Teoretycznie droga w Kosowie koło Świecia jest zamknięta,
o czym świadczą bariery i znaki drogowe. Jednak nie wszyscy się tym przejmują i omijają przeszkody.
Wielu kierowców jest przekonanych, że ustawione barierki to pozostałość po ostatnim alarmie powodziowym. Łamanie zakazu odbywa się więc nagminnie i bez poczucia winy.
- Droga była dwa lata temu remontowana - mówi Jan Adamski, mieszkaniec Kosowa. - Teraz wygląda fatalnie, pełno w niej dziur, wybrzuszeń, postrzępione są pobocza. Zgłaszałem ten problem na ostatnim zebraniu wiejskim i obiecano coś w tej sprawie zrobić. Zastanawiam się, czy na wykonane na niej roboty obowiązuje jeszcze gwarancja.
Rzeczywiście, przejazd drogą wymaga od kierowcy nie lada skupienia. Ogromne dziury w czarnej nawierzchni odsłaniają białe kruszywo stanowiące podsypkę.
<!** Image 3 align=none alt="Image 167252" sub="Fot. Andrzej Pudrzyński">- Moim zdaniem, to wysoki poziom wody gruntowej psuje tę drogę - mówi Józef Leżański, mieszkaniec tej wsi. - Ostatnie lata pod tym względem są naprawdę tragiczne. Kiedyś u mnie w piwnicy woda stała tylko wiosną, teraz mam ją przez cały rok. Mieszkam tu już 45 lat, z czego od 28 dojeżdżałem tą trasą w kierunku Świecia do pracy. Wtedy to była zwykła gruntówka, najczęściej tak rozjechana, że nawet rowerem było ciężko się poruszać. Teraz, nawet po pojawieniu się tych ogromnych dziur, warunki do jazdy są nieporównanie lepsze. Mieszkamy w pobliżu Wisły i musimy się, niestety, pogodzić z tym, że ta bliskość będzie nam od czasu do czasu wychodzić bokiem.<!** reklama>
Urząd Miejski w Świeciu zna sprawę i obiecuje się nią szybko zająć. - Mamy już plan, jak tę drogę doprowadzić do porządku. Czekamy tylko na sprzyjającą pogodę - mówi Daniel Kapłanek z Urzędu Miejskiego w Świeciu. - Gwarancja od wykonawcy w tym przypadku nie ma zastosowania, bo wina nie leży po jego stronie. Drogę zniszczył jakiś ciężki pojazd, który tam wjechał. Być może doszło do tego podczas akcji przeciwpowodziowej. Dzieła zniszczenia dopełniła wysoka woda gruntowa i mróz.