Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wodzą śledczych za nos

Grażyna Ostropolska
Samochodowe gangi rosną w siłę, a ich przywódcy czują się bezkarni, bo policjanci nie zgłębiają zagmatwanych spraw, a prokurator bez oporu składa podpis pod umorzeniem śledztwa „z braku dostatecznych danych, uzasadniających podejrzenie popełnienia przestępstwa”.

<!** Image 3 align=none alt="Image 213275" sub="Ten wrak jeepa grand cherokee stoi w warsztacie, a jego papiery posłużyły do legalizacji innego, prawdopodobnie skradzionego, auta. Problem w tym, że prokuratura nie potrafi tego udowodnić i umarza śledztwo.">

Samochodowe gangi rosną w siłę, a ich przywódcy czują się bezkarni, bo policjanci nie zgłębiają zagmatwanych spraw, a prokurator bez oporu składa podpis pod umorzeniem śledztwa „z braku dostatecznych danych, uzasadniających podejrzenie popełnienia przestępstwa”.

Świadczy o tym chociażby ta historia. Obywatelski donos, podający, że pod domem pana C. raz stoi brązowy jeep grand cherokee, a kilka godzin później - czarny, na tych samych numerach rejestracyjnych, musiał policjantów obrzydzić, bo zanim tę informację sprawdzili, minęło dziesięć dni. - Wystarczyło, by czarny jeep zniknął i pod dom pana C. wrócił ten brązowy - ocenia obywatel, który tę sprawę (z imienia i nazwiska) w kwietniu ubiegłego roku zgłosił. Już wie, że zakończyła się ona umorzeniem, a my dociekamy dlaczego.<!** reklama>

10 maja 2012 r. policjanci z KMP w Bydgoszczy „zabezpieczają” brązowego jeepa, a dzień później przeszukują mieszkanie pana C. i znajdują tam niemiecki dokument, dotyczący czarnego jeepa grand cherokee o numerze VIN:1J8HCE8M78Y126912.

Wchodzą do policyjnej bazy danych i już wiedzą, że pół roku wcześniej takie auto zostało zarejestrowane na Mariana B., kierowcę chojnickiego MZK. Przy okazji wychodzi, że pan B. zarejestrował w tym samym dniu nie tylko czarnego jeepa, ale i... zielonego mercedesa. Policjanci przesłuchują kierowcę i słyszą taką historię: - W grudniu 2011 r. o podpisanie umowy kupna - sprzedaży sprowadzonego z zagranicy mercedesa

poprosił mnie Zbigniew Cz.,

mój znajomy z Chojnic, ponieważ jego kolega z Bydgoszczy, którego danych nie pamiętam, miał się tu wkrótce przeprowadzić i nie chciał tego auta ponownie przerejestrowywać - zeznał Marian B. Zgodził się podpisać umowę oraz na to, by mercedesa (rok produkcji 1996) zarejestrowano na niego. - Później miałem go sprzedać temu koledze Zbyszka - tłumaczył i przekonywał, że robił to za darmo.

Pamięta, że Zbigniew Cz. przyszedł do niego tuż przed świętami Bożego Narodzenia 2011 r. z wypisanymi dokumentami, w których brakowało tylko jego podpisu. Podpisał mu też jakieś pełnomocnictwo. Policjanci ustalili, że było ono na nazwisko Tomasza D., właściciela prywatnej agencji celnej, który miał załatwić wszystkie formalności. O trzyletnim czarnym jeepie, który też na niego zarejestrowano, kierowca nic nie wie. - Ja takiego auta nie miałem, bo mnie na to nie stać, ani go nie sprzedawałem - zapewnia.

W dokumentach, zabezpieczonych przez policję, znajduje się podpisane przez Mariana B. oświadczenie, że sprowadzonego z Holandii mercedesa kupił... bez tablic rejestracyjnych.

