Zanim dwadzieścia lat temu powstał Związek Harcerstwa Rzeczypospolitej, jego przyszli założyciele najpierw próbowali reformować czerwony wówczas ZHP, a potem... uszyli sobie nowe mundury i stworzyli własne harcerstwo.
<!** Image 2 align=right alt="Image 127419" sub="Podczas wspomnień o korzeniach ZHR nie mogło zabraknąć obecnej hufcowej Joanny Górskiej „Sarny” (pierwsza
z lewej). Obok niej Jacek Podolski, Elżbieta Wierszyło, Marek Fuerst i Elżbieta Bernaciak. / Fot. Adam Zakrzewski">Wszyscy zaczynali oczywiście od zuchów. Zbiórki, mundurki, zabawy, podchody, ogniska. Dopiero w liceum zaczęło do nich docierać, że harcerstwo w socjalistycznej ojczyźnie jest przesiąknięte ideologią, która im się w ogóle nie podoba. I wtedy postanowili wrócić do korzeni. Jednak na drodze stanęło im usłużne partii kierownictwo ZHP i Służba Bezpieczeństwa.
- W 1979 r. byłem instruktorem na obozie w Trzebcinach koło Tlenia - wspomina Jacek Podolski, legenda niezależnego harcerstwa w naszym regionie. - To były czasy HSPS, czyli Harcerskiej Służby Polsce Socjalistycznej. W szkołach średnich powszechne były piaskowe mundury i czerwone krajki. Władzy chodziło o masową indoktrynację młodych ludzi, ale my wówczas nie byliśmy jeszcze tego świadomi. Kiedyś ćwiczyliśmy z harcerzami marsze na azymut. Wypadł on na wieży wiejskiego kościoła, więc tam z kolegą Wojtkiem Ślękiem poprowadziliśmy drużynę. Efekt? Wyrzucili nas z obozu... I w ten sposób zrobili mi przysługę. Bo dopiero wtedy zacząłem się zastanawiać, dlaczego nie mogliśmy do tego kościoła wejść? I o co w ogóle w tym systemie chodzi?
<!** reklama>Dla Podolskiego zaczął się czas sięgania do źródeł. Przełomem była lektura książki o Józefie Grzesiaku „Czarnym”, twórcy krakowskiej i wileńskiej „Czarnej Trzynastki” - legendarnych drużyn, które działały aktywnie w czasie odzyskiwania przez Polskę niepodległości oraz podczas wojny polsko-rosyjskiej i przez całe 20-lecie międzywojenne.
<!** Image 3 align=left alt="Image 127419" sub="Pierwsze materiały rodzącej się w 1989 r. nowej organizacji harcerskiej">- Zrozumiałem, że harcerstwo to nie tylko wiązanie węzłów i zajęcia w terenie - dodaje Podolski. - Że to po pierwsze wartości i kształtowanie człowieka poprzez osobisty przykład.
W 1980 r., już po sierpniu, za sprawą kontaktów z zaprzyjaźnionymi harcerzami z Bydgoszczy, zaczyna w Toruniu działać KIHAM, czyli Krąg Instruktorów Harcerskich im. Andrzeja Małkowskiego. To kolejne nawiązanie do początków - Andrzej Małkowski był twórcą polskiego skautingu.
- Wtedy jeszcze wierzyliśmy, że ZHP da się zreformować. KIHAM to było coś na kształt struktur poziomych, działających wówczas w PZPR - wyjaśnia Jacek Podolski. - Oczywiście w stanie wojennym KIHAM rozwiązano. Dłużej przetrwała „Czarna Trzynastka Toruńska”, którą kierowałem.
Harcerze tej drużyny obsługiwali zjazd regionalny „Solidarności”, który przerwało wprowadzenie stanu wojennego. Działalność ZHP, jako jednej z nielicznych uprzywilejowanych organizacji, nie została wówczas zawieszona, więc i „Trzynastka” mogła działać. - Tyle że niezgodnie z założeniami ideowymi ZHP - dodaje były drużynowy, który dzięki lekturze materiałów zgromadzonych przez IPN już wie, że nagłe powołanie go do wojska w 1983 r. „załatwiła mu” SB.
