Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wolność tylko dla odważnych

Paulina Błaszkiewicz
Paulina Błaszkiewicz
Dr hab. Barbara Grabowska pracuje w Zakładzie Filozofii Polityki Instytutu Filozofii UMK
Dr hab. Barbara Grabowska pracuje w Zakładzie Filozofii Polityki Instytutu Filozofii UMK archiwum pani profesor
Rozmowa z dr. hab. BARBARĄ GRABOWSKĄ z Zakładu Filozofii Polityki z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.

Trzy lata temu wydała Pani książkę „Samotny egoista czy odpowiedzialny obywatel? Rozważania na temat liberalnego ideału człowieka i obywatela”. Interesuje mnie zwłaszcza druga część tytułu, który szczególnie dziś brzmi chyba dość kontrowersyjnie?
Tytuł może brzmieć kontrowersyjnie dla krytyków liberalizmu. Jednak wynika to przede wszystkim z powierzchownego rozumienia myśli liberalnej. Zarówno klasycy liberalizmu, jak i XX-wieczni liberałowie zawsze podkreślali, że wolność jest ograniczona wolnością innych oraz że wiąże się z odpowiedzialnością.
Jak wygląda ten liberalny ideał człowieka i obywatela?
Krótko i w wielkim uproszczeniu - jest to człowiek realizujący własną wizję dobrego życia, ale w sposób odpowiedzialny, to znaczy z uwzględnieniem konsekwencji jego decyzji dla innych ludzi. To człowiek, który zna swoje prawa i korzysta z nich, ale wie, że ma również obowiązki, w tym obowiązki wynikające z roli obywatela. I co równie ważne, szanujący wolność innych, to znaczy akceptujący ich wybory nawet, gdy on sam uważa je za błędne.
Nam, Polakom, chyba dość daleko do takiego określenia?
Nie chciałabym generalizować. Obawa przed wolnością może wynikać z jej błędnego rozumienia - liberalna wolność uważana jest za realizacje hasła „wszystko wolno”, także krzywdzić innych. Jednak często, jak sądzę, chodzi tu o brak odwagi i konformizm. Polacy „praktykują wolność”, ale wolą się tym nie chwalić.
Mam wrażenie, że boimy się wolności jak diabeł święconej wody. Chodzi mi zwłaszcza o perspektywę kobiecą. Myśli Pani, że żyjemy w wolnym, a jednocześnie pełnym zakazów kraju? Spór o pigułkę „po” to chyba najlepszy przykład?
Pigułka „dzień po” jest dobrym przykładem. Problem można przecież zawsze rozwiązać dyskretnie, zwłaszcza jeśli mamy pieniądze na wizytę u ginekologa, bez narażania się na zarzut obyczajowego liberalizmu czy zabijania dzieci nienarodzonych. W „dyskusji” o pigułkę „po” można również zauważyć tradycyjne, patriarchalne podejście do kobiet poprzez odmawianie im racjonalności, wystarczającej do decydowania o sobie. Odwołują się do tego argumenty na temat szkodliwości pigułki
- trzeba chronić kobiety przed nimi samymi, bo nie są istotami zdolnymi do dokonywania właściwych wyborów, nie wiedzą, co jest dla nich dobre.
Powiedziała Pani, że wolność wiąże się z odpowiedzialnością. Jak to się ma do dyskusji, która się toczy na temat pigułki „po”?
To nie jest dyskusja, ponieważ każdy, kto zabiera w tej sprawie głos, broni swojej pozycji i nie słucha żadnych argumentów. Mamy tu do czynienia z próbą propagowania swojego stanowiska na zasadzie zakazów, nakazów i decyzji administracyjnych.
Rozumiem, że kobieta, która chce być wolna, musi się tym zakazom sprzeciwić i zgodzić na potępienie?
W pewnym sensie tak, ponieważ wolność wiąże się również z odwagą. Mill twierdził, że wolność zawsze była trudna, a najbezpieczniejszy jest konformizm, ale wracając do pani pytania. W naszym kraju obowiązuje podwójny standard, który trochę ewoluuje, ale nie zmienia to faktu, że dziewczęta już od najmłodszych lat są poddane presji wychowania, które w praktyce wygląda tak, że chłopiec może, a dziewczynce nie wypada. To się przekłada na to, co później możemy zaobserwować w dorosłym życiu.
Co konkretnie możemy zaobserwować?
To, że mężczyzna jest tym, który ma coś do powiedzenia, a przede wszystkim ma autorytet i wolno mu więcej. U nas kobieta, zwłaszcza jeśli mówi głośno o sprawach związanych z seksualnością czy cielesnością, jest potępiana. Kobiety nie mówią otwarcie o kwestiach, które ich dotyczą, na przykład aborcji. We Francji mówi się o tym otwarcie. Aktorka Catherine Deneuve powiedziała publicznie, że przeszła taki zabieg.
Podobnie jak Maria Czubaszek, którą nazywa się aborcjonistką albo dzieciobójczynią...
I nie ma tu żadnej próby zrozumienia.
Nie uważa Pani, że pigułka „po” jest w takiej sytuacji idealnym rozwiązaniem, a może w przypadku środowisk katolickich „mniejszym złem”?
Ja uważam, że tak, ale proszę mieć na uwadze to, że środowiska katolickie nie rozpatrują takich pojęć jak pigułka „po” w kategoriach „mniejszego zła”. Wszystko jest albo czarne, albo białe, a nie szare. Nie ma żadnej gradacji, bo wszystko jest złem: aborcja, pigułka „po”, a nawet zwykła antykoncepcja.
To smutne, co Pani mówi, ponieważ nie ma to nic wspólnego z głoszoną prawdą, że człowiek ma rozum i wolną wolę. Warto w ogóle być dzisiaj wolnym?
To zależy, co rozumiemy poprzez słowo „warto”. Jeśli nagrodą jest poczucie własnej satysfakcji, życie w zgodzie ze sobą, to oczywiście warto, ale co jeśli się nie uda? Wtedy ponosimy konsekwencje. Nie jestem też pewna, czy indywidualistów i liberałów za taką postawę czeka nagroda społeczna.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!