Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wojna smaków

Tekst: Piotr Schutta, zdjęcia: Tomasz Czachorowski
Ziemniaków nie zwozi się taczkami, a ludzie gotujący dla wojska to nie brzuchaci faceci, spece wyłącznie od grochówki. Kucharze polskiej armii od kilku lat święcą triumfy na najpoważniejszych konkursach kulinarnych świata.

Ziemniaków nie zwozi się taczkami, a ludzie gotujący dla wojska to nie brzuchaci faceci, spece wyłącznie od grochówki. Kucharze polskiej armii od kilku lat święcą triumfy na najpoważniejszych konkursach kulinarnych świata.

Z ostatniej Olimpiady Kulinarnej, odbywającej się w Erfurcie, złota nie przywieźli, ale i tak zaskoczyli najwybredniejszych jurorów świata, serwując choćby taki oto deser: gęsią wątróbkę w rurce czekoladowej.

Szczerze mówiąc, brązowy medal, zdobyty po raz drugi z rzędu, oraz wyróżnienie, a wszystko to na najważniejszym konkursie gastronomicznym świata, to i tak sukces najszlachetniejszej próby. <!** reklama>

To ma być uczta

- Weźmy pulardę ze szpinakiem. Bierzemy kęs. Najpierw wyczuwamy smak kurczaka. Idąc dalej trafiamy na pomidorka. Potem jest czosnek. I o to w tym chodzi. Tu nic nie może dominować, to ma być bogata gama smaków, z których każdy daje człowiekowi satysfakcję. Nie mamy się najadać. To ma być raczej uczta - o aromatach, esencjonalności i aranżowaniu potraw starszy szeregowy Piotr Welter może opowiadać godzinami.

Ma 50 lat, dla wojska gotuje od trzydziestu, ale zawodowym żołnierzem jest od niedawna. Podczas ostatniej Olimpiady Kulinarnej w Erfurcie był kapitanem reprezentacji Wojska Polskiego, nie tylko prowadził ją na konkursie, ale też z pomocą innych trenerów przygotowywał przez pół roku na kilkudniowych sesjach treningowych.Na co dzień zaskakuje swoimi pomysłami kadrę, stołującą się w Inspektoracie Wsparcia Sił Zbrojnych w Bydgoszczy.

Olimpiada Kulinarna to nie żarty. Odbywa się co cztery lata od przeszło stulecia. Na ostatniej zaprezentowały się 162 ekipy z ponad 80 krajów. Ich pracę oceniało ok. 70 sędziów.

- W konkurencji „gorąca kuchnia” pracowaliśmy w szóstkę w jednym boksie. Każdy ruch był zaplanowany i rozrysowany. Wybraliśmy sobie na przystawkę „diabła morskiego na ryżu szafranowym”, a jako danie główne „polędwiczki wieprzowe, otulone w chlebie z dodatkiem pesto bazyliowego”. W ciągu sześciu godzin musieliśmy przygotować 150 porcji, łącznie z deserem, którym była „babeczka czekoladowa z dodatkiem japońskiej zielonej herbaty”. My sprzedaliśmy więcej porcji i zebraliśmy lepsze opinie od konsumentów, ale wygrali Szwajcarzy. Tak bywa - uśmiecha się Piotr Welter.

Stereotypy wojskowej kuchni w Polsce to obieranie za karę ziemniaków, zwożonych taczkami, i grochówka jedzona od poniedziałku do niedzieli. Jeśli nawet jest w nich trochę prawdy, dzisiaj należą do przeszłości.

- Ziemniaki otrzymujemy w pakietach, obrane i wstępnie przygotowane - mówi kucharz Łukasz Koziatek, pochylając się na górką cebuli. Do obiadu musi obrać i posiekać 25 kilogramów, bo codzienność wojskowej kuchni to ilość. Dziś przeciętna stołówka w jednostce nie karmi już tysiąca żołnierzy dziennie, ale dwieście-trzysta osób, przychodzących regularnie na posiłki - to i tak duże wyzwanie.

Armia głodna non stop

- Nie mamy tak urozmaiconego menu jak restauracja, bo nie wydajemy kilku porcji określonego dania, lecz dużo więcej - mówi Adam Deruś, cywilny kucharz pracujący dla armii. Przed nim leży na stole i czeka na obróbkę 50 kilogramów wątroby wieprzowej. Powinno z tego powstać 250 porcji. Oprócz tego trzeba będzie ugotować kilkaset litrów zupy.

- Pracę zaczynamy o szóstej rano. Czasem gotujemy i wydajemy potrawy w nocy, bo batalion ma ćwiczenia. Poza tym pracujemy przez cały tydzień. Wojsko trzeba karmić non stop - dodaje starszy szeregowy Adam Warchoł, zawodowy żołnierz, w kuchni od 15 lat.

Zobacz galerię: Wojna smaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!