Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

[WRACAMY DO TEMATU] Koniec procesu w sprawie zabójstwa w Paterku

Jarosław Jakubowski
Oskarżony Marcin Sz. spędził w sądzie tylko chwilę. Następna rozprawa odbędzie się w listopadzie
Oskarżony Marcin Sz. spędził w sądzie tylko chwilę. Następna rozprawa odbędzie się w listopadzie Filip Kowalkowski
Kończy się proces 30-letniego Marcina Sz. z podnakielskiego Paterka, oskarżonego o zasztyletowanie własnego brata. Mężczyźnie grozi nawet dożywocie. Biegli przygotowali już dodatkową opinię, ale nie stawili się wczoraj w bydgoskim Sądzie Okręgowym.

[break]
Przed salą rozpraw Sądu Okręgowego już przed godziną 9 zaczęli zbierać się uczestnicy rozprawy Marcina Sz. - prokurator, obrońca, widzowie, media. Wszyscy spodziewali się, że tego dnia nastąpi długo oczekiwany przełom, dzięki któremu sąd będzie mógł rozstrzygnąć kwestię winy oskarżonego.

Przypomnijmy, że już kilka miesięcy temu sąd pod przewodnictwem sędziego Andrzeja Rumińskiego wydał decyzję o zasięgnięciu uzupełniającej opinii biegłych medycyny sądowej. Specjaliści mieli wypowiedzieć się, między innymi, na temat mechanizmu powstania śmiertelnych obrażeń u brata oskarżonego - Leszka Sz.

Uśmiech oskarżonego

Wreszcie pojawił się sam oskarżony. Uśmiechnięty, rozluźniony blondyn z bliznami na głowie nie sprawiał wrażenie człowieka, na którym ciąży zarzut bratobójstwa. W asyście policjantów spokojnie zajął miejsce na ławie oskarżonych. Wtedy sędzia Rumiński zaskoczył wszystkich, stwierdzając, że biegli nie stawili się na rozprawę. - W związku z czym nie mamy kogo przesłuchiwać i sąd jest zmuszony przerwać rozprawę - powiedział sędzia przewodniczący.

Oskarżonego odprowadzono do celi aresztu, a uczestnicy procesu zaczęli zastanawiać się, dlaczego postępowanie znalazło się w tak grząskich koleinach. Jak się dowiedzieliśmy nieoficjalnie, opinia biegłych jest już gotowa. Strony jednak chciałyby przy tej okazji przesłuchać ekspertów, żeby na miejscu rozwiać ewentualne wątpliwości.

Do tej bulwersującej zbrodni doszło nocy z 5 na 6 marca 2014 roku w Paterku, w domu, w którym mieszkał oskarżony z rodziną, między innymi z bratem Leszkiem i matką.

Według oskarżenia, kilka minut po północy Marcin Sz. zadał bratu cios nożem w okolicę obojczyka, co doprowadziło do śmierci mężczyzny w wyniku wykrwawienia się. Rana miała długość około 8 centymetrów. Ostrze uszkodziło tętnicę podobojczykową.

Kaptur był wymyślony

Marcin Sz. nie przyznaje się do winy. Krótko po zatrzymaniu powiedział śledczym, że jakiś nieznany, zakapturzony napastnik wpadł do domu, zranił go w czoło, zabił brata, po czym wybiegł przez drzwi wejściowe. Na pierwszej rozprawie w bydgoskim Sądzie Okręgowym przyznał, że wszystko to wymyślił jako linię obrony.

Według Marcina Sz. wszystko zaczęło się od domowej, suto zakrapianej alkoholem imprezy.

- Dzień przed zdarzeniem spożywaliśmy alkohol i brat wszczął jakąś kłótnię, nie wiem z kim dokładnie, z mamą, ze mną. Około godziny 22 byłem w sklepie po alkohol. Wypiłem kilka piw i poszedłem spać do swojego pokoju. Łącznie mogłem wypić sześć piw - zeznał w sądzie Marcin Sz.

Dalej nie było jednak spokoju. - Kiedy poszedłem spać, obudził mnie brat i powiedział, że mam się z nim napić. Wyprosiłem go z pokoju, zamknąłem drzwi od środka i położyłem się do łóżka. Po chwili znowu zaczął się dobijać. Kiedy otworzyłem drzwi, stał w przedpokoju i wymachiwał nożem. To był nóż kuchenny ze złamanym czubkiem, ostrze miało około 15 cm długości. Dostałem cios w czoło. Chwyciłem go za rękę i z całej siły odepchnąłem. Brat znalazł się w kuchni. Znowu chciał się na mnie zamachnąć, więc wyrwałem mu nóż i go odrzuciłem. Wtedy brat osunął się na podłogę. Zobaczyłem dużą plamę krwi, bo wbił sobie nóż w momencie, kiedy go pchnąłem - dodał oskarżony.

Gorąco między braćmi

Mężczyzna powiedział też, że próbował zadzwonić po pomoc, ale - jak stwierdził - w panice nie był w stanie uruchomić telefonu komórkowego. Zaalarmowani jego krzykiem domownicy wezwali ciotkę, która jest pielęgniarką. Kobieta próbowała reanimować Leszka Sz. Jego brat trzymał go w tym czasie za głowę. Niestety, ranny mężczyzna zmarł.

Z zeznań Marcina Sz. wynika, że to Leszek był czarną owcą w rodzinie i stroną bardziej agresywną. W przeszłości miał zranić brata nożem i sztabką do ostrzenia noży (pamiątką po tym są blizny na głowie oskarżonego), miał też postrzelić go z wiatrówki - w dłoń i rykoszetem w oko.

Obaj bracia mieli do czynienia z narkotykami, Marcin Sz. przyznał, że wąchał klej i palił marihuanę. W trakcie procesu wyszło także na jaw, że Leszek Sz. odbywał karę więzienia. Nosił również tak zwaną elektroniczną bransoletkę, zakładaną skazanym. Za pomocą tego urządzenia sądy sprawdzają, czy skazany przebywa w wyznaczonym miejscu.

Marcinowi Sz. za zabójstwo grozi od 8 do 15 lat więzienia, 25 lat lub nawet dożywocie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!