbyt wiele.
- Widzieliśmy się tylko raz - oświadcza Tomasz Rega, radny PiS, członek rady społecznej. - Pani dyrektor pracowała zbyt krótko, by odpowiedzieć na wszystkie nasze pytania. Mówiła tylko o tym, że umowa z kuchnią jest niekorzystna dla szpitala.
Brak spotkań z dyrektorką szpitala potwierdzają też inni bydgoscy radni, członkowie rady społecznej. Niektórzy dodają, że umowa z firmą prowadzącą szpitalną kuchnią może zostać zerwana pomimo, że firma wyremontowała ją za ok. 1,5 mln złotych.
- Wywiązujemy się z umowy i prowadzimy negocjacje - mówi Rafał Rozkwitalski, dyrektor „Martiny”, i dyplomatycznie nie odpowiada na pytanie czy rzeczywiście kontrakt zostanie zerwany.
Ale, gdyby ktoś się uparł, to miałby szansę na przedterminowe rozwiązanie umowy o pracę podpisaną z panią dyrektor. Niektórzy prawnicy cytują ustawę o działalności leczniczej, która określa, że tylko „podmiot tworzący” ogłasza konkurs i powołuje dyrektora jednostki. W przypadku szpitala, zgodnie z KRS, jest to Rada Miasta. Uchwały RM w tej sprawie nie było. Jak nam wyjaśnił Piotr Kurek, rzecznik prezydenta panią dyrektor zatrudniono zgodnie z zapisami ustawy o samorządzie terytorialnym. O tym, którą ustawę należy uznawać za „wyższego rzędu”, decyduje tylko sąd.