Wnuczka marszałka przyjechała do naszego miasta z mężem, Januszem Onyszkiewiczem, dwukrotnym ministrem obrony narodowej, i to jemu oddała głos, bo, jak wyznała, boi się mikrofonu, nie najlepiej czuje się przemawiając publicznie i zamiast mówienia wybiera głaskanie koni. Przy koniach udało się nam jednak z panią Joanną zamienić kilka słów.
CZYTAJ TEŻ:Wnuczka Józefa Piłsudskiego posadziła w Bydgoszczy dąb dla swojego dziadka [ZDJĘCIA]
[break]
- Wspomnień przekazywanych przez mamę mam mnóstwo, ale najważniejsze jest to, że dla mnie Józef Piłsudski to był zawsze dziadek i takich dziadkowych historii znam mnóstwo, opowiada się je u nas w domu pewnie jak w każdej innej rodzinie - wspomina wnuczka marszałka.
- Mój dziadek miał ogromne poczucie humoru, bardzo lubił Charlie Chaplina i głupie dowcipy, bardzo dużo się śmiał. Owszem, był wojskowym, ale nie w domu. Moja mama wspomina doskonałe relacje ze swoim kochającym, cudownym tatą. Słyszałam gdzieś, że on, podobnie jak ja, też był trochę nieśmiały, nie lubił, gdy robiło się mu zdjęcia i pewnie dlatego wychodził na nich trochę surowo...
Józef Piłsudski był w Bydgoszczy raz, 6 czerwca 1921 roku. Plan jego wypełnionego po brzegi kalendarza jest doskonale udokumentowany.
Na dworcu witał Piłsudskiego prezydent Jan Maciaszek. Marszałek jechał ul. Dworcową karetą ciągniętą przez sześć karych koni, odebrał defiladę wojskową na placu Wolności, śniadanie zjadł w mieszkaniu prezydenta Maciaszka przy Gdańskiej 98, następnie zwiedził miasto, a wieczorem obejrzał w Teatrze Miejskim spektakl, pt. „Kasper Karliński” Władysława Syrokomli, po czym udał się na raut do Sali Malinowej hotelu „Pod Orłem”.