Luty 2001 r. Z konta Spółki Wodnej „Kapuściska” ginie 5 milionów złotych. Dziś wychodzi na jaw, że przestępców chronił funkcjonariusz CBŚ. Przekazywał objęte tajemnicą informacje, opóźniał śledztwo.
<!** Image 2 align=right alt="Image 49421" >To był najzuchwalszy skok na bank w naszym regionie. Przestępcy dogadali się z bankowym urzędnikiem. Z konta Spółki Wodnej „Kapuściska” skradli 5 mln zł. Do aresztu trafiły tylko płotki - figuranci, którzy przez konta swoich firm przepuścili skradzione pieniądze. Zleceniodawcy skoku trwonili kasę na Wyspach Kanaryjskich, kupowali domy i ekskluzywne auta. Ponad 3 lata byli bezkarni. Krył ich prowadzący śledztwo funkcjonariusz CBŚ, Stanisław P. Był za to nagradzany.
To wypłynęło niedawno, za sprawą Prokuratury Apelacyjnej w Lublinie, która prowadzi śledztwo dotyczące działania grup przestępczych oraz korupcji wśród funkcjonariuszy organów ścigania na terenie Kujawsko-Pomorskiego. Prokuratorzy nie mają wątpliwości, że miliony skradzione z bankowego konta SW „Kapuściska” wzmocniły przestępcze podziemie. Dzięki nim grupa, kierowana przez Marka N., ps. Loczek, i Roberta S., ps. Uvex, zyskała w latach 2002 - 2003 miano najpoważniejszej grupy zbrojnej w regionie. Jej szefowie zajęli pozycję, którą mieli wcześniej
„Książę” i „Lewatywa”
Waldemar W. ps. Książę był przywódcą lokalnej mafii pod koniec lat 90. 2.02.1999 r. w samochodzie, którym jechał, zdetonowano ładunek wybuchowy. „Książę” stracił nogi i... władzę. Jego miejsce zajął konkurent, Henryk L., ps. Lewatywa - lider do aresztowania w czerwcu 2000 r. Grupa „Loczka” i „Uveksa” płaciła „Lewatywie” haracz. Prowizji od skoku na konto bankowe spółki „Kapuściska” (w lutym 2001 r.) dawać już nie musiała.
Wykonawcy długo nie „sypali” organizatorów skoku. Z liderami mafii bali się zadzierać. Wieść o ich wpływach w CBŚ szybko się rozniosła. A pewności, że na górze „wszystko jest już poukładane” dodawał akt oskarżenia. Sporządzony w listopadzie 2001 r. przez okręgową prokuraturę obejmował tylko płotki. Rekiny umacniały swoją pozycję w mafii.
Banda „Loczka” i „Uveksa” miała własny arsenał broni. Sprowadzał ją nielegalnie ze Słowacji Andrzej B. - mieszkaniec Mroczy, właściciel spółki „Vincente” w Lipnie z filią w Bydgoszczy. Grupa miała: „kałasznikowa”, pistolety z tłumikiem i do strzelania ogniem ciągłym. Do skoku na bank, broń nie była potrzebna. Wystarczył skorumpowany
bankowy urzędnik
Mirosław U. miał w banku PKO SA (I oddział w Bydgoszczy) ugruntowaną pozycję. A pod opieką Spółkę Wodną „Kapuściska” z zasobnym wtedy kontem. W 2000 r. bank udzielił spółce 40 mln zł kredytu na budowę oczyszczalni ścieków. Zdążył już wpłacić na jej konto 10 mln zł. Wtedy nastąpił skok.
<!** reklama left>6.02.2001 r. Mirosław U. obciążył rachunek kredytowy spółki wodnej kwotą 4 970 479 zł , którą przeniósł na rachunek bieżący. Następnie polecił pracownicy banku, Dagmarze K., przelanie tych pieniędzy na konto firmy „Prod-Ex” Roberta Sz. Wskazał ją jako wierzyciela spółki, podkładając sfałszowane dokumenty - faktury i polecenia z fałszywą pieczątką spółki wodnej oraz podrobionym podpisem jej dyrektora, Wł. Krupy.
