https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wniebowzięcie Kowalskiego

Jarosław Reszka

<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/reszka_jaroslaw.jpg" >Miło mi zakomunikować, że wielki amerykański aktor Clint Eastwood na pożegnanie ze swą profesją wybrał rolę... Polaka. A właściwie Polonusa, bo Walt Kowalski (jakżeby inaczej mógł się Polak nazywać), główny bohater wyreżyserowanego też przez Eastwooda „Gran Torino”, jest bardziej amerykański niż Jerzy Waszyngton.

Ale nie jest to sztuczka świeżego imigranta. Eastwood gra tu weterana wojny w Korei, a zatem Amerykanina od przeszło pół wieku, który u schyłku życia nie może pogodzić się z upadkiem obyczajów. Poznajemy go w dniu pogrzebu żony. Na ceremonię zjeżdża rodzina, traktująca surowego Walta jak strasznego dziadunia. Potem zostaje on sam w domku z ogródkiem. Sam w domku, lecz przed domkiem nie. Dawni sąsiedzi wymarli lub wyjechali. Ich miejsce zajęli... Hmongowie - przedstawiciele kilkumilionowego ludu, wywodzącego się z pogranicza Chin, Wietnamu, Laosu i Tajlandii. Hmongowie to dzielna i dumna nacja. Dla Kowalskiego jednak to po prostu bałaganiarskie „żółtki”. I tu dochodzimy do niezbyt miłej dla nas konstatacji: Kowalski jest zdeklarowanym i niepoprawnym rasistą. Kocha wszystko, co amerykańskie, przed jego domem powiewa amerykańska flaga, brzydzi się natomiast innymi narodami i je wykpiwa. Na szczęście, nie ma w tym agresji, jedynie pogarda. Podobny zresztą stosunek ma Kowalski do swoich dzieci i wnuków - głównie dlatego, że w pogoni za pieniędzmi zatraciły poczucie honoru i grzeczność.

<!** reklama>Eastwooda w roli ponurego typa, pokazującego światu niezadowolone oblicze, łatwo sobie wyobrazić. Zaskoczeniem jest to, że później Eastwood reżyser kazał Eastwoodowi aktorowi przejście duchowej przemiany. Kowalski daje się zaprosić na przyjęcie do Hmongów i dzięki temu nawiązana zostaje nić porozumienia starego gbura z kilkunastoletnim Tao i jego siostrą.

Film o tytule „Gran Torino” nie ma nic wspólnego z Turynem. Gran torino to ekskluzywny model Forda z 1972 roku. U Forda Kowalski przepracował wiele lat. Utrzymany w idealnym stanie gran torino jest pamiątką pięknego okresu w jego życiu. Teraz na auto znaleźli się amatorzy - członkowie młodocianego gangu, pod wodzą kuzyna Tao. Walt, weteran wojenny nadal dobrze uzbrojony, jeszcze raz stanie do walki. Przeciwko Hmongom, ale i w ich obronie, bo gang zagraża też jego sąsiadom. Ta przemiana Kowalskiego byłaby podszyta nieznośnym dydaktyzmem, gdyby nie gra Eastwooda, komediowymi scenkami rozładowującego tzw. element wychowawczy. Zaskakuje także finał historii. Niby w duchu filmów Eastwooda, a przecież nieco na przekór wzorcowi bohatera, który przez długie lata pielęgnował.

Nasza ocena: 2/3

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski