Niedzielne wybory prezydenckie zgromadziły rekordową w XXI wieku liczbę wyborców. W sumie w głosowaniu wzięło udział 68,12 proc. uprawnionych osób (dane na podstawie wyników z 99,97 proc. obwodów). Nic więc dziwnego, że mobilizowali się nie tylko Polacy przebywający w kraju, lecz także ci, którzy wyjechali na wczasy za granicę.
Wielka kolejka przed konsulatem w Splicie
Jednym z najchętniej odwiedzanych krajów przez Polaków w sezonie wakacyjnym jest Chorwacja. Turyści z Polski mogli zagłosować tam w dwóch miejscach - w ambasadzie RP w Zagrzebiu lub w konsulacie w Splicie.
Już od samego rana w niedzielę wiadomo było, że placówka będzie przeżywała prawdziwe oblężenie. Po południu potwierdzili to nawet przedstawiciele Państwowej Komisji Wyborczej, którzy oznajmili, że w Splicie zagłosować chce aż dziesięć razy więcej wyborców, niż w pierwszej turze.
- Muszę przyznać, że nas również zaskoczyła duża liczba zarejestrowanych. W ciągu dnia oczekujemy około 3 tysięcy polskich obywateli, którzy są w Dalmacji i zarejestrowali się do głosowania. W pierwszej turze zarejestrowało się 390 polskich wyborców - mówił w rozmowie z serwisem dalmatinskiportal.hr konsul honorowy RP w Splicie Josip Roglić, cytowany przez TVN24.
Właściwie przez cały dzień do drzwi konsulatu ciągnęła się kilkusetmetrowa kolejka. Nawet już po godz. 21, kiedy podano pierwsze sondażowe wyniki exit poll, Polacy przebywający w Chorwacji dalej stali w oczekiwaniu na oddanie swojego głosu. Głosowanie zostało bowiem przedłużone. Ostatecznie lokal wyborczy zamknięto dopiero ok. godz. 1 w nocy z niedzieli na poniedziałek.
- W Splicie głosowano do godz. 1 w nocy, czyli 4 godziny po zamknięciu lokali wyborczych w Polsce - powiedział w poniedziałek rano Sylwester Marciniak, przewodniczący PKW.
