https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Woreczki zamiast teczki

Im bliżej końca wakacji, tym głośniejszy słychać płacz i jęk zarówno dzieci jak i rodziców. Lament tych pierwszych jest w pełni uzasadniony, bo niebawem skończy się letnia laba i zacznie szara rzeczywistość, czyli wczesne wstawanie, odrabianie lekcji, przygotowywanie się do klasówek, a przede wszystkim codzienne dźwiganie ciężkiego plecaka.

Im bliżej końca wakacji, tym głośniejszy słychać płacz i jęk zarówno dzieci jak i rodziców. Lament tych pierwszych jest w pełni uzasadniony, bo niebawem skończy się letnia laba i zacznie szara rzeczywistość, czyli wczesne wstawanie, odrabianie lekcji, przygotowywanie się do klasówek, a przede wszystkim codzienne dźwiganie ciężkiego plecaka.

<!** Image 2 alt="Image 154927" sub="Pięćset złotych wydane na książki to nie koniec wydatków. Dziecko musi mieć przecież farbki, pędzle, pisaki i... odpowiednio wielki tornister, który to pomieści Fot. Andrzej Suliński
">I właśnie z tym największy problem mają rodzice. Bo żeby ten plecak wypełnić na tyle, by pociecha zaraz w pierwszym tygodniu nauki nie dostała kilku jedynek za brak podręczników czy przyborów, trzeba mieć głęboką kieszeń. Standardowy komplet książek kosztuje nawet 500 złotych. Myliłby się jednak ten, kto myśli, że to już koniec wydatków. Bo do każdego przedmiotu muszą być również zeszyty, długopisy, linijki, gumki, do tego pan od wuefu żąda granatowych spodenek, białej koszulki i tenisówek na białej podeszwie, pani od plastyki krepy, wycinanek i kleju stolarskiego, a sekretariat co dwa dni wzywa dziecko i domaga się natychmiastowej wpłaty na ubezpieczenia. Suma wydatków przed 1 września rośnie więc lawinowo. Co gorsza, nie skutkują apele do nauczycieli, żeby co roku nie zmieniali w klasach podręczników, które po dziesięciu miesiącach większość i tak wyrzuca do kosza. Całe szczęście, że są jeszcze w naszym mieście komisy, gdzie za rozsądną kwotę można w większym lub mniejszym stopniu skompletować zestaw „młodego naukowca” i dzięki temu zaoszczędzone pieniądze przeznaczyć na bardziej zbożny cel, czyli na opłacenie... komitetu rodzicielskiego.

***

Pieniędzy nie brakuje za to z pewnością narkotykowym handlarzom. I to wcale nie dlatego, że oni do szkół nie chodzą, albo książek nie czytają, ale dlatego, że ten, kto wprowadził do obiegu kilka kilogramów amfetaminy, do grona biednych się raczej nie zalicza. Trochę szkoda, że teraz z tych samych pieniędzy będą sobie najdroższych i najlepszych adwokatów wynajmować, żeby ci ich przed więzieniem uchronili, a nawet jeśli przyjdzie im trochę posiedzieć, to żeby to był „kurort”, a nie pamiętne ciężkie więzienie na Siklawie, którym rządził nieodżałowany Marek Walczewski, grając w kinowym przeboju „Vabank”. Zresztą, jak wynika z policyjnych statystyk, spora część tych, którzy swoją pierwszą pracę w życiu rozpoczęli od dźwigania ciężkich worków z narkotykami, to osoby... nieletnie.

<!** reklama>Na sali sądowej będą więc mogli niewinne miny zrobić, rodzice się za nich wstawią, pozytywne opinie sąsiadów przyniosą, jakiś psycholog napisze, że widok nieba zza krat może na nich przygnębiająco wpłynąć i szkoda ich zdrowia, by na pryczy przez kilka lat leżeć. Mam jednak nadzieję, że nawet jeśli tak się stanie, to owi nieletni do uczciwej pracy się wezmą, a jak nie, to chociaż czytanie polubią. I nie mam tu wcale na myśli lektury Kodeksu karnego i recytowania z pamięci poszczególnych jego paragrafów.

Czekamy na Sygnały

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski