PRZECZYTAJ:Naćpany metaamfetaminą mieszkaniec Koronowa podejrzany o podpalenie żony
PRZECZYTAJ:Oskarżony zeznał, że podpalił żonę, bo podejrzewał ją o małżeńską zdradę
[break]
Patrol policji z Koronowa kończył służbę, gdy dostał zgłoszenie, że trzeba interweniować w Samociążku. - Miało tam dojść do pożaru - zeznawał wczoraj przed bydgoskich sądem Sebastian L., jeden z policjantów. - Przed posesję wybiegła osoba wyglądająca na kobietę. Nie miała na sobie ubrania. Była ciężko poparzona, ale ognia na jej ciele już nie widziałem... Zwróciła się w naszą stronę, jakby chciała coś powiedzieć.
Kobietą natychmiast zaopiekowali się ratownicy medyczni z karetki, która przyjechała równocześnie z policjantami. - Kobieta miała rozległe poparzenia III i IV stopnia kończyn, tułowia i twarzy - opowiadał Mateusz O., ratownik medyczny. - Krzyczała z bólu, ale miała świadomość tego, co się dzieje. Zapytałem, jak to się stało, a ona odpowiedziała, że mąż ją podpalił. Powiedziała to jeszcze przed podaniem bardzo silnych środków przeciwbólowych.
PRZECZYTAJ:Oskarżony zeznał, że podpalił żonę, bo podejrzewał ją o małżeńską zdradę
W domu policjant zajął się synem i córką małżeństwa. Jego partner skuł Marcina Ch. i zaprowadził do radiowozu. - Oskarżony prosił, żeby go zatrzymać - mówił Witold P., policjant z ośmioletnim stażem. - Powiedział, że to była zła kobieta, bo nie opiekowała się dziećmi. W czasie jazdy na komisariat chciał, żebym go zastrzelił.
Do tragedii doszło pod koniec marca ubiegłego roku. Ciężko poparzona Natalia Ch. zmarła w szpitalu w Gryficach po ponad tygodniu.