Zbigniew Cz. też przedstawia się jako niczego nieświadomy pośrednik. Twierdzi, że na oczy nie widział jeepa ani mercedesa, a o pomoc w rejestracji tych aut w chojnickim starostwie poprosił go znajomy z Bydgoszczy

o pseudonimie „Kowal”,

którego zna od lat 90., ale tylko z widzenia, więc nie jest w stanie podać jego personaliów ani miejsca zamieszkania. Z pana Cz. nic więcej nie udaje się śledczym wycisnąć ani ustalić, do kogo trafiły zarejestrowane w Chojnicach samochody.

<!** Image 1 align=none alt="Image 213279" sub="Zdjęcia wraku jeepa policjanci pozyskali też z Niemiec, gdzie pojazd uległ szkodzie">

Nowe światło rzuca na sprawę przeszukanie w warsztacie blacharsko-lakierniczym pana S. na peryferiach Bydgoszczy. Policjanci znajdują tam wrak powypadkowego czarnego jeepa o tych samych numerach, na jakie wystawiono niemiecki dokument, znaleziony podczas przeszukania mieszkania pana C., identycznych z tymi, które posłużyły do rejestracji jeepa w Chojnicach.

Właściciel warsztatu przyznaje, że zna C. od dziesięciu lat: - Kilka miesięcy temu C. przyjechał do mnie, pokazał w komputerze zdjęcia czarnego jeepa i spytał, czy jest możliwość naprawy tego samochodu. Stwierdziłem, że jest i jakieś dwa miesiące temu C. zadzwonił do mnie, że ten jeep przyjedzie do mojego warsztatu na lawecie - zeznaje S.

Twierdzi, że gdy obejrzał rozbite auto, uznał, że nie opłaca się go naprawiać. C. mu obiecał, że wkrótce zabierze wrak jeepa z warsztatu, ale do dziś tego nie zrobił. - Jakiś czas temu zabrał z tego auta jakieś elementy wyposażenia, ale ja nie wiem jakie - zeznał S. Pamięta, że w marcu 2012 r. pan C. naprawiał w jego warsztacie prawy błotnik i drzwi brązowego jeepa po jakiejś stłuczce. Koszty, 5500 zł za naprawę i 1500 zł za samochód zastępczy, pokryła ubezpieczalnia.

Policjanci ustalają, że ze stojącego w warsztacie S. wraku jeepa grand cherokee

usunięto na podszybiu numer nadwozia.

Pozostał jednak wybity w prawym rogu VIN:1J8HCE8M78Y126912, tożsamy z numerem czarnego jeepa, zarejestrowanego w Chojnicach na Mariana B. Śledztwo wykazuje, że tydzień po zakupie wraku w Niemczech przeszedł on pomyślnie badanie techniczne w jednej z bydgoskich stacji kontroli pojazdów. Przegląd jeepa oraz zielonego mercedesa, zarejestrowanych na kierowcę chojnickiego MZK, wykonał ten sam diagnosta, Piotr B.

- Nie potrafię powiedzieć, kto przyjechał tymi pojazdami - zeznał ów specjalista od przeglądów aut. Mariana B. z Chojnic nie zna, a pana C. z Bydgoszczy owszem. - Ja sobie przypominam, że pan C. badał u nas pojazdy marki jeep, jednak nie potrafię powiedzieć, ile ich było. Nie ma takiej możliwości, abym wydał zaświadczenie o badaniu bez dokładnego sprawdzenia stanu technicznego auta - zapewnił Piotr B.

Na tym kończą się ustalenia śledczych w sprawie wraku jeepa grand cherokee, któremu chojnicka rejestracja nadała pełną sprawność i drugie życie. Prokuratura Bydgoszcz Północ umarza postępowanie w sprawie przerobienia w nieustalonym miejscu i czasie numerów identyfikacyjnych samochodów jeep grand cherokee o nr. rej. GCH 20319 i mercedesa benz o nr. rej. GCH 20321 oraz ich rejestracji 29 grudnia 2011 r. w starostwie powiatowym w Chojnicach na podstawie dokumentów pojazdów powypadkowych „wobec braku danych dostatecznie uzasadniających podejrzenie popełnienia przestępstwa”.