<!** Image 4 align=right alt="Image 127419" sub="Pamiątkowa karta meldunkowa
ze zjazdu założycielskiego ZHR">- W ten sposób SB stworzyła nam lokalnego świętego - żartuje Marek Fuerst „Fufa”, kolejny z dinozaurów, bo tak zwykło się mówić w kręgach harcerskich o starszych kolegach. - Jacek przysyłał nam z wojska regulaminy, wspierał nas w pracy, pisał listy i odezwy. Choć „Trzynastkę” rozwiązano, działaliśmy półlegalnie jako „Czarny Krąg” instruktorski.
- To był okres, w którym jako uczennica V LO prowadziłam wraz z „Kampanulą” gromadę zuchów w Szkole Podstawowej nr 13 - wspomina „Salamandra”, czyli Elżbieta Bernaciak. - Na jednej z rad pedagogicznych dyrektor powiedział, że... uczymy dzieci robić granaty.
- Oczywista bzdura - wtrąca Elżbieta Wierszyło „Kampanula”. - Chodziło tylko o znalezienie powodu, by się nas pozbyć. Naśladowanie skautingu nie pasowało do obowiązującej ideologii.
Jak się potem okazało, od 1983 r. SB poważnie interesowała się działalnością niezależnego harcerstwa w Toruniu. - Wtedy mogliśmy się tylko tego domyślać - dodaje Elżbieta Bernaciak. - Bo przecież zwinięto Jacka Podolskiego, a planowany przed Białą Służbą, czyli obsługą wizyty papieża, zlot szkoleniowy w Cierpicach nie odbył się, bo SB-ecja ganiała nas po lasach białym fiatem. Dziś, po lekturze teczek w IPN, wiemy więcej, chociażby to, że pewien etatowy druh ZHP, tzw. kulturalno-oświatowy w spółdzielni MSM, był TW i brał od SB pieniądze za donoszenie na nas.
Marek Fuerst „Fufa” był być może najmłodszym zuchem w Polsce, bo przyjęto go do organizacji w wieku 5 lat. - Takim dzieckiem pułku się stałem - przyznaje. - Gdy miałem 13 lat, już zostałem instruktorem. Więc uczciwie mogę powiedzieć, że harcerstwo to moje życie.
Zasłynął tym, że prowadził drużynę dorosłych - „Gromadę Trakt”, do której należało sporo osób po przejściach. Niektórzy śmieją się, że był wtedy takim lokalnym Tolkiem Bananem. - Tylko, że on był ich, a ja nie - „Fufa” przypomina zakończenie popularnego przed laty serialu, w którym wychodzi na jaw, że lider trudnej młodzieży był... z milicji. - U nas było prawdziwe harcerstwo, prostowanie życia. A zarazem wprowadzanie atmosfery, w której docierają wielkie słowa: Bóg, honor i ojczyzna.
W 1986 r., gdy niepokorni, mimo wyraźnego polecenia ówczesnego komendanta hufca, kolejny raz nie poszli z harcerzami na pochód pierwszomajowy, nad „Czarnym Kręgiem” zawisły czarne chmury. Jednak ostatecznie to nie ZHP pozbył się niepokornych, tylko oni sami wystąpili z tej organizacji. W swym oświadczeniu napisali, że dłużej nie mogą należeć do „organizacji skompromitowanej w oczach społeczeństwa polskiego, formalnej i rzeczywistej agendy partyjnej”.
- Przeszliśmy wraz z prowadzonymi drużynami do konspiracji - wspomina Fuerst. - Zaprojektowałem mundur. Sami je szyliśmy. Z gabardyny.
Okazało się, że niezależnie od ogromnej machiny ZHP też można działać. - Mieliśmy pełen kontakt z rodzicami - dodaje Elżbieta Wierszyło. - Doskonale wiedzieli, komu oddają swoje dzieci. Od nich zdobywaliśmy pieniądze na obozy, a z Kościoła otrzymywaliśmy jedzenie z darów.
