Byłoby zapewne nudno, gdyby co rusz jakieś grupy nie próbowały przeforsować zmiany niektórych przepisów ruchu drogowego.
<!** Image 3 align=none alt="Image 194601" sub="Pomysł wprowadzenia obowiązku stosowania opon zimowych od 1 listopada ucieszy tylko warsztaty [Fot.: thinkstock]">W ostatnich latach takich inicjatyw było wiele. Jedna z nich wprowadzona w 2011 roku, pozwoliła na zwiększenie maksymalnej dozwolonej prędkości na autostradach do 140 km/godz.
Teraz znów pojawiają się głosy dochodzące także od niektórych parlamentarzystów, aby na przykład zlikwidować „zielone strzałki” pozwalające na warunkowe skręcanie podczas wyświetlanego czerwonego światła dla samochodów.<!** reklama>
I jest nieważne, że w całej Europie zielone strzałki od lat doskonale zdają egzamin. Czy w Polsce znów musi być inaczej?
Obowiązkowe opony
Inny, jeszcze bardziej bezsensowny pomysł dotyczy wprowadzenia obowiązku stosowania opon zimowych od 1 listopada każdego roku. Może przy wprowadzaniu tego obowiązku parlamentarzyści - w drodze ustawy - powinni zagwarantować, że od tego dnia drogi będą zawsze pokryte śniegiem.
Pan Jacek z Torunia jeździ autem z napędem na cztery koła:
- Nie używam zimowych opon, bo nie widzę takiej potrzeby - mówi. - Jeśli spadnie więcej śniegu, to po prostu zostawiam samochód w garżu i korzystam z komunikacji zbiorowej.
Gdy o pomyśle wprowadzania obowiązku posiadania opon zimowych w telewizji usłyszał Roman Gruźlewski z Bydgoszczy, omal nie dostał zawału:
- Człowiekowi ledwo starcza do pierwszego, wszystko nieustannie drożeje, a ja mam kupować opony zimowe, bo kilka razy zimą korzystam z samochodu? - żali się pan Roman. - To jakaś niedorzeczność.
Ale „inicjatywy pomysłodawcze” sięgają znacznie dalej.
Jacek Karnowski, prezydent Sopotu chce wprowadzić ograniczenie prędkości dla rowerzystów na nadmorskiej alei. Urząd Miasta zamówił już 40 znaków drogowych i zapowiedział, że policja będzie łapać rowerzystów, którzy nadmorską ścieżką rowerową będą jechać szybciej, niż 10 km/godz.
Za szybcy
Zamówione znaki staną przy nadmorskiej ścieżce, tak jak zapowiadano, a policja ochoczo zabierze się za wyłapywanie rowerzystów przekraczających dopuszczalną prędkość. - Nasze patrole z pewnością będą reagować, kiedy prędkość i sposób jazdy rowerzysty będą zagrażały bezpieczeństwu w ruchu drogowym - zapowiedział w tvn24.pl już wcześniej Robert Tabisz z sopockiej policji. - Mandaty będą się pojawiać, jeśli przekroczenie będzie znaczne i rzeczywiście wystąpi zagrożenie. Kara za przekroczenie prędkości o 100 proc. to w tym przypadku 100 zł - ostrzegał.
Ustawodawca przespał jednak sprawę czarnych tablic rejestracyjnych, które zostały zastąpione obecnie stosowanymi od maja 2000 roku. O ile tablice starego typu w Polsce nikogo nie dziwią, o tyle poza granicami kraju właściciele takich samochodów muszą się mocno tłumaczyć z ich posiadania.
Proponowane zmiany mają oczywiście służyć poprawie bezpieczeństwa na drogach i chodnikach. Jednak często wyegzekwowanie proponowanych przepisów byłoby co najmniej kłopotliwe.
Nie o to jednak chodzi, a o coś znacznie poważniejszego. Od lat mówi się o potrzebie dokonania zasadniczych zmian w zakresie szkolenia kandydatów na kierowców. Większość szkół jazdy - co nie jest dla nikogo tajemnicą - uczy, jak zadać egzamin.
Lepiej zapobiegać
To zaś z nauką prawidłowego poruszania się po ulicach ma niestety niewiele wspólnego. Młodzi kierowcy są sprawcami i często też ofiarami niemal 30 procent tragedii na polskich drogach.
Jednak w tym zakresie samorządowych czy parlamentarnych inicjatyw od wielu lat nie widać. Chociaż skuteczniej byłoby zapobiegać, niż likwidować skutki.