Zwyczaj wypalania traw sięga czasów sprzed trójpolówki, ale o ile trójpolówkę zarzucono gdzieś w XVIII wieku, to wypalanie traw wydaje się w niektórych regionach ciągle popularne. Na razie niewiele dają prośby, groźby i kampanie społeczne. Co roku liczbę interwencji straży pożarnych – państwowych i ochotniczych, można liczyć w setki, a sezon na wypalanie trwa od marca do maja.
Wypalanie traw sprzyja chwastom, wyjaławia ziemię i zabija pożyteczne zwierzęta
Dlaczego nie powinno wypalać się traw i nieużytków? Przeciętnej osobie właściwie trudno zrozumieć, dlaczego wypalanie traw jest ciągle w rolnictwie popularne. Ma to związek z błędnym myśleniem, że wypalenie traw usunie suchą roślinność i pozostałości niezebranych plonów oraz zniszczy chwasty. Tyle, że chwasty na wypalonej ziemi i tak pojawią się jako pierwsze, wyprzedzając wszystkie inne rośliny. Ich nasiona są na tyle odporne, że w większości przetrzymają pożar.
Mitem jest też użyźnienie gleby popiołem pozostałym po wypaleniu. Gleba na wypaleniu nic nie zyska, bo bogaty w minerały popiół zostanie rozwiany przez wiatr, a wartościowe związki azotu pójdą w powietrze wraz z dymem.
Ale to nie koniec, bo wypalanie traw jest po prostu ekologiczną katastrofą na objętym pożarem obszarze. Nie tylko zginą na nim tak pożyteczne dla gleby dżdżownice i inne bezkręgowce ale i owady, które są przyjacielem rolnika w walce ze szkodnikami - jak biedronki czy sprzyjające zasiewom pszczoły.
Spalone zostaną również mrówki, płazy, zniszczone zostaną ptasie gniazda, a myszy czy jeże nie zdążą uciec w bezpieczne miejsce. W dobie walki ze smogiem warto też zwrócić uwagę, że w wyniku wypalania traw pogarsza się też jakość powietrza w okolicy.
Pożary i śmierć ludzi
Do tych, którzy nie są w stanie zrozumieć, ze wypalanie traw nie prowadzi do niczego dobrego być może przemówią pieniądze i przepisy. Jak podaje Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji w zeszłym roku doszło do 38 tysięcy pożarów traw na łąkach i rolnych nieużytkach, które były spowodowane celowym działaniem – wypalaniem traw. Angażuje to ogromne środki i potężną liczbę ludzi (266 tysięcy strażaków wyjeżdżało do tego rodzaju pożarów, podczas gdy mogli być potrzebni w zupełnie innym miejscu).
Dlatego w tym roku strażacy postanowili zorganizować akcję „Stop pożarom traw”. Jednak do teraz pożarów traw było więcej niż w roku 2017, zginęły w nich dwie osoby, a 101 zostało rannych. Od wielu lat nie było roku, w którym ktoś nie zginąłby z powodu wypalania traw. W rekordowym roku 2011 roku zginęło przez ten proceder 16 osób, rok później – 15. Strażacy podkreślają, że niemożliwe jest zapanowanie nad tego rodzaju pożarem, a ten potrafi rozprzestrzenić się błyskawicznie – nawet w prędkością 20 kilometrów na godzinę. To powoduje, że uciec przed nim nie zdąży człowiek, ani część mniejszych zwierząt zasiedlających łąki i nieużytki.
Jakie kary grożą za wypalanie traw
Niedawno Agencja restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa przypomniała, że rolnik który świadomie wypala trawy może mieć obniżone płatności obszarowe nawet o 20 procent, a jeśli robi to uporczywie Agencja może pozbawić go całości płatności bezpośrednich należnych na dany rok. Ale to nie wszystko. „Niereformowalnym” miłośnikom wzniecania pożarów grozi kara aresztu, nagany lub grzywny (do 5 tysięcy złotych), które mogą przerodzić się w coś poważniejszego, gdy od palącej się łąki zajmie się na przykład las albo spalą się domostwa (za zagrożenie życia ludzi grozi nawet do 10 lat więzienia).