- Wszystko, co robiliśmy, było wówczas nielegalne, więc o żadne pozwolenia nie trzeba było występować - mówi Podolski.
- Gdy sobie uświadamiam, jak niebezpieczne to czasem były rzeczy, to włos się jeży - wtrąca Fuerst. - Chociażby nocne eskapady na teren Wyższej Szkoły Oficerskiej, by pod masztem podrzucić kartkę: „Żołnierze nie śpijcie, bo was okradną”.
Gdy pojawiła się idea powołania Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej, poparli ją natychmiast. „Salamandra” podczas pierwszego zjazdu w Sopocie weszła do władz naczelnych związku. ZHR przejmował te zasady przedwojennego harcerstwa, które były im bliskie przez całe lata 80.
- Podział na drużyny żeńskie i męskie, odwołania do tradycji chrześcijańskich, wychowanie prawych obywateli poprzez własny przykład, praca wyłącznie społeczna, żadnych etatów - wymienia „Fufa”. - Po prostu czyste harcerstwo.
- A nie usługi kolonijne - dodaje Podolski. - Ale dzisiejszego ZHP się nie czepiamy, bo w ciągu ostatnich lat uległ i tak poważnej reformie. Naszym zdaniem, powstanie ZHR 20 lat temu było katalizatorem pozytywnych reform w ZHP. Choć jedna rzecz pozostaje w lokalnym ZHP nierozwiązana do dziś - działają tam nadal ludzie, którzy pilnując w latach 80. socjalistycznego charakteru organizacji, pozbawiali nas funkcji, zabraniali działalności i wyrzucali.
Historia
Bydgoskie korzenie
Niezależne harcerstwo w Bydgoszczy rozwijało się dzięki Mariuszowi Dopierale, związanemu ze środowiskiem krakowskim, który założył drużynę 19 KDHL. W 1980 r. po wydarzeniach sierpniowych powstaje środowisko otwarte na zmiany. Po wydarzeniach marcowych doszło tu do zbiórki Rady Porozumienia KIHAM, podczas której instruktorzy z całej Polski spotkali się ze strajkującymi z Solidarności Rolników Indywidualnych. Ówczesny komendant hufca, Janusz Pruski, był tym działaniom przychylny, jednak po wprowadzeniu stanu wojennego został odsunięty. Tymczasem w 1982 r. do rady hufca dostają się harcerze nastawieni reformatorsko, którym rok później udaje się doprowadzić do odwołania komendanta. Komenda chorągwi wprowadza komendanta komisarycznego. Kilku niepokornych instruktorów dostaje powołania do wojska, a Janusz Pruski, wówczas kierownik Domu Harcerza, zostaje zmuszony do wyjazdu z miasta. W powstaniu ZHR Bydgoszcz ma spory udział - wśród 51 instruktorów, powołujących tę organizację w lutym 1989 r., jest Michał Butkiewicz, obecny przewodniczący ZHR. Jego żona Bogusława Pasieka-Butkiewicz w trakcie zjazdu założycielskiego ZHR w kwietniu 1989 r. zostaje zastępczynią naczelnika ds. organizacji harcerek.
Zlot
Na XX-lecie ZHR
Koronowo, Toruń i Bydgoszcz gościć będą 3000 uczestników zlotu Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej, odbywającego się od 3 do 9 sierpnia. We wtorek, 4.08. harcerze pojawią się w Toruniu, gdzie zaplanowano tzw. grę po mieście - poznanie grodu Kopernika i zdobywanie sprawności. W czwartek, 6.08., uczestnicy odwiedzą Bydgoszcz. Tam na stadionie miejskim odbędzie się olimpiada lekkoatletyczna. Planowana jest też defilada, wspólne zdjęcie i koncert na Starym Rynku. W piątek harcerze z całej Polski zwiedzać będą malownicze okolice Koronowa.