Zobacz wideo: Tak znika wiadukt w Bydgoszczy
Bydgoska prokuratura nie ma wątpliwości. Wyniki sekcji zwłok Grzegorza J. mają wskazywać, że na pewno przyczyną jego śmierci było samobójstwo. To wnioski po przeprowadzonym na początku tygodnia badaniu ciała znalezionego w celi bydgoskiego aresztu.
To Cię może też zainteresować
Śmierć nastąpiła w nocy z 22 na 23 września. Wcześniej, 17 września wyrokiem Sądu Okręgowego w Bydgoszczy J. został skazany na 25 lat pozbawienia wolności za zabójstwo swojej żony, policyjnej psycholog.
Ciało w garażu
Grzegorz J. i Agnieszka S. byli parą, która rozwiodła się kilka lat temu. W październiku 2019 roku zgłoszono zaginięcie 37-letniej kobiety. Szeroko zakrojone poszukiwania nie przyniosły efektu - policjantów zmylił, m.in. samochód Agnieszki S. porzucony w pobliżu Brdy. W piątej dobie poszukiwań aresztowano za to Grzegorza J. Mężczyzna przyznał się do uduszenia byłej żony i zakopania jej ciała w... garażu. Pomieszczenie było wcześniej przeszukiwane przez policję, ale sprawca tak zamaskował miejsce zakopania zwłok, że nic nie zwróciło uwagi kryminalnych.
Proces w sprawie zabójstwa Agnieszki S. rozpoczynał się z trudnościami. W październiku 2020 roku oskarżony doznał złamania nogi podczas próby ucieczki ze Szpitala MSWiA w Bydgoszczy, gdzie przebywał od pewnego czasu. Do lecznicy trafił po tym, kiedy zasłabł na sali rozpraw. Pogotowie zabrało go z sądu w związku z podejrzeniem udaru. Stwierdzono, że faktycznie pacjent wymaga hospitalizacji.
- To nie była próba ucieczki - mówiła adw. Justyna Mazur, obrońca Grzegorza J. - Zaprzeczam temu. To, że on wyskoczył przez okno, absolutnie nie należy wiązać z tym, że próbował uciec ze szpitala. Prokuratura nie postawiła mu zarzutów w związku z rzekomą próba ucieczki.
