Najwięcej emocji w projekcie ustawy o rodzinnych ogrodach działkowych budzą zasady uwłaszczenia działkowców.
<!** Image 2 align=right alt="Image 119940" sub="Zdaniem PZD, projekt ustawy o ogrodach działkowych jest niekonstytucyjny. Obejmie on jedynie niewielką grupę użytkowników ogrodów, a ich uwłaszczenie będzie drogo kosztować Fot. Internet">Szykuje się nowa wojna o ogrody. Marszałek Sejmu skierował poselski projekt ustawy do pierwszego czytania. Projekt ten wywołuje sporo kontrowersji. Zdaniem posłów wnioskodawców, uchwalenie ustawy pozwoli na uwłaszczenie działkowców. Zupełnie inne zdanie na ten temat ma Polski Związek Działkowców. - Projekt jest zły, nie do przyjęcia, niekonstytucyjny - twierdzi zdecydowanie Józef Gałczyński, prezes Zarządu Okręgowego PZD w Bydgoszczy.
Użytkownik właścicielem
Sprzeciw wywołują zasady uwłaszczenia dotychczasowych użytkowników ogrodów. Przewidują one możliwość odpłatnego przekształcenia prawa użytkowania działki w prawo własności. Każdy użytkownik będzie miał dwa lata od chwili wejścia w życie ustawy na złożenie wniosku do wójta, burmistrza, prezydenta, starosty lub marszałka województwa (w przypadku działki stanowiącej własność skarbu państwa - do starosty). Oni podejmą decyzję o uzyskaniu przez wnioskodawcę tytułu własności. To może stanowić podstawę wpisu do księgi wieczystej. Jak twierdzą eksperci, zapisy ustawy nie są jakimś nowym rozwiązaniem i wzorowano się w tym przypadku na przepisach o wspólnotach mieszkaniowych. Tak jak właściciele mieszkań tworzą wspólnotę, tak właściciele działek staną się wspólnotą ogrodów.
<!** reklama>Polski Związek Działkowców obawia się, że po wejściu w życie ustawy może dojść do likwidacji organizacji. - Nie łamiemy prawa, funkcjonujemy w ramach konstytucji, nie ma podstaw do likwidacji Polskiego Związku Działkowców. Dlaczego zatem nikt nie proponuje likwidacji Polskiego Związku Wędkarskiego czy Polskiego Związku Łowieckiego? - pyta Józef Gałczyński.
Nie jesteśmy monopolistą
Zdaniem PZD, uwłaszczenie, które wprowadza projekt ustawy, dotyczy tylko wąskiej grupy użytkowników działek. - Nie jesteśmy monopolistą. Nie ma przymusu przynależności do organizacji. Każdy, kto chce założyć ogród i nim zarządzać, zgodnie z obecnie obowiązującym prawem, może to zrobić. Jeżeli chodzi o opłaty, to mamy swój statut, w ramach którego ustalamy sposób podziału pieniędzy - mówi Józef Gałczyński.
W opinii związku, przekształcenie działek wcale nie będzie ich dotychczasowych użytkowników mało kosztowało. - Gminy nie mają planów zagospodarowania przestrzennego. Nie wiadomo, na jakich zasadach te współnoty miałyby funkcjonować. Przekształcenie terenu to są duże koszty - opłaty za sporządzenie mapek geodezyjnych, wyciągi, wpis do księgi wieczystej. Poza tym, skoro decyzje będą podejmowały rady gminy, nie wiadomo, czy nie zmienią zdania. Może się okazać, że postanowią w miejscu działek wybudować parking albo basen i ogród w ogóle zostanie zlikwidowany. To nie jest uwłaszczenie tylko wywłaszczenie - dodaje Józef Gałczyński.
- Jest szansa, że ustawa zostanie uchwalona. Podobnie myśli Platforma. Jest więc płaszczyzna porozumienia. Nie upieram się też, by projekt został przyjęty w takim kształcie, w jakim został złożony u marszałka - mówi Andrzej Dera (PiS), który jest jednym ze współtwórców projektu ustawy. Parlamentarzysta wyjaśnia, że projekt ustawy został przedstawiony jako poselski. Jednak i przy ustawie działkowej pojawiła się polityka. PZD często kojarzony był z SLD i część zarządów ogrodów udzielała mu poparcia w kampaniach wyborczych.
Wyciągają rękę po grunty
- My się na to nie zgodzimy. Nie chodzi o sojusznika (ZDP - przyp. red.), a o działkowców. To w większości biedni ludzie - mówi Ireneusz Nitkiewicz, sekretarz Wojewódzkiej Rady SLD w Kujawsko-Pomorskiem.
Według niego, projekt jest próbą sięgnięcia przez PiS i PO po atrakcyjne grunty. Działki są bowiem często zlokalizowane w centrach miast.(przyb, „Gazeta Prawna”)