Wiceszef MON Paweł Bejda informuje o kulisach incydentu ze zgubieniem min przeciwpancernych. Jest on przedmiotem postępowań wewnętrznych w wojsku i śledztwa prokuratury. O tej sprawie informuje Polska Agencja Prasowa.
- Niezwłocznie po otrzymaniu informacji z Centrum Operacyjnego MON dokonano oceny całego zdarzenia oraz zidentyfikowano przyczyny stwierdzonych nieprawidłowości. Komendanci 1. i 2. RBLogu zakończyli procedury dyscyplinarne w stosunku do winnych osób. W składzie Mosty dotknęły one dwóch pracowników cywilnych oraz trzech żołnierzy, a w składzie Hajnówka dwóch pracowników cywilnych oraz czterech żołnierzy - zaznacza Paweł Bejda.
Miny znalezione przy Ikei
Przypomnijmy, że chodzi o historię, która wydarzyła się latem 2024 roku. Do incydentu doszło w trakcie przeładunku sprzętu wojskowego w składzie w Mostach pod Szczecinem. Okazało się, że w jednym z wagonów żołnierze zajmujący się wyładunkiem pozostawili 240 min przeciwczołgowych.
Jak podaje PAP, te elementy uzbrojenia zostały potem odnalezione "na bocznicy niedaleko magazynku firmy IKEA".
Śledztwo w tej sprawie podjęli śledczy wydziału wojskowego Prokuratury Rejonowej Szczecin-Niebuszewo. Na początku, jak podaje TVP Bydgoszcz za PAP, "zarzuty dotyczące braku nadzoru nad minami przedstawiono czterem osobom - trzem żołnierzom ze składu materiałowego Mosty (woj. zachodniopomorskie) i jednemu żołnierzowi ze składu materiałowego Hajnówka (woj. podlaskie)".
Transport wiódł z jednostki w województwie podlaskim do składu broni w zachodniopomorskich Mostach. Realizowała go 2. Regionalna Baza Logistyczna.
MON po ponad 7 miesiącach od tych zdarzeń informuje o szczegółach sprawy.
"15 lipca p.o. kierownika składu Hajnówka porucznik WP złożył meldunek do komendanta 2. RBLogu nie stwierdzając żadnych nieprawidłowości. Brak 240 min stwierdzono trzy dni wcześniej, 12 lipca, w składzie Mosty", czytamy w informacji podawanej przez TVP Bydgoszcz.
Bejda tłumaczył, że osoby odpowiedzialne za rozładunek i przyjęcie min na ewidencję nie zameldowały o fakcie swoich przełożonych.
Dymisja i szkolenia
Wiceminister Paweł Bejda zapewnia, że po ujawnieniu sprawy "przeprowadzono szkolenia specjalistyczne dla osób realizujących zadania związane z przygotowaniem, wydaniem, przyjęciem i transportem środków bojowych oraz polecono coroczne prowadzenie szkoleń osób uczestniczących w takich transportach".
W postępowaniu jest również wątek bydgoski, bo na początku stycznia ze stanowiska szefa Inspektoratu odwołany został gen. dyw. Artur Kępczyński. MON informując o tej decyzji ministra Władysława Kosiniaka-Kamysza nie podało jej powodów. W doniesieniach medialnych medialnych dymisja ta od początku miała związek ze sprawą zaginięcia min przeciwczołgowych w ubiegłym roku.
Wirtualna Polska informowała, m.in. że gen. Kępczyński miał "ukrywać przez pewien czas przed przełożonymi informacje o tej sprawie". Nowym dowódcą IWSZ został gen. bryg. Dariusz Mendrala.
- Inspektorat wyciąga ze sprawy wnioski, a żołnierze sprawdzani są pod kątem kompetencji, czy pozwalają one na zajęcie służbowych stanowisk. Ponadto wyznaczenie osób na stanowiska kierowników składów każdorazowo podlega takiemu sprawdzeniu - zaznaczał nowy szef Inspektoratu Wsparcia Sił Zbrojnych w Bydgoszczy, cytowany przez TVP.