Następnego dnia Robert Sz. wypłacił z konta firmy „Prod-Ex” w Rozprzy 270 tys. zł, a tydzień później kolejne pół miliona. To była jego prowizja za wypranie pieniędzy. Pozostała część łupu trafiła przelewami do innych firm. Część z nich to typowe „słupy”, założone dla tej jednej transakcji. 300 tys. zł trafiło na konto PW „Alex”, należącego do mieszkańca Paterka, Aleksandra Sz. Prawie milion zł wzbogacił konto PHU „Export-Import” Artura G. z Solca Kujawskiego oraz toruńskie konto PW „Look” Mariusza T. 600 tys. przejęło PHU „Sona” Ireneusza W. I tylko Piotr L., szef PHU „Sol-Bal-Trans”
miał pecha
Poinformował bank w Solcu Kujawskim, że spodziewa się wpływu dużej gotówki na konto. Twierdził, że kolega pomylił się o jedno zero - zamiast 90 tys. za auto, które od niego kupił, przelał 900 tys. zł. - Mam je wypłacić i mu oddać - tłumaczył. Wzbudził podejrzenia, bo bezgotówkowym zwrotem nadpłaty nie był zainteresowany. Konto Piotra L. zablokowano. 900 tys. zł wróciło do banku PKO SA. Tylko tyle z wyłudzonych 5 mln zł udało się odzyskać. Kiedy śledczy docierali do kolejnych firm „słupów” ich konta były opróżnione. Na początku figuranci podtrzymywali wersję pomyłkowych transakcii. Dopiero po odsiadce wymiękali, a rozmowni okazali się, gdy zleceniodawcy
trafili do aresztu
(latem 2004 r.) Rok później Prokuratura Apelacyjna w Lublinie przedstawiła zarzuty „Loczkowi”, „Uveksowi”, Andrzejowi B. i kilku innym członkom przestępczej grupy. Akt oskarżenia trafił do Sądu Okręgowego w Bydgoszczy. Sprawa jeszcze się toczy, oskarżeni, otoczeni kwiatem bydgoskiej palestry, zgłaszają nowe wnioski dowodowe. Wśród kilkudziesięciu świadków jest też 12 anonimowych. Oskarżeni dowożeni są z aresztu bądź z więzień, gdzie odsiadują inne wyroki. Jest w tej grupie właściciel firmy „Big Love” Adam N., ps. Rzymianin, który dołączył do grupy „Loczka” i „Uveksa” w 2003 r. Miał opinię bezwzględnego, jego rolą było podporządkowywanie konkurencyjnych gangów. On i Adam S., ps. Smoła, odpowiadali w grupie za przechowywanie broni palnej. Zasłynęli z akcji na bydgoskim Szwederowie. Gdy „Lewatywa” zapomniał kluczy od mieszkania, „Smoła” próbował waltherem przestrzelić szybę jego mieszkania. Na ławie skarżonych zasiadają też: Andrzej W., ps. „Bela”, z Włocławka, Leszek Z., ps. „Szkiełko”, z Bydgoszczy i Marcin O., ps. Dorian, z Dąbrowy Chełmińskiej (oskarżeni, m.in., o rozboje i udział w nielegalnej produkcji psychotropów), a także Jan T. z Inowrocławia i Marek T. z Bydgoszczy (mieli wspólnie z Andrzejem B. skorumpować funkcjonariusza CBŚ, Stanisława P.). Marek T. miał do funkcjonariusza łatwy dostęp, bo ten był jego sąsiadem, budował właśnie dom. T. zaproponował mu finansową pomoc. W zamian oczekiwał tego, że nie zostaną przedstawione zarzuty. Ani jemu, ani jego wspólnikowi z firmy, która wystawiła przestępcom fałszywe faktury, przyjmując na konto wyłudzoną z banku kasę. Prokuratura ma dowód na to, że P. dał się skorumpować. Śledztwo prowadził ślamazarnie, ślady tuszował. Nagrodą była łapówka.
Co najmniej 60 tys. zł miał przyjąć funkcjonariusz CBŚ od przestępców. Sąsiad wręczał mu je w ratach, m.in., na parkingu w Wojnowie i w hotelu w Osielsku. Były to pieniądze z kradzieży. Z owej puli 5 mln zł, wyłudzonych z bankowego konta. Zezwolił na to pomysłodawca skoku - Andrzej B. Urzędnik bankowy Mirosław U. był jego znajomym. I choć aresztowany bankowiec na temat zleceniodawcy przestępstwa milczał, bo ten obiecał mu za to okrągłą sumkę, Andrzej B. chciał mieć większą gwarancję. Od Stanisława P. oczekiwał przecieków ze śledztwa i tego, że nie wypłyną nazwiska jego, „Uveksa” i „Loczka”. Lubelscy prokuratorzy dowodzą, że oficer CBŚ z tego zadania się wywiązał. Ci, którzy zaplanowali skok, uniknęli wtedy odpowiedzialności karnej.
Gotówki skradzionej z konta spółki „Kapuściska” liderzy przestępczej grupy
nie zamierzali oszczędzać
Tuż po skoku zabawiali się na Wyspach Kanaryjskich. Potem „Loczek” kupił w Bydgoszczy dom i mercedesa CLK 320, a „Uvex” go przebił. Oprócz domu w Nakle zafundował sobie 2 mercedesy 600. Andrzej B. rozbudował gospodarstwo w Mroczy. Funkcjonariusz CBŚ skończył budowę domu, jeździł chryslerem voyagerem. Przeszedł na policyjną emeryturę (3,2 tys. zł) i dorabiał do niej (2,4 tys. zł ) w bydgoskim urzędzie skarbowym, jako starszy komisarz skarbowy, do chwili aresztowania.
<!** Image 3 align=right alt="Image 49421" sub="Wyłudzenie 5 mln zł z konta Spółki Wodnej „Kapuściska” trochę opóźniło budowę oczyszczalni. Na pieniądze czekał wykonawca inwestycji.">I tylko urzędnik bankowy Mirosław U. wyszedł na skoku
jak Zabłocki na mydle
Wyrokiem Sądu Rejonowego w Bydgoszczy (jeszcze nieprawomocnym) U. ma odsiedzieć w więzieniu 6 lat i zwrócić bankowi ponad 4 mln zł wraz z odsetkami (od listopada 2001 r.). Ma też zakaz pełnienia funkcji w bankach przez 10 lat. W sądzie U. miał tylko tyle do powiedzenia: - Ja nie dopełniłem obowiązku w takim zakresie, jak inne osoby, które miały ze mną w banku kontakt.