Policja bada też historię brązowego jeepa grand cherokee, zarejestrowanego na pana C. Został on sprowadzony z USA przez firmę C. w lutym 2009 r., a po dwóch dniach od uzyskania zaświadczenia o sprawności (w tej samej stacji kontroli pojazdów, gdzie pracuje diagnosta Piotr B.) - sprzedany Pawłowi M. z Pakości za 46360 zł., który zarejestrował je jako

jeep szary metalik.

Po dwóch miesiącach Paweł M. gubi w nieznanych okolicznościach dowód rejestracyjny tego auta, a pół roku później sprzedaje jeepa za 84000 zł firmie pana C, tej samej od której go kupił.

Niespełna dwa tygodnie później auto ma już nowego właściciela: Waldemara Sz. z Bydgoszczy, który po trzech miesiącach w lutym 2010 r. znów sprzedaje je firmie pana C. za 84400 zł. To podobno ten sam jeep, ale już brązowy, który policja zgarnia spod domu C.

- Nie pamiętam, w jakich okolicznościach i za jaką kwotę nabyłem ten pojazd. Nie pamiętam, czy posiadałem wcześniej pojazdy marki jeep grand cherokee i nic mi nie wiadomo na temat ewentualnej ingerencji w pola numerowe mojego pojazdu. Nic mi nie mówi nazwisko: Paweł M., ale nie wykluczam, że miałem kontakt z tą osobą. Kojarzę nazwisko: Waldemar Sz. z osobą, od której kupiłem mój samochód. Kupiłem go w tym kolorze, w jakim jest i nigdy go nie lakierowałem - zeznał pan C.

Oświadczył, że ma tylko jeden kluczyk od tego pojazdu i nie pamięta, czy miał drugi. Nie potrafi też wskazać, gdzie są dokumenty zakupu auta. - Nie wykluczam, że mogą się znajdować w Holandii u mojej matki, bo część rzeczy tam wywiozłem - zeznaje.

Technik kryminalistyki poddaje brązowego jeepa badaniom mechanoskopijnym i orzeka, że ma on fabryczne numery, a prokuratura umarza sprawę domniemanego przerobienia w nim numerów nadwozia, dowodząc, że takiego czynu nie popełniono. Pan C. już wie, że wygrał, więc

wystawia policji rachunek

za używanie zastępczego auta w czasie, gdy jego brązowy jeep stał na policyjnym parkingu. Wysyła do wydziału kryminalnego bydgoskiej KMP fakturę, wystawioną przez firmę pani J., swojej bliskiej znajomej. Miała mu ona wynająć mercedesa klasy E na 16 dni, co wraz w VAT- em dało sumę 2952 zł. Pan C. pokazuje potwierdzenie zapłaty i żąda, by policja zwróciła mu te pieniądze. Naczelnik kryminalnych bydgoskiej KMP Andrzej Łabądź przesyła tę korespondencję do nadzorującego śledztwo prokuratora Tomasza Brunke.

Próbujemy się dowiedzieć, czy prokurator przychylił się do tych żądań i czy policja zapłaciła rachunek za używanie przez pana C. ekskluzywnego auta przyjaciółki. Chcemy też ustalić, jakie czynności podjęto wobec osób zamieszanych w chojnicką rejestrację czarnego jeepa GCH 20319 oraz zielonego mercedesa GCH 20321.

- Prokurator Brunke, który to śledztwo nadzorował, jest na urlopie, więc informacji na ten temat udzielimy po jego powrocie - obiecuje Dariusz Bebyn, zastępca prokuratora rejonowego PR Bydgoszcz-Północ.

Docieramy też do ciekawostki, która zapewne policji nie zainteresuje. Nasz informator ma zdjęcie zielonego mercedesa na chojnickich numerach: GCH 20321, stojącego obok miejsca pracy pani J. Tej samej, która wypożyczyła panu C. zastępcze auto.

Do sprawy wrócimy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!