https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wy tu gadu, gadu, a robota czeka

Andrzej Pudrzyński
W starostwie w Świeciu zapewniają, że pracownicy nie mogą sobie swobodnie buszować po Internecie, bo zainstalowano specjalny program. Podobnie jest w firmach prywatnych.

W starostwie w Świeciu zapewniają, że pracownicy nie mogą sobie swobodnie buszować po Internecie, bo zainstalowano specjalny program. Podobnie jest w firmach prywatnych.

<!** Image 2 align=right alt="Image 49361" sub="Szef ma prawo kontrolować, czy jego pracownik wystawia w czasie pracy faktury, czy flirtuje na czacie">Żaden przedsiębiorca nie lubi za dużo wydawać na koszty utrzymania firmy i jej pracowników. Dotyczy to przede wszystkim firm prywatnych, ale także w urzędach i spółkach komunalnych szefowie coraz częściej liczą każdą złotówkę. Potrącenia z pensji za przekroczenie limitów na rozmowy ze służbowych telefonów komórkowych to już norma.

Wice na limicie

Wyżsi urzędnicy Starostwa Powiatowego i Urzędu Miasta w Świeciu nie mogą zbytnio poszaleć. Dla przykładu - zastępca burmistrza, Zbigniew Podgórski czy wicestarosta Barbara Studzińska mają po 50 złotych miesięcznego limitu na rozmowy, a więc nie aż tak wiele.

<!** reklama left>W starostwie zapewniają, że nie pozwalają też pracownikom na zbyt częste zaglądanie w prywatnych celach do Internetu.

- Starostwo to miejsce pracy. Dlatego nie możemy sobie pozwolić, żeby pracownik marnował czas na prywatne rozrywki. Mamy założony program, który wychwytuje, czy ktoś wchodzi na czat albo odwiedza frywolne strony - wyjaśnia Barbara Studzińska. Nad podobnym rozwiązaniem zastanawiają się też w świeckim magistracie.

W urzędach nikt pracownikom nie przegląda w komputerze ich skrzynek e-mailowych, ale w niektórych prywatnych firmach ma to miejsce.

Skrzynka do przeglądu

- To chyba zrozumiałe, że mam prawo wiedzieć, czy moi pracownicy nie przechowują treści, które nie mają żadnego związku z pracą albo czy nie siedzą godzinami na Gadu-Gadu. W końcu płacę im za efektywne wykorzystywanie czasu pracy, a nie prywatne pogaduchy z koleżankami czy kolegami - podkreśla przedsiębiorca z powiatu świeckiego.

Zdaniem Państwowej Inspekcji Pracy, takie działania są legalne, chociaż czasami dochodzi do nadużyć. Przykładem jest instalowanie kamer w zakładowych toaletach czy przebieralniach.

- Pracodawca może przeglądać wydruki rozmów telefonicznych i zażądać wyjaśnień, które z nich są służbowe, a które prywatne. Podobne obostrzenia obowiązują także u nas. Wszystkie komputery w inspektoracie podłączone są do centralnego serwera, który umożliwia ich monitorowanie - mówi Sławomir Sakrajda, zastępca dyrektora bydgoskiej delegatury PIP.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski