Według zeznań głównego świadka, w maju 2016 r. 31-letni głogowianin energicznym ruchem wyrzucił kotkę z tarasu. Choć zwierzę wyleciało z pierwszego piętra, to uderzyło o ziemię z dużą siłą. Kobieta, która widziała zdarzenie, zabrała zwierzę do weterynarza. Niestety, kotka nie przeżyła. Lekarka robiąca sekcje zwierzęcia przyznała, że obrażenia wyglądały tak, jakby zwierzak wypadł co najmniej z trzeciego-czwartego piętra.
- Jeśli to było pierwsze piętro, to kot musiałby mieć wyjątkowego pecha, żeby mieć takie obrażenia - mówiła lekarka przed sądem, odpowiadając na pytanie oskarżyciela.
Oskarżony twierdził, że kotka wyskoczyła mu z rąk podczas zabawy na balkonie, gdy chciał ją posadzić na barierce. Jak podkreślał jego obrońca, mężczyzna przygarnął zwierzę z ulicy i dbał o nie.
Wyrok głogowskiego sądu nie jest prawomocny. Obrońca Bartosza K. zapowiedział apelację. Oskarżyciel jest zadowolony z decyzji sądu.