Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

[WRACAMY DO TEMATU] Czy oskarżony kierowca białego audi był pijany? Świadkowie niewiele mówią

Wojciech Mąka
Wojciech Mąka
Kolejna rozprawa - w większości byłych policjantów - nie przyniosła przełomu. Nikt nie przyznaje się do winy.
Kolejna rozprawa - w większości byłych policjantów - nie przyniosła przełomu. Nikt nie przyznaje się do winy. Dariusz Bloch
Wczoraj odbyła się kolejna odsłona procesu byłych policjantów, którzy mieli brać łapówki i korzystać z usług „tirówek” z południowej obwodnicy Bydgoszczy. Sąd starał się wyjaśnić okoliczności wypadku, po którym jeden z oskarżonych miał dać łapówkę.

PRZECZYTAJ:Gliniarze mieli brać łapówki. Policjanci odpowiedzą za drogie alkohole i seks

[break]
Wczoraj bydgoski Sąd Rejonowy kolejny raz podszedł do sprawy korupcji wśród bydgoskich funkcjonariuszy policji. Z ośmiu oskarżonych - w większości dziś byłych policjantów - nie było trzech. Świadkowie, których wczoraj wezwano, mieli zeznawać w sprawie domniemanego przyjęcia łapówki przez Krzysztofa C. - jednego z dwóch policjantów, którzy jako pierwsi pojawili się na miejscu wypadku na ul. Jana Pawła II. Doszło do niego 13 sierpnia cztery lata temu. Z białego audi Tomasza W. - także zasiadającego na ławie oskarżonych - miał w niespodziewany sposób wyciec olej, na którym przewrócił się jadący za audi motocyklista. Tomasz W., zdaniem prokuratury, prowadził auto pod wpływem alkoholu, a Krzysztof C. z patrolu miał na to przymknąć oko...

Starzy znajomi

Tomasz W. wczoraj stwierdził jednoznacznie, że nie przyznaje się do winy. - Odmawiam składania wyjaśnień - powiedział. Sędzia Bartosz Jankowski odczytał więc zeznania, które oskarżony złożył w śledztwie. Wynikało z nich, że z policjantem Krzysztofem C. znali się już kupę czasu. „Za porady prawne nigdy nie płaciłem, nie przekazywałem także nigdy żadnego alkoholu” - zeznał wówczas Tomasz W.

Krzysztof C. był moim klientem. Nawet teraz, przed rozprawą, podałem mu rękę jako znajomemu. - świadek Piotr S.

Podobnie zachował się Dariusz S., były policjant. Oświadczył wczoraj, że w 2012 roku wykonywał badanie Tomasza W. alkosensorem, ale wynik był „0,0” i nie miał do niego zastrzeżeń. - Nie kontaktowałem się z uczestnikami zdarzenia, a od Krzysztofa C. nie brałem gratyfikacji za przeprowadzone czynności - stwierdził.

„Rzucił się do telefonu”

Przed sądem zeznawał wczoraj 22-letni Andrzej S., kierowca motocykla, który pośliznął się na plamie oleju na Jana Pawła II. Stwierdził, że po upadku odbył rozmowę z kierującym audi. Sędzia Bartosz Jankowski odczytał jednak jego wcześniejsze zeznania, z których wnikało, że świadek pierwsze, co zauważył, to to, że kierujący audi po zdarzeniu „rzucił się do telefonu”. Z ówczesnych zeznań wynikało także, iż policjant z patrolu, który na miejsce przyjechał oplem vectrą, pierwsze, co zrobił, to przywitał się z kierowcą uszkodzonego auta.

- Na pierwszy rzut oka kierowca audi był trzeźwy - stwierdził Andrzej S., dodając, że jest różnica w zachowaniu po wypiciu jednego piwa a flaszki wódki. - Kierowca zachowywał się, jakby był trzeźwy - podsumował uczestnik wypadku.

Następnym zeznającym był Piotr S., ojciec poszkodowanego motocyklisty. Był na miejscu wypadku, ale niewiele zapamiętał. - Najważniejszy był dla mnie wówczas syn - powiedział. Jednocześnie nie ukrywał, że zna Krzysztofa C., byłego policjanta. - Był moim klientem, od tej strony go znam. Nawet teraz, przed rozprawą, podałem mu rękę jako znajomemu - powiedział. Piotr S. prowadzi stację benzynową.

Nie rozpoznała go

Kompletną niepamięcią zasłaniała się z kolei Małgorzata P., która tego dnia i podczas zdarzenia siedziała w aucie Tomasza W. Z jej wcześniejszych zeznań wynikało jednak, że jednego z policjantów, którzy przyjechali do wypadku, kojarzyła wcześniej. Ale wczoraj na sali nie potrafiła go wskazać.

Oskarżeni podczas pierwszej rozprawy zarzucali prokuraturze, że akt oskarżenia oparła na domysłach, a dowody są wątpliwe. Dowody te dostarczyli policjanci Biura Spraw Wewnętrznych KGP.

Warto wiedzieć

To byli źli policjanci?

- Akt oskarżenia dziś byłych już policjantów bydgoskiej drogówki i wydziału prewencji obejmuje tylko czyny, których mieli się dopuścić przez trzy miesiące w 2012 roku.

Zarzuty dotyczą przyjmowania łapówek i przymykania oka na kierowców łamiących przepisy. Jednym z najbardziej bulwersujących dowodów w sprawie ma być też zdjęcie prostytutki, która ma na sobie policyjny mundur. Żaden z byłych funkcjonariuszy nie przyznaje się do winy i każdy zaznacza, że nigdy nie brał łapówek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